"Twój Simon" [recenzja]: Po drugiej stronie tęczy

Katherine Langford i Nick Robinson w filmie "Twój Simon" /materiały prasowe

Małej rewolucji w kinie ciąg dalszy. Najpierw oscarowe "Tamte dni, tamte noce" udowadniały, że miłość homoseksualna może być równie szczera i namiętna, jak miłość heteroseksualna, teraz "Twój Simon" pokazuje, że bywa równie "zwyczajna" i urocza. Podobnie jak dramat Luci Guadagnino, film Grega Berlantiego zamiast bazować na sensacji, wybiera ścieżkę empatii i zmysłowości. I choć porusza tematy, które dla niektórych widzów będą trudne lub niewygodne, kupi serce niejednego zatwardziałego macho.

Jak przystało na pierwszą hollywoodzką komedię romantyczną o gejach, adaptacja bestsellerowej powieści Becky Albertalli ma wszystko, by dotrzeć do spragnionego emocji widza: od sympatycznego protagonisty, przez wciągającą intrygę, aż po wzruszające zakończenie.

Tytułowy Simon (Nick Robinson) jest zupełnie zwyczajnym 17-latkiem, ma jednak jeden duży sekret - odkąd pamięta bardziej pociągali go chłopcy. Obiektem jego pierwszej miłości staje się kolega ze szkoły - tajemniczy Blue, z którym nocami wymienia maile. Problem w tym, że Simon nie zna prawdziwej tożsamości swojego internetowego partnera, a o ich uczuciu nie może dowiedzieć się nikt z otoczenia. Gdy szczere maile Simona wpadną w ręce zdesperowanego rówieśnika - Martina (Logan Miller), a 17-latek stanie się ofiarą szantażu, jego dotychczasowe życie zawiśnie na włosku...

Reklama

Rewolucja obejmie wszystkie sfery: rodzice (Jennifer Garner i Josh Duhamel) zaczną zadawać jeszcze więcej pytań, w przyjaciołach obudzą się podejrzenia, a relacja z Blue wykroczy zdecydowanie ponad poziom prostego młodzieńczego uczucia. Kłopoty Simona, choć nie sposób nazwać ich "drobnymi", nie będą jednak nowością dla fanów młodzieżowych produkcji. Mimo "tęczowego" tła i romansowej otoczki, "Twój Simon" jest klasycznym przykładem coming-of-age story. To film o dorastaniu, w którym motyw homoseksualnej miłości jest jedynie delikatną (ale jakże potrzebną!) zmianą perspektywy. Dzięki temu, dzieło Grega Berlantiego trafi nie tylko do osób ze środowiska LGBT. Fani poruszających komediodramatów w stylu "Charliego" Stephena Chboskiego i "Gwiazd naszych wina" Josha Boona będą zachwyceni.

Z kolei dla osób narażonych na odrzucenie ze względu na swoją tożsamość - i to nie tylko przez orientację seksualną, ale także pochodzenie, religię czy płeć - "Twój Simon" będzie małym przełomem. Podejście twórców do tematu jest bowiem pełne zrozumienia i akceptacji, a z filmu Berlantiego bije otwartość, szczerość i zdrowe spojrzenie na rzeczywistość. Nowe dzieło twórcy "Och, życie" znakomicie funkcjonuje jako pełen humoru komentarz do losów społeczności LGBT, doprawiony pełną nadziei puentą. Wzruszają szczególnie monologi matki i ojca Simona, w świetnych interpretacjach Garner i Duhamela, które mogą konkurować ze słynną już przemową Michaela Stuhlbarga z "Tamtych dni, tamtych nocy". W tych scenach najmocniej wybrzmiewa przesłanie filmu o akceptacji inności, odwadze bycia sobą i sile prawdziwej miłości.

Nieco gorzej "Twój Simon" sprawdza się jako adaptacja powieści. Miłośnicy książki Becky Albertalli przekonają się bowiem, że hollywoodzcy twórcy chcąc dotrzeć do jak najszerszego grona widzów, z wielu bardziej kontrowersyjnych wątków zrezygnowali, a część złagodzili lub ugrzecznili. "Twój Simon" momentami ma zbyt wiele wspólnego z przesłodzonymi komediami romantycznymi, a zabawa z konstrukcją fabuły sprawiła, iż dzieło Berlantiego cierpi na kiepską ekspozycję i nadmiar nie najlepszych żartów. Mimo to na własnych warunkach jest to wciąż przykład małego - wielkiego kina.

Tym, co przyświecało twórcom filmu, była chęć zmiany nastawienia do osób o odmiennej tożsamości - i tego udało im się dokonać w sposób taktowny i nienachalny. Film Berlantiego jako komedia o dorastaniu dotrze zarówno do nastolatków z problemami (a który nastolatek nie ma problemów?), jak i do ich rodziców - być może otwierając im oczy. Ba! Do tolerancji przekonać może nawet tych, którym to słowo na co dzień nie przechodzi przez gardło. Czy będzie to początek nowego trendu w kinie głównego nurtu? Trudno powiedzieć. Ale jako pierwsza, długo wyczekiwana, mainstreamowa opowieść o gejowskiej miłości, "Twój Simon" ma już zapewnione miejsce w historii Hollywood. Patrząc na efekt pracy twórców można stwierdzić jedynie, że jest to miejsce w pełni zasłużone.

8/10

"Twój Simon" (Love, Simon), reż. Greg Berlanti, USA 2018, dystrybutor: Imperial - Cinepix, premiera kinowa: 15 czerwca 2018 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Twój Simon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy