Reklama

"Kuchenne rewolucje" powrócą?

To program o tym, że nawet najgorsze sytuacje można zmienić w dobre, jeśli się tylko chce - mówi Magda Gessler. Potwierdza to historia, którą zobaczymy w ostatnim odcinku "Kuchennych rewolucji".

Kończy się właśnie jedenasta odsłona kulinarnego show. Czym się różniła od pozostałych? I co nas czeka w ostatnim odcinku?

Ten sezon okazał się szczególny pod różnymi względami. Zapowiadany był jako jeden z najtrudniejszych. Czy to się potwierdziło? - Na pewno był najciekawszym sezonem. Fantastyczne jest, że wraz z moim doświadczeniem zwiększają się możliwości rozwiązywania ludzkich problemów. Cieszę się, że rośnie zaufanie do mnie, skutkiem czego restauratorzy łatwiej akceptują moje pomysły i recepty na uzdrowienie lokalu - podsumowuje Magda Gessler.

Reklama

Przekonanie do swojej wizji to nie wszystko. Trudność rewolucji polega na tym, że nie zawsze właściciele chcą ją wdrażać. - To oni muszą uwierzyć w to, że naprawdę chcę im pomóc, że nie robię show, tylko pokazuję im ich własne możliwości - mówi prowadząca.

Oczywiście za każdym razem priorytetem dla Magdy Gessler jest, by to potrawy, najlepiej z regionalnych składników, przyciągały do restauracji. W tym sezonie podkreślono też, jak ważna jest wiedza o tym, co się serwuje.

Widać to było już od pierwszego odcinka w sandomierskiej restauracji "Cubanita", gdzie pani Magda przepytywała szczegółowo kelnerki z karty dań. Ten prosty sprawdzian powtarzała wielokrotnie, bo, jak stwierdziła, obsługa nie tylko podaje dania, ale przede wszystkim musi wiedzieć, co poleca gościom.

Czy jednak jedenaście sezonów programu ma jakikolwiek wpływ na to, jak kształtuje się "kulinarna mapa Polski"? Okazuje się,możemy obserwować prawdziwy "efekt domina"! - Stale dowiaduję się, że z moich rad coraz częściej korzystają właściciele lokali, które nigdy nie wystąpiły w programie. W ten sposób jeszcze szybciej zmieniamy razem oblicze polskich restauracji - komentuje to zjawisko Magda Gessler.

A czego możemy się spodziewać w ostatnim odcinku sezonu? Na pewno będzie, jak zawsze, sporo emocji. Magda Gessler odwiedzi warmiński Olsztynek, w którym niepodzielnie rządzi pani Ola. Niepodzielnie, bo zajmuje się niemal wszystkim - gotuje, zarządza i robi zakupy. Nie widzi przy tym, że ma za dużo obowiązków na głowie, na czym cierpi cała restauracja.

Jednak, jak się okaże, jest to skutek przykrej historii. Otóż mąż pani Oli jakiś czas temu uciekł z kelnerką, zabierając utarg z całego sezonu. Właścicielka została więc z długami i... zerową wiedzą o zarządzaniu oraz gotowaniu. Nie ma też wsparcia w ekipie, bo drugi kucharz krytykuje ją na każdym kroku. Co tym razem wymyśli prowadząca, by do Olsztynka znowu zawitali goście?

Nie mamy jeszcze potwierdzenia, czy show będzie kontynuowane. Sama Magda Gessler mówi jednak tajemniczo: - Mam wrażenie, że niektóre regiony potrzebują mojej pomocy bardziej niż inne. Na południu i północy Polski zaszły już ogromne zmiany, a dziś chętnie zawitałabym np. w Białostockie... Dlatego trzymamy kciuki za kolejne rewolucje!

W. Skrok

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama