Reklama

10 lat "Pierwszej miłości"

W ciągu dekady malowniczy Wrocław był świadkiem rozstań, powrotów, pocałunków, intryg i morderstw bohaterów "Pierwszej miłości".

Już od początku nie brakowało dramatycznych zwrotów akcji. - Pierwszy odcinek dostarczyliśmy do Polsatu dosłownie w ostatniej chwili. Prace nad ostatecznym kształtem i czołówką trwały tak długo, że ledwo zdążyliśmy na emisję. Teraz taka sytuacja nie miałaby szansy się powtórzyć - "Pierwsza miłość" to świetnie zorganizowana maszyna - wspomina nerwowy start Andrzej Młynarczyk, kierownik produkcji.

I tak 4 listopada 2004 roku widzowie poznali bohaterów, z którymi związali się na następną dekadę. Jak wspominają początki swojej przygody z serialem bohaterowie, dla których produkcja była trampoliną do kariery?

Reklama

- Kiedy rozpoczynaliśmy pracę na planie, reżyser obsady powiedział do nas: "Zobaczycie, za pół roku nie będziecie mogli przejść spokojnie ulicą". Byliśmy studentami, w większości bez filmowego doświadczenia, więc ciężko było nam to sobie w ogóle wyobrazić. Jednak po pół roku zobaczyliśmy, że faktycznie mówił prawdę. Rozpoznawalność, z jaką się do tej pory spotykamy, zupełnie nas zaskoczyła. Ale to miłe zaskoczenie - wyznaje Aneta Zając.

Wtóruje jej Łukasz Płoszajski: - Ludzie poznają mnie, trudno nie zauważyć na ulicy tak odstających uszu - dodaje ze śmiechem i kontynuuje: - Pierwszego dnia na planie były kręcone zdjęcia w klubie Studnia. Poza mną i koleżanką ze studiów, Anetą Zając, nikt się za bardzo nie znał. Tego dnia powstała cała masa zabawnych sytuacji. Wszystkim bardzo zależało, żeby powstał superserial, o fajnych ludziach. Nikt z nas wtedy nie przypuszczał, że będziemy tak długo kręcić "Pierwszą miłość".

Serialowa Marysia Radosz także pamięta pierwszy dzień zdjęciowy: - Odbył się w lipcu 2004 roku... To niezwykłe, że ludzie cały czas chcą nas oglądać! Wydaje mi się, że dobra zabawa jest naszym sekretem popularności, że widzowie są z nami, bo pracując mamy świetną zabawę, a to widać później na ekranie.

Jednak praca na planie to nie tylko wesołe harce, ale również mniej przyjemne zajęcia... Co najbardziej przeszkadza serialowemu Arturowi? - Nienawidzę być malowanym. To beznadziejne uczucie, współczuję wszystkim kobietom, które muszą to robić, naprawdę - nie cierpię mieć makijażu na twarzy!

Z kolei zupełnie nie przeszkadza to Rafałowi Kwietniewskiemu: - Mam nadzieję, że nie zabrzmi to dziwnie... może nie tyle lubię być malowany, ale lubię, jak się ktoś mną zajmuje. To bardzo miłe i przyjemne - wyznaje ze śmiechem doktor Miedzianowski.

Przez dziesięć lat obsada serialu zmieniła się nie tylko z wyglądu. Pojawili się nowi bohaterowie, a niektórzy na dobre zakończyli swoją przygodę z "Pierwszą miłością". Mimo wielkiej sympatii fanów do Pawła Krzyżanowskiego, Mikołaj Krawczyk zapowiedział, że na pewno nie pojawi się już na planie we Wrocławiu.

- Odejście z "Pierwszej miłości" nie jest końcem aktorstwa. Świat nie kończy się na tym serialu. Jestem zawodowym aktorem i gram w "Przyjaciółkach" i "Ranczu" - powiedział aktor. Jesteśmy pewni, że Marysia Radosz nie będzie narzekać na samotność, a już 15 grudnia z okazji emisji 2000. odcinka zobaczymy specjalny materiał oraz czołówkę w odświeżonej wersji.

NHL

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy