Reklama

"Premier" polskiego kabaretu

Inteligentny, dowcipny i ripostuje z prędkością światła! Chciał być kierowcą autobusu, a jest "premierem" polskiego kabaretu.

Poczucie humoru jest pewnego rodzaju afrodyzjakiem - twierdzi Robert Górski. Gdyby to kryterium atrakcyjności dla płci przeciwnej przyłożyć do niego - to byłby najbardziej pożądanym mężczyzną w Polsce. Bo poczucia humoru z pewnością mu nie brakuje.

Kabaret na pocieszenie

- Jestem bardziej nieśmiały niż śmiały. Ale i tak mniej niż kiedyś - mówi. I pomyśleć, że istniało poważne niebezpieczeństwo, że nigdy nie stanąłby na scenie. Jako mały chłopiec marzył, żeby zostać kierowcą autobusu. Jak jego tata. Rozważał też karierę piłkarza (miłość do futbolu towarzyszy mu do dzisiaj) albo perkusisty.

Reklama

Ponieważ był grzecznym dzieckiem, posłuchał mamy, której zależało, żeby jej syn miał konkretny fach, i po szkole podstawowej rozpoczął naukę w Technikum Mechaniki Precyzyjnej w Warszawie. Tam trafił na polonistę z powołania. - Ja tam odkryłem mojego ukochanego Grochowiaka i Stachurę - wspomina.

Marzył, żeby być takim outsiderem, jak jego ulubieni poeci. Dlatego zdecydował się zdawać na polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. - Szans na to, bym został wielkim i szanowanym pisarzem, raczej nie było sporych, więc wziąłem co zostało. Czyli kabaret - mówi dziś.

I tak w 1996 roku wraz z kolegami ze studiów założył Kabaret Moralnego Niepokoju. - Jak się zorientowałem, że zostałem kabareciarzem, było już za późno, żeby się wycofać - żartuje.

Będzie pan zadowolony!

- Powinnością satyryka jest przede wszystkim obśmiewanie władzy, a w drugiej kolejności opozycji, która u nas jest zresztą wdzięcznym tematem - twierdzi. Dlatego wymyślił parodię premiera Donalda Tuska w "Kabaretowym Klubie Dwójki".


- Mam wrażenie, że te skecze to mu nawet przysparzają sympatii - mówił. Jednocześnie przyznaje, że obiecał mamie, że nie będzie śmiał się z księży ani z Jarosława Kaczyńskiego. - Kabaret ma raczej ludziom umilać życie, a nie jątrzyć - przyznaje.

Bo nie trzeba być kontrowersyjnym, żeby odnieść sukces. I bez tego Robert Górski ma na koncie powiedzenia, które przeszły do codziennego słownika rodaków.

To z jego skeczu o hydrauliku pochodzi słynne "Będzie pan zadowolony!", z "Posiedzenia rządu" - "Haratamy w gałę", co w wolnym tłumaczeniu znaczy "gramy w piłkę".

Byle nie w Szwajcarii

Cieszy się, że mieszka w Polsce, bo tematów do skeczów mu nie brakuje. - Jakby wszystkie stadiony otwierały dachy, pasy startowe nie kruszyły się, jak ten w Modlinie, a asfalt na autostradach nie pękał zaraz po ich oddaniu, to bylibyśmy taką Szwajcarią, w której życie jest nudne - mówi.

W życiu widzi więcej pozytywów niż negatywów. - Taką mam naturę - przyznaje.

Są jednak dwie rzeczy, które go wkurzają. Pierwsza to sytuacja, w której ludzie podchodzą do niego i zaczynają opowiadać kawały. - Jak nietrudno zgadnąć, są to zwykle żarty, które doskonale znam. Nie wiem, skąd wynika ta potrzeba opowiedzenia mi czegoś śmiesznego - zastanawia się.

Druga dotyczy pierwszego rzędu widzów na imprezach firmowych. Trudno ich rozśmieszyć. - Siedzą tam prezesi i zarząd. Im dalej, tym lepiej. Poczucie humoru maleje wraz ze wzrostem zajmowanego stanowiska - ocenia.

Po kim on to ma?

- Był zawsze duszą towarzystwa. Wesela, imieniny - on brylował przy stole, wciągał ludzi do zabawy, śpiewał. W przeciwieństwie do mnie praktykował taki dobry, poczciwy rodzaj żartów - wspomina swojego ojca Robert Górski.

Przyznaje też, że jego syn, 8-letni Antek również odziedziczył skłonność do żartów. - Jest trochę do mnie podobny, jeśli chodzi o poczucie humoru. Jak każde dziecko lubi grać na komputerze czy telefonie i ostatnio zapytał mnie, czy jak umrę, to dam mu mojego iPhone'a - śmieje się satyryk.

Mały Antek już dwukrotnie towarzyszył ojcu w trasie koncertowej i bardzo mu się to podoba. - To fajna praca, może w przyszłości też będę występować w kabarecie - zdradził najmłodszy Górski.

Zanim jednak Antek wybierze swoją przyszłość, jego tatę Roberta zobaczymy na żywo jako prowadzącego galę "Wczasy z kabaretem" w Szczecinie. Wraz z Marcinem Wójcikiem z kabaretu Ani Mru Mru zabiorą nas na niezapomniane wakacje. Dobra zabawa gwarantowana!

Marzena Juraczko

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Teleświat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy