Reklama

"Bitwa na głosy": Gwiazdy komentują swoje występy

Michał Wiśniewski, choć odpadł z "Bitwy na głosy", nie ma zamiaru rozstawać się ze swoim zespołem. Zobaczcie, co jeszcze powiedziały nam gwiazdy programu po sobotnich występach!

- Planów i pomysłów co do naszej wspólnej muzycznej przyszłości mam mnóstwo, nie wszystkie mogę zdradzić. Jednak być może wystąpimy na Festiwalu Piosenki Rosyjskiej - oczywiście jeśli się zgodzą. Poza tym bardzo bym chciał, żeby pojawili się na jubileuszu Ich Troje, w tym roku świętujemy 15-lecie zespołu. Na pewno jeszcze wiele rzeczy wspólnie zrobimy. Chociaż patrząc na nich, wiem na pewno, że ten dzisiejszy skład się powykrusza - bo wielu pójdzie własną muzyczną drogą i na pewno podbije polską scenę muzyczną - powiedział Michał Wiśniewski w rozmowie z INTERIA.PL.

Na pytanie czy udało im się rozśpiewać polską publiczność odpowiedział:

- Mam nadzieję, że tak. My już z programem się pożegnaliśmy, jednak "Bitwa" trwa nadal i wierzę, że zanim się skończy, Polska będzie już mocno rozśpiewana.

To rozśpiewania spoczywa teraz na barkach pozostałych sześciu zespołów. Najbardziej do serca wziął to sobie Maciej Miecznikowski

- Ja bardzo bym chciał, żeby ludzie śpiewali. Śpiewanie naprawdę robi świetnie na mózg, na samopoczucie. A nam bardzo potrzeba, żebyśmy czuli się dobrze - przekonywał Miecznikowski.

Reklama

Dobrze czuli się z pewnością jego podopieczni, którzy wykonali trudny utwór "Bohemian Rhapsody" grupy Queen. Docenił to juror Wojciech Jagielski.

- Ja widzę ogromny postęp w zespole Maćka. Bardzo nad nimi popracował, szczególnie nad tym, kto ma być solistą - bo wielu członków jego ekipy na pewno ma takie predyspozycje i pewnie wielu chciało tym solistą być. Dzisiejsze wykonanie pozytywnie mnie zaskoczyło, to była rozrywka na najwyższym poziomie - zachwycał się Wojciech Jagielski w rozmowie z INTERIA.PL.

W sobotę bardzo z siebie zadowolona chodziła Natasza Urbańska. Zdaniem wokalistki teatru Studio Buffo wreszcie udało jej się wydobyć ze swoich podopiecznych to co najlepsze.

- W końcu eksplodowała z nich ta energia, którą w sobie mają i którą od samego początku próbuję z nich wydobyć. Dziś było to, o co mi chodziło, czyli "spotan" i "power". Poza tym dziś po raz pierwszy od początku programu było wykonanie a capella. I zrobił to mój zespół. Bardzo się z tego powodu cieszę - opowiadała nam dumna Natasza Urbańska.

Po raz trzeci z rzędu widzowie przyznali palmę pierwszeństwa Halinie Mlynkovej i jej cieszyńskiej ekipie.

- Nie mam jakiegoś złotego środka, sposobu na nich. Oni po prostu są świetni, bardzo zdolni i pracowici. Nie ma rzeczy, której by nie zrobili. Jak widać w każdym repertuarze czują się dobrze. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych - powiedziała szczęśliwa wokalistka.

Kolejne muzyczne zmagania w "Bitwie na głosy" już w następną sobotę, 2 kwietnia.

"Bitwa na głosy" - zobacz nasz raport specjalny!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy