"This Much I Know To Be True": Pytania do Nicka Cave'a [recenzja]

Kadr z filmu "This Much I Know To Be True" /materiały prasowe

Andrew Dominik i Nick Cave znów się spotykają, tym razem w środku pandemii, kiedy muzycy z całego świata przekładają trasy koncertowe, odwołują występy. Sposobem na przełamanie ciszy i pustki staje się kino. Tak powstał film "This Much I Know To Be True", który premierowo pokazano na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.

Dziennik żałobny

Nie pierwszy raz Nick Cave (posłuchaj!) staje przed obiektywem kamery Andrew Dominika. W 2016 roku spotkali się przy okazji filmu "One More Time with Feeling", który dokumentował prace w studiu nagraniowym nad albumem "Skeleton Tree" Cave'a i zespołu The Bad Seeds (czytaj recenzję płyty). Trudno jednak mówić o nim w kategoriach klasycznego materiału making of, opisującego proces powstania krążka. Był to przede wszystkim film o śmierci bliskiej osoby, która jest ciężką traumą, a która bez przepracowania, popycha ku najstraszniejszej rozpaczy. Cave mówił w nim wprost o niedawnej śmierci jednego z synów, 15-latka, który po zażyciu LSD spadł z klifu i zginął na miejscu. Lider The Bad Seeds potrzebował tego filmu, tego aktu publicznej spowiedzi, by przezwyciężyć ból utraty, twórczą niemoc. I odzyskać spokój.

Reklama

Film Dominika nie był jednak ukierunkowany na wylewność. Cave niczego wprost w nim nie nazywał, nie opisywał żałoby bezpośrednio, bojąc się, że ugrzęźnie ona w banale mowy codziennej, przewidywalnego języka - swoje doświadczenia postanowił wyrazić nie poprzez wypowiedzi przed kamerą, a poprzez sztukę. Większość tego, co widać na ekranie, to sesja nagraniowa, podczas której absolutnie wszystko jest podporządkowane muzyce. Najbardziej skrajną formą takiego odsłonięcia, pokazania swojej prywatności, jest moment powstania utworu "I Need You". Brzmi on trochę jak procesyjny chorał, echa straty odbijają się w drżącym głosie i słowach: "Będę za Tobą tęsknił / Kiedy odejdziesz / Potrzebuję Cię". Cave zupełnie do siebie niepodobny - jego sceniczną ekstazę ocierającą się o rozgorączkowanie, szaleństwo, zastąpił wyciszenie, zaduma i głęboki smutek, co najlepiej pokazuje jaką ewolucję przeszedł w czterdziestu latach swojej aktywności.

Strzępki, okruchy, urwane zdania

We współpracy Dominika i Cave'a niewiele się zmieniło - kolejny ich film znowu ma więcej wspólnego z zapisem muzycznym, albo powiedzmy formą półtoragodzinnego teledysku czy zapisu występu, niż dokumentem, w którym ludzie mówią bezpośrednio do obiektywu. Nie zobaczymy w nim gadających głów, Dominik nie rozkłada biografii i twórczości swojego bohatera na czynniki pierwsze, nie stawia konkretnych pytań i tez, niczego o życiu Cave'a się nie dowiemy. On sam wypowiada tu zaledwie kilka zdań. Na początku widzimy, jak pokazuje serię rzeźb ze swojej kolekcji, przedstawiających diabła w kolejnych etapach życia. "To jest diabeł jako dziecko, które budzi się do życia, a tu diabeł jedzie na wojnę i wraca z niej jako dojrzały mężczyzna, umocniony cierpieniem" - opowiada Cave. "A to ostatnia scena: diabeł umiera, dziecko pochyla się nad nim i podaje mu rękę na znak przebaczenia" -  dodaje.

Kilka chwil potem siada przed komputerem, otwiera serwis "The Red Hand Files". Strona internetowa powstała z jego inicjatywy. Koncepcja opiera się na tym, że każdy może wysłać tam pytanie do Cave'a, a on wybrane przez siebie korespondencje upublicznia. Niektóre z nich są bardzo osobiste. "Mój brat David zmarł dwa lata temu. Miał 24 lata, ja 19. Boję się tego, że życie biegnie dalej, on się oddala, świat o nim zapomina. Wzbudza to mój gniew" - pisze jeden z nich. Cave nie odpowiada natychmiast, musi przez kilka dni pomyśleć, zastanowić się nad tym, co i dlaczego ten ktoś po drugiej stronie napisał. Każda odpowiedź na blogu to wysiłek wyobraźni i wrażliwości. To autentyczny, pełen uważności dialog, próba stworzenia z fanami jednej społeczności.

"This Much I Know To Be True" jest zapisem takich podpatrzonych chwil, zarejestrowanych na gorąco. Dominik stara się oddać Cave'a i jego fenomen poprzez strzępki, okruchy, zdania urwane, jakby przypadkowe. Nie chce opowiadać konwencjonalnej, chronologicznej biografii osadzonej w szerokim kontekście historycznym i społecznym. Nie chce, by jego film był pasem transmisyjnych dla faktów, ale dla emocji.

Tworzyć zamiast mówić

Te najlepiej widać we fragmentach muzycznych, które stanowią trzon filmu. Podobnie jak poprzednie Dominik skupia się na zapisie sesji nagraniowej, tym razem albumów "Ghosteen" i "Carnage". Ten Cave skomponował w zasadzie w duecie z Warrenem Ellisem, głównym współpracownikiem, z którym od lat eksploruje bardziej melancholijną i liryczną stronę. Spotkali się w czasie lockdownu, byli zainteresowani stworzeniem materiału, który mógłby być nośnikiem ich artystycznego pokrewieństwa, a zarazem opowieścią o ich prywatnych światach. W "This Much I Know To Be True" udało się to uchwycić.

Film Dominika najlepszy bywa wtedy, gdy skupia się na samym performensie, gdy jeden z nich bierze instrument do ręki, a drugi staje za mikrofonem. Zaraz potem kamera zawiesza się na niewidocznych na pierwszy rzut oka detalach - Cave zamyka oczy i przesuwa koniuszkami palców po swojej twarzy, śpiewa całym sobą, jest prawdziwym wirtuozem mowy ciała. Inny razem otwiera oczy szeroko, wyrażają one szeroki wachlarz dotkliwych emocji i doświadczeń: od rezygnacji, przez melancholię. aż po namiętność i zachwyt nad życiem. A wszystko to w kameralnej, industrialnej scenerii.

"This Much I Know To Be True" to ostateczny dowód na to, że Cave odzyskał głos - zdołał udźwignąć traumę, podnieść się, ożywić i trwać dalej na scenie. Pod koniec filmu widzimy, jak czyta jeden z postów na swoim blogu: "Dziękuję za muzykę i teksty, jednak wciąż jestem ciekaw, co kryje się za bijącym z nich gniewem, wstydem, winą - kim jesteś?". Po lekturze podnosi głowę znad laptopa i mówi: "Dziś definiuję się inaczej niż kiedyś - jestem mężem, ojcem, przyjacielem, obywatelem, który chce dalej tworzyć". Ani słowa więcej. W myśl charakterystycznej cave’owej poetyki, że muzyka przemówi za niego.

7/10

"This Much I Know To Be True", reż. Andrew Dominik, Wielka Brytania 2021.

Zobacz również:

"Córka": Kto tu jest tak naprawdę zagubiony? [recenzja]

"Oczy Tammy Faye": Bezpieczna droga po Oscary [recenzja]

"C'mon C'mon": Pogadajmy [recenzja]

"Psie pazury": Jak Jane Campion wodzi nas za nos [recenzja]

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nick Cave
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama