Reklama

To żyje! I jest sexy

"Istota" ("Splice"), reż. Vincenzo Natali, USA/Kanada/Francja 2009, dystrybutor Kino Świat, premiera kinowa 18 czerwca 2010 roku.

''Istota'' w reżyserii Vincenzo Natali (twórcy głośnego ''Cube'') przypomina trochę zapomniane, mało dziś popularne oblicze kina science-fiction: to skromny, rozpisany na kilku bohaterów, pozbawiony fajerwerków wizualnych obraz, który łączy rodzaje lęków wpisanych zarówno w fantastykę naukową, jak i filmową grozę.

Nie jest to, jak mogłoby sugerować polskie tłumaczenie, remake ''Istoty'' (1981) Sidneya J. Furie, legendarnego ghost story i jednego z najlepszych horrorów lat 80. XX wieku. Tematycznie film Natali sytuuje się gdzieś pomiędzy opowieścią o Frankensteinie (naukowcy zabawiający się w bogów kreujących człowieka), ''Muchą'' Cronenberga (połączenie ludzkiego i zwierzęcego DNA) oraz... ''Głową do wycierania'' Lyncha. Pod pozorami klasycznego monster movie o naukowcach tworzących nowe życie, Natali kreuje bowiem historię o strachu przed rodzicielstwem i perwersyjną, nasiąkniętą kazirodczymi wątkami psychodramę.

Reklama

Ukłon w stronę klasyki kina o szalonych naukowcach widać już w imionach głównych bohaterów. Clive (od Colina Clive'a, aktora grającego tytułową rolę w ''Frankensteinie'' Jamesa Whale'a z 1931 roku) i Elsa (w hołdzie Elsie Lanchester, pamiętnej ''Narzeczonej Frankensteina'' z 1935 roku) tworzą parę zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, pracując dla gigantycznego koncernu farmaceutycznego. Po wskrzeszeniu dwóch genetycznie zmutowanych stworzeń, (ochrzczono je Ginger i Fred), wyglądem przypominających przerośnięte gąsienice ze ''Wstrząsów'' Rona Underwooda, Clive i Elsa zostają odsunięci przez swoich pracodawców od dalszych eksperymentów z DNA, by doskonalić walkę z rakiem i innymi zmorami ludzkości. Za namową Elsy, doprowadzają jednak potajemnie do skojarzenie kodu ludzkiego ze zwierzęcym. Efektem tej fuzji jest mały stwór, któremu bliżej do Gigerowskiego Obcego w początkowym stadium niż do człowieka. Prędko jednak ta przedziwna hybryda zaczyna się przeistaczać i w ekspresowym tempie nabiera cech człeczych.

Szybko ujawniona zostaje płeć stworzenia. Dziewczynka zostaje ochrzczona przez ''rodziców'' Dren (czytany od tyłu akronim N.E.R.D. - skrót od nazwy korporacji, dla której pracują Clive i Elsa). Dren, fizycznie i mentalnie, dojrzewa błyskawicznie. Z czasem dla widza przestaje być stworkiem wygenerowanym w komputerze a staje się piękną samicą o androgynicznej urodzie; zaś dla pary naukowców nie jest już jedynie eksperymentem, a staje się kimś na wzór córki. To jeden z najciekawszych wątków filmu. Clive i Elsa są parą z dużym stażem, mimo to nie zdecydowali się na dziecko. Powodem była niechęć Elsy, która - pamiętając potworne relacje ze swoją matką - nie chce powtarzać tego schematu względem własnej latorośli. Kiedy jednak niemal ''dorosła'' Dren z uaktywnionym popędem zaczyna interesować się ''tatą'' od strony czysto seksualnej, Elsa bez mrugnięcia okiem porzuca etykę rodzicielską...

Jest więc ''Istota'' - w istocie - filmem o potworze, ale drzemiącym w każdym człowieku. Oczywiście postać Nerd w naturalny sposób może wzbudzać lęk - nie tylko ze względu na jej śmiercionośny ogon zakończony ostrym kolcem, lecz głównie w obliczu coraz śmielszych eksperymentów z wykorzystaniem DNA. Niemniej to para naukowców - z którymi swoją drogą trudno początkowo nie sympatyzować - poprzez szereg coraz bardziej kontrowersyjnych decyzji - wpędza widza w uczucie niepokoju. Wiarygodności poczynaniom tego duetu nadają znakomici, charakterystyczni aktorzy - Adrien Brody i, tak rzadko oglądana na naszych ekranach, Sarah Polley.

Trochę szkoda, że w ostatnim kwadransie ''Istota'' z kameralnego, ''rodzinnego'' science-fiction przeradza się w kiczowaty horror klasy B i wędruje w rejony pobliskie ''Smakoszowi'' Victora Salvy. Mimo całej perwersyjności jednej z końcowych scen, finał, poprzez silną dynamizację akcji, psuje odczucia po powolnych, złowieszczych pierwszych dziewięćdziesięciu minutach. Aliści, mamy do czynienia z jednym z najlepszych filmów fantastyczno-naukowych, jakie gościły na naszych ekranach na przestrzeni ostatnich kilku lat.

7,5/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: życia | DNA | sexy | Vincenzo Natali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy