Reklama

"Tylko Jeden": Szokujące rozstrzygnięcie!

Finał trzeciego odcinka programu "Tylko Jeden" zaskoczył wszystkich. Oprócz samej walki zawodnicy wzięli też udział w castingu na KSW Ring Girls i wybierali dziewczynę, która poprowadzi dwóch z nich do decydującego pojedynku sezonu. Nie zabrakło uśmiechów, ale też łez, bo nikt nie przewidział, że tak potoczy się konfrontacja Adriana Bartosińskiego i Kamila Dołgowskiego...

Finał trzeciego odcinka programu "Tylko Jeden" zaskoczył wszystkich. Oprócz samej walki zawodnicy wzięli też udział w castingu na KSW Ring Girls i wybierali dziewczynę, która poprowadzi dwóch z nich do decydującego pojedynku sezonu. Nie zabrakło uśmiechów, ale też łez, bo nikt nie przewidział, że tak potoczy się konfrontacja Adriana Bartosińskiego i Kamila Dołgowskiego...
Adrian "Bartos" Bartosiński wygrywa walkę w trzecim odcinku programu "Tylko Jeden" /Polsat

Ostatnio Tomasz Romanowski zmierzył się z Mariuszem Radziszewskim, a walka stała na wysokim poziomie. Dlatego uczestnicy programu "Tylko Jeden" jeszcze długo komentowali ich starcie. - Bardzo fajnie się to oglądało. Miałem ciarki - powiedział Piotr Walawski. Wszyscy byli jednogłośni, że to jest właśnie esencja tego sportu. Z tym większym zaciekawieniem przyglądali się, jak przygotowują się "Kamas" i "Bartos", dotychczas niepokonani w zawodowym MMA.

Sytuacja z Adrianem Bartosińskim skomplikowała się, gdy jeszcze przed startem programu podpisał kontrakt z inną federacją, a to według regulaminu nie pozwalało mu na udział w "Tylko Jeden". Zawodnik postanowił zerwać umowę i musiał zapłacić karę w wysokości 30 tysięcy złotych. Zebrał część pieniędzy, ale jeszcze dużo zostało mu do spłacenia. Wtedy z pomocą przyszła organizacja KSW, która wpłaciła zaległą sumę. - Ale w zamian musisz obiecać jedno. Pokażesz wszystkim dzieciakom na ulicy, że nie ma "nie mogę", jest tylko "chcę" - oświadczył uczestnikowi Maciej Kawulski, współwłaściciel federacji.

Reklama

W trzecim odcinku na zawodników czekało wyjątkowe wyzwanie. Mieli wybrać KSW Ring Girls, które poprowadzą finalistów "Tylko Jeden" do walki na gali KSW 54. - Zamurowało nas, bo nie spodziewaliśmy się, że takie rzeczy będą tu miały miejsce - wyjaśnił z podekscytowaniem Bartłomiej Gładkowicz.

Panowie włożyli dużo serca i wysiłku w casting, który skończył się imprezą do późnej nocy. - Myślę, że będę miał przypał, kiedy wrócę do mieszkania - śmiał się z tej sytuacji Marcin Krakowiak.

Następny dzień nie zaczął się dla nich przyjemnie. - Pobudka! Wstajemy! Ruszać tyłki! - krzyczał trener Marcin Wrzosek. Po szybkim pakowaniu zawodnicy zostali odwiezieni do... lasu, gdzie czekało na nich kolejne zadanie. - Moi drodzy. MMA uczy kompromisu i ci, którzy go nie opanowali, często szybko kończyli karierę. Potrzebujecie czasu, relaksu i niemyślenia o walce, ale nadal musicie utrzymywać higienę treningu - wytłumaczył im na miejscu Maciej Kawulski. Cel? Mieli porąbać w ciągu 30 minut jak najwięcej drewna. Na zwycięzcę czekał relaksacyjny masaż w domu "Tylko Jeden". Wygrał Marcin Krakowiak i dodatkowo mógł zabrać ze sobą kogoś jeszcze. Zdecydował się na Adriana Bartosińskiego.

Tym razem stanęło naprzeciw siebie dwóch zawodników o totalnie innych gabarytach i atutach. Siła była po stronie "Bartosa", ale wysoki wzrost i długie ręce mogły dać przewagę Kamilowi Dołgowskiemu. - Nigdy nie przegrałem walki i to po dzisiejszym dniu się nie zmieni - zapowiadał Adrian. - Robię to dla rodziny, żeby po prostu żyło nam się lepiej - motywował się "Kamas".

Pojedynek zaczął się kilkoma szybkimi ciosami z obu stron, a potem zawodnicy płynnie przeszli do parteru, gdzie górował Adrian Bartosiński. Kamil Dołgowski nie poddawał się w trudnym położeniu i okładał swojego przeciwnika lawiną ciosów. Niespodziewanie w trakcie przerwy pomiędzy kolejnymi rundami doszło do wyjątkowej sytuacji. Lekarze zauważyli, że jedna źrenica u Kamila była o wiele mniejsza od drugiej. Podejrzewali niebezpieczny uraz wewnątrzczaszkowy i postanowili przerwać walkę w trosce o zdrowie uczestnika.

Decyzja wywołała ogromne emocje u Kamila, który nie mógł się z tym pogodzić. - To jest walka! Chce się do końca! - krzyczał, chodząc wokół ringu, a chwilę później rozpłakał się w ramionach innych uczestników. - Lekarze są po to, żeby cię chronić - tłumaczył trener Łukasz Zaborowski. - Zdrowia ci nikt nie odda - dodała prowadząca reality show Blanka Lipińska. - Trzeba się pogodzić i spakować walizki - podsumował Kamil Dołgowski.

Kolejny bohater "Tylko Jeden" dał przykład, jak ważny to program dla nich wszystkich i ile niesamowitej woli walki generuje. Tymczasem sztab KSW wybrał dwie ostatnie pary. W kolejnych tygodniach zmierzą się Piotr Walawski z Bartłomiejem Gładkowiczem, a Michał Sobiech z Karolem Weslingiem.

Polsat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy