"Sekret bogini Fortuny": Tyle słońca w całym mieście [recenzja]

Kadr z filmu "Sekret bogini Fortuny" /materiały prasowe

Fortuna bywa nieprzewidywalna i kapryśna. Raz przynosi szczęście, kiedy indziej pecha. A jaki los szykuje dla bohaterów nowego filmu mistrza włoskiego kina Ferzana Özpetka? Jaki sami dla siebie szykują, bo, jak mówi jeden z nich, to człowiek decyduje, czy dana szansa będzie dobra czy zła.

Wielbiony przez widzów i ceniony wśród krytyków, wielokrotnie nagradzany na festiwalach Ferzan Özpetek, po raz kolejny zaprasza nas do swojego świata, w którym nie zawsze wszystko idealnie się układa, ale w którym zawsze można liczyć na przyjaciół i przybraną rodzinę. W śpiewie, tańcu, zabawie, przygodzie, ale zwłaszcza w chwilach najtrudniejszych - próby.

"Tyle słońca w całym mieście / Nie widziałeś tego jeszcze / Popatrz, o popatrz!" - śpiewała Anna Jantar o młodych zakochanych. U Ferzana Özpetka to para z wieloletnim doświadczeniem. Artur i Alessandro, kochają się, ale też są sobą wyraźnie zmęczeni - wszystkimi tymi wadami, na które przez lata przymykali oko lub uważali za coś uroczego. Zmęczeni rutyną, która wkradła się w ich codzienność. Zmęczeni swoimi niepowodzeniami, porażkami, niespełnionymi marzeniami. Spragnieni jakiejś niespodzianki.

Reklama

I ta niespodzianka przychodzi - znienacka, jak to niespodzianki mają w zwyczaju czynić, i pod mroczną dość formą. To choroba przyjaciółki - Annymarii, ciepłej, radosnej, żywiołowej matki dwójki dzieci, chłopca i dziewczynki. Długotrwałe bóle głowy zmuszają ją do zgłoszenia się do szpitala na obserwację. Czy mężczyźni będą potrafili się nimi zająć? Szczególnie w czasie, gdy nie do końca radzą sobie sami ze sobą, ze swoim związkiem i emocjami? Czy może przekażą opiekę surowej, oschłej babce, z którą Annamaria przed laty zerwała kontakt? Co w tej sytuacji jest lepsze dla dzieci właśnie, bo wszyscy z bohaterów wiedzą, że to je trzeba chronić? Czego wszystkich ta życiowa podróż nauczy?

Bywa u Özpetka to radośnie, to smutno, słodko-gorzko. "Sekret bogini Fortuny", choć czerpie z dawnych wierzeń i mitów, jest bardzo życiowym filmem, mocno stąpającym po ziemi. Aktorzy, gwiazdy włoskiego kina: Stefano Accorsi, Edoardo Leo i Jasmine Trinca, wnoszą do opowieści lekkość i naturalność. Zdecydowanie pozytywną energię, na przekór kryzysowi, przez który przechodzą. Z tą paczką można byłoby się spotkać na jakimś tarasie, w kawiarni, na plaży. Groźna wydaje się tylko sycylijska baronessa Elena Muscarà, grana przez Barbarę Alberti. Za jej spaloną słońcem twarzą kryje się chłód i ból, a piękny pałac, który zamieszkuje, zionie pustką. Nie tam jest miłość, troska, przyjaźń. A wśród przybranej rodziny, w zwykłym mieszkaniu, wśród ludzi trochę zagubionych, trochę szczęśliwych, trochę smutnych.

A co z tą Anną Jantar - może opowiada o początku miłości, ale kto powiedział, że również nie o jej dalszym etapie, albo po prostu o naszym do życia podejściu? "Sekret bogini Fortuny" wyrywa z szarej, pandemicznej jesieni, tych wszystkich statystyk, doniesień ze szpitali, i uczy, że czasami trzeba spojrzeć bliskiej osobie głęboko w oczy i jej obraz przesłać prosto do serca. Tylko tyle. Aż tyle.

6,5/10

"Sekret bogini Fortuny", reż. Ferzan Özpetek, Włochy 2019, dystrybutor: Aurora Films, premiera kinowa 16 października 2020 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sekret bogini Fortuny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy