"Yang": Drzewo życia androida [recenzja]

Kadr z filmu "Yang" /materiały prasowe

Kogonada w swoim filmie nie wnosi wiele do opowieści o "człowieczeństwie" robotów. Jednak jego kontemplacyjna i poetycka opowieść jest poruszająca, mimo swojego minimalnego wyrachowania. Jedną z najlepszych i zaskakujących ról w swojej karierze tworzy tutaj Colin Farrell.

Od "Łowcy androidów" przez "RoboCopa", "Terminatora", aż po film "Ona", "Elizjum" i "Westworld" czy zeszłoroczne "Finch" oraz "BigBug"- to tylko kilka najważniejszych tytułów, dotykających tematyki transhumanizmu. Wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, jakiego w galopującym tempie doświadczamy, takich filmów będzie coraz więcej. "Yang", w reżyserii mającego koreańskie korzenie Amerykanina Kogonady, nie stawia nowych pytań etycznych i nie przekracza kolejnych barier, ale satysfakcjonująco uwypukla rozterki i dylematy, które w bardzo niedalekiej przyszłości będą dotykać coraz szerszej grupy ludzi.

Reklama

Świat, w którym ludzi zastępują "techno sapiens"

Kogonada pokazuje nam świat, gdzie popularną dziś Alexę czy Siri zastępuje "techno sapiens". Mieszka z ludźmi, nie tylko pomagając im w codziennych czynnościach, ale potrafi też partycypować w wychowaniu dzieci. Jest to szczególnie ważne dla Jake’a (Colin Farrell) i Kyry (Jodie Turner Smith), którzy adoptowali Azjatkę Mikę (Malea Emma Tjandrawidjaja). Tworzą oni prawdziwie międzyrasową rodzinę i dbają o to, by ich córka nie została oderwana od swoich korzeni kulturowych. Dlatego kupują Yanga (Justin H. Min), który ma zadbać o jej łączność z chińskim dziedzictwem.

Pewnego dnia Yang się zawiesza. Mika jest zdruzgotana. Nie chce nowego robota, bo Yang jest dla niej bratem, przyjacielem i najważniejszym kompanem od urodzenia. Jake kupił androida na wtórnym rynku, więc jego producent nie wymieni go w ramach gwarancji na nowszy model. Podczas próby naprawy okazuje się, że Yang miał wbudowany mechanizm zapisywania kilkusekundowych wspomnień, które uznał za istotne dla siebie. Wyglądają one jak fleshbacki rodem z "Drzewa życia" Terence’a Malicka, gdzie odbijają się najważniejsze momenty z życia człowieka. Skoro są one równie ważne dla androida, to pojawia się pytanie o stopień jego człowieczeństwa. Jak robot postrzegał rodzinę? Czy widział, coś czego ona sama nie dostrzegała?

Jedna z najbardziej zaskakujących ról w karierze Colina Farrella

Kogonada zaadaptował krótkie opowiadanie "Saying Goodbye to Yang" Alexandra Weinsteina z jego książki "Children of New World". Oglądając "Yang", miałem wrażenie, że ta historia pasowałaby do "Black Mirror". Serial Charliego Brookera pokazywał wiele ciemnych stron technologii, która ma być wybawieniem ludzkości, a prowadzi ją do zguby. W "Yang" akcenty są inaczej rozłożone.

Stylistycznie przypomina ten film "Ex Machinę" Alexa Garlanda, choć nie eksploatuje tematu pod kątem kwestii zamiany człowieka w Boga, który lepi sobie własnego Adama i Ewę. Widzimy jednak konsekwencje takich działań, gdy pojawia się Ada (Haley Lu Richardson), z którą Yang miał ukryty przed ludźmi związek. Jake zajmuje się handlem herbatą i słyszy od Yanga, że choć ten wie wszystko o jej produkcji i historii, to nigdy nie pozna jej smaku i zapachu. Czy dlatego w swoich wspomnieniach android zapisuje tyle obrazów przyrody, której nie jest w stanie w pełni "poczuć"? To jeden ze stałych elementów kina o poszukiwania człowieczeństwa przez roboty. Spielberg w opartym na pomyśle Stanleya Kubricka "A.I. Sztuczna Inteligencja" do cna ten element wyeksploatował.

Jest "Yang" filmem odrobinę wyrachowanym i wystylizowanym pod festiwale, gdzie ceni się kontemplacje sci-fi w stylu Tarkowskiego z "Solaris". Nie zmienia to jednak faktu, że film na płaszczyźnie emocjonalnej działa. Spora w tym zasługa Colina Farrella, który dopiero co szarżował jako Pingwin w "Batmanie" i zwyrodnialec w serialu "Na wodach północy".

Tutaj gra na wyjątkowo dla siebie wyciszonych nutach. Jake początkowo walczy o powrót Yanga "do żywych" ze względu na córkę, ale szybko zdaje sobie sprawę, że android był dla niego niemal synem. A może nie niemal? Czy w takim razie miał on prawo traktować Yanga wyłącznie jako służącego? "Co jest takiego wspaniałego w byciu człowiekiem?" - pyta jedna z postaci. No właśnie, co? Czy paradoksalnie tylko cyborg zna odpowiedź na to egzystencjalne pytanie?  

7/10

"Yang" (After Yang), reż. Kogonada, USA 2022, dystrybutor: M2Films, premiera kinowa: 1 lipca 2022 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Yang (film) | Colin Farrell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy