Reklama

Andrzej Grabarczyk: Czego nie wiemy o gwieździe "Klanu"?

Sam przyznaje, że jest w czepku urodzony. Właśnie tak wygląda spełniony mężczyzna.

W serialu "Klan" trudno go nazwać postacią kryształową. Grany przez niego Jerzy Chojnicki miał swego czasu spore problemy z dochowaniem wierności żonie. Jednak prywatnie Andrzej Grabarczyk (61 l.) nie ma z tym kłopotu. Od wielu lat jest zakochany w jednej kobiecie i nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej. Pani Zofia Grabarczyk, bo o niej mowa, jest miłością jego życia i to jeszcze z czasów studenckich. Poznali się, gdy oboje dopiero wchodzili w dorosłe życie.

Pan Andrzej, syn znanego aktora Wincentego Grabarczyka, choć wychowany za kulisami teatru, myślał o tym, by zerwać z rodzinną tradycją. Po maturze dostał się na studia zootechniczne w Olsztynie. Tam zachwycił się piękną i niezwykle sympatyczną koleżanką ze studiów, Zofią.

Reklama

Szalona miłość szybko zaowocowała poważnymi planami na przyszłość. Dziś oboje śmieją się, że zootechnikę wybrali chyba jedynie dlatego, żeby... się poznać. Bo żadne z nich tych studiów nie ukończyło. Pan Andrzej po drugim roku wrócił do Warszawy i zdał do szkoły teatralnej. I tak jak jego ojciec, został aktorem. Jego żona z kolei skończyła kulturoznawstwo w Gdańsku.

Zapytany o receptę na udany, trwający prawie 40 lat związek, aktor odpowiada: "Po prostu kochać! I to z każdym rokiem coraz mocniej".

- Prawdę mówiąc rodzina i dom to dla mnie podstawa egzystencji. Najważniejsze sprawy w życiu. Bez żony i naszego syna cały mój wysiłek nie miałby sensu! - szczerze wyznaje aktor. Kiedy ich syn Bartek pojawił się na świecie, uzgodnili, że Zofia zajmie się dzieckiem, a pan Andrzej zapewni najbliższym godziwy byt. Ta zasada i podział ról obowiązuje do dziś i w ich rodzinie doskonale się sprawdza. Oboje kochają swój dom w Legionowie. Mieszkają w nim już od maja 1991 roku.

- Dom znajduje się w samym centrum starego drzewostanu. Czuję się, jakbym mieszkał w lesie. Wokół rosną potężne sosny, jałowce i tuje, pamiętające początek dwudziestego wieku. Nasz dom jest murowany, z zewnątrz obudowany drewnem, dlatego wygląda jak drewniany. Dobudowałem w nim swój gabinet, sypialnię, garderobę i łazienkę. Jednak najbardziej jestem dumny z dwóch oczek wodnych rozmieszczonych malowniczo wokół domu. W jednym z nich pływają nawet ryby. Zimą łowię je spod lodu. To jest prawdziwa frajda. Trzeba się tylko troszkę cieplej ubrać - opowiada o swoim miejscu na ziemi aktor.

A my dodamy, że wśród kolegów aktorów pan Andrzej uchodzi za znakomitego gospodarza i ogrodnika. Takiego, który sam zaprojektuje ogród, przekopie grządki, prześwietli winogrona...

Pan Andrzej uwielbia żyć aktywnie. Odpoczywa rzadko i krótko. Najchętniej w gronie rodziny, z dwiema wnuczkami. A latem... lubi jechać na Mazury i łowić ryby. Jest znakomitym wędkarzem. Inną pasją aktora jest szukanie śladów przeszłości w przedmiotach codziennego użytku. Miłością do historii zaraził go dziadek, żołnierz legionów Józefa Piłsudskiego. Pewnie by się uśmiechnął na wieść, że aktor ma ponoć największą w Polsce kolekcję... łyżek do butów.

Pan Andrzej sam zresztą uważa się za człowieka urodzonego w czepku. - Los dał mi bardzo wiele i doceniam to. Nie trzeba go prowokować, ani na siłę nic zmieniać... dobrze jest - przekonuje aktor.

BC

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL