Reklama

Aktorka Marta Król straciła dwoje dzieci. Poruszający wpis i zdjęcie

Marta Król, znana telewidzom m. in. z seriali "Na dobre i na złe", "M jak miłość", "Klan" czy "Barwy szczęścia", zdecydowała się niedawno na niełatwe wyznanie. Aktorka opowiedziała o tym, jak straciła dwoje dzieci. Teraz opublikowała w sieci intymny kadr z poruszającym podpisem.

Marta Król, znana telewidzom m. in. z seriali "Na dobre i na złe", "M jak miłość", "Klan" czy "Barwy szczęścia", zdecydowała się niedawno na niełatwe wyznanie. Aktorka opowiedziała o tym, jak straciła dwoje dzieci. Teraz opublikowała w sieci intymny kadr z poruszającym podpisem.
Marta Król /Artur Zawadzki /Reporter

Marta Król to polska aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna. Niedawno dołączyła do obsady serialu "Na dobre i na złe", wcześniej występowała też w "M jak miłość" "Barwach szczęścia", "Klanie" czy "Egzaminie z życia". Na co dzień 44-latka jest aktorką Teatru Dramatycznego w Warszawie, a od pewnego czasu prowadzi też autorski podcast "Niezła sztuka".

Marta Król prywatnie jest żoną cenionego reżysera dźwięku Marcina Gajki. Małżonkowie wychowują wspólnie trójkę dzieci. 44-letnia aktorka jakiś czas temu zdecydowała się na intymne wyznanie. Przyznała, że straciła dwóch synów, zanim przyszli na świat.

"Jestem mamą piątki dzieci, dwoje z nich się nie urodziło. Wierzę, że są teraz w niebie. Trójka zdrowa rozpycha mi serce i rzeczywistość! Przeżyłam radość poczęcia, oswajania się z kolejną ciążą, a także głęboki smutek i żałobę po stracie. Może miały się nie urodzić przez wady genetyczne, może po prostu mój organizm był za słaby. Nie wiem, wierzę, że kiedyś się dowiem i że ich spotkam, Szymona i Stasia (to byli chłopcy)" - pisała na Instagramie.

Reklama

Marta Król zdecydowała się teraz zamieścić w sieci kolejny wpis, nawiązujący do trudnych doświadczeń, o których wcześniej opowiadała. 44-latka opublikowała czarno-białe zdjęcie, na którym odsłania brzuch. Przyznała, że kiedyś go nie lubiła. W końcu jednak zrozumiała, że jest on czymś więcej, niż tylko częścią jej ciała.

"Mój brzuch, brzuszek, bunio... Jedno z najwrażliwszych miejsc w moim ciele, centrum życia, siły i niepewności. Zmieniał się przez lata, nosił i ochraniał piątkę dzieci, rozszerzał się i kurczył, obrastał tłuszczykiem i go tracił. Mój osobisty inkubator, ciepły dom, ze skórą jak z gumy, choć już popękaną w kilku miejscach. Blizny - ślady radości i smutku, życia i śmierci, mojej osobistej historii. Kiedyś go nie lubiłam, chowałam, zawsze wydawał mi się niedoskonały, dziś go przytulam, doceniam, czuje wewnętrzna radość, że jest ze mną przez tyle lat, że nie zawodzi" - przyznaje teraz aktorka.

Przeczytaj artykuł na stronie RMF!

Maria Staroń

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy