Reklama

"TOTART, czyli odzyskiwanie rozumu" [recenzja]: Szukając Zbigniewa Sajnóga

Dokumentalny film "TOTART, czyli odzyskiwanie rozumu" to sprawnie i przebojowo opowiedziana historia jednego z najciekawszych zjawisk kontrkulturowej sceny artystycznej na mapie Polski przełomu lat 80. i 90. Naszpikowany licznymi archiwaliami oraz współczesnym komentarzem czołowych członków ruchu - na czele z Pawłem Konjem Konnakiem i Tymonem Tymańskim - obraz Bartosza Paducha jest przy okazji interesującą próbą naszkicowania portretu lidera TOTART-owej zawieruchy - poety i performera Zbigniewa Sajnóga.

Co trzeba, aby historia pewnego artystycznego fenomenu wybrzmiała na ekranie w formie klasycznego dokumentu? Na początku - archiwalia. Tu Paduchowi służył pomocą archiwista TOTART-u - Andrzej Awsiej, udostępniający reżyserowi bogatą fotograficzną dokumentację ruchu. Twórca dokumentu przekopał się również przez zasoby TVP, wybierając smaczne kąski okołoTOTART-owych zapisów wideo, całość uzupełniając prezentacją amatorskich nagrań VHS. Znajdziemy tam dokumentację najważniejszych wydarzeń z głośnej działalności grupy, włącznie z założycielskim dla całej formacji wieczorem poetyckim "Miasto, masa, masarnia" zorganizowanym w auli wykładowej Wydziału Filologicznego UG, występem TOTART-u na studenckim festiwalu FAMA w Świnoujściu, czy słynnym happeningiem, podczas którego Tymon Tymański kopulował z godłem Polski.

Reklama

Drugi warunek - współczesny komentarz. Paduchowi udało się namówić na wspominki najważniejsze postaci ruchu. Bryluje wśród nich mitotwórczy Paweł Konjo Konnak, pełniący tu funkcję nieformalnego przewodnika po świecie TOTART-u: to on zaprowadza nas do uniwersyteckiej stołówki, gdzie po raz pierwszy przedstawiono mu Zbigniewa Sajnóga, z właściwą sobie swadą w kolorowym stroju snuje też barwne opowieści z przeszłości. Kroku dotrzymuje mu nie mniej oryginalny gawędziarz - równie chętnie podtrzymujący legendę TOTART-u Tymon Tymański, wspierany przez szereg postaci współtworzących grupę: Dariusza Brzóskę Brzóskiewicza, Pawła Paulusa Mazura, Wojciecha Stamma (znanego jako Lopez Mausere), czy Andrzeja Awsieja i Joannę Kabalę.

Aby jednak miks archiwaliów z gadającymi głowami nie był tylko nudną wyliczanką, potrzeba jeszcze pomysłu, jak to wszystko opowiedzieć. Paduch wybrał konwencję reporterskiego śledztwa: poszukiwanym uczynił zaś domyślnego bohatera całej opowieści: Zbigniewa Sajnóga. Z narracyjnego punktu widzenia wszystko jest na miejscu: Sajnóg bowiem w pewnym momencie literalnie zniknął, odciął się od TOTART-owej przeszłości i wstąpił do sekty Niebo. Wzorem oscarowego "Sugar Mana" Paduch szuka śladów Sajnóga, dociera w końcu do niegdysiejszej legendy, namawia go nawet na krótki występ przed kamerą. Sceptycyzm byłego guru grupy stanowi ciekawy dygresyjny kontrapunkt dla wyidealizowanego entuzjazmu Konnaka i Tymańskiego.

Czego mi tutaj zabrakło? Podobnie jak w dokumencie "Miłość" Filipa Dzierżawskiego, tak i tu narracja prowadzona jest wyłącznie z wewnętrznej perspektywy. O grupie TOTART opowiadają tu wyłącznie TOTART-owcy, przez co całość może sprawiać wrażenie narcystycznego autoportretu. Jedynym krytykiem ruchu pozostaje tu - paradoksalnie - Zbigniew Sajnóg. Pełniejszy obraz całości uzyskalibyśmy, gdyby do głosu dopuszczone zostały także osoby spoza TOTART-owego kręgu wzajemnej adoracji.

Na koniec warto wspomnieć jeszcze o dwóch współtwórcach tego filmu, których nazwiska najpewniej nie pojawią się w żadnej recenzji, a których praca jest tutaj nieoceniona. Pierwszym jest odpowiedzialny za zdjęcia Bartosz Bieniek (mający spore doświadczenie jako operator kamery, ostatnio pracował przy "Bogach" Łukasza Palkowskiego) - rozmowy z TOTART-owcami filmuje na dwie kamery, przełamując klasyczny obraz HD ujęciami udającymi amatorskie nagrania VHS. Sporo ożywienia w wizualnej warstwie wnosi również bardzo szeroki kąt użyty przy prezentacji "gadających głów" we wnętrzach.

Brawa należą się również dla montażyście Miłoszowi Jańcowi. I nie chodzi nawet o tak efektowne montażowe triki, jak połącznie "wybuchu" - tak założycielski dla TOTART-u wieczór poetycki "Miasto ,masa, masarnia" nazwał Lopez Mausere - z obrazami katastrofy w Czarnobylu (do której doszło kilka dni później). Bardziej niż o sprawne opowiedzenie historii idzie tu o ogólne wyczucie klimatu. Kiedy w samej końcówce filmu Paduch wreszcie prezentuje nam Sajnóga, zacieniony profil przypomina "silhouette", skonfrontowane jest to z utrzymaną w podobnej stylistyce fotografią poety z czasów TOTART-u. To także dzięki takim zabiegom finałowa identyfikacja Sajnóga pozostaje czymś więcej niż tylko reporterskim sukcesem.

7,5/10

---------------------------------------------------------------------------------------


"TOTART, czyli odzyskiwanie rozumu", reż. Bartosz Paduch, Polska 2014, dystrybutor: Biuro Pomysłów, premiera kinowa: 21 listopada 2014

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy