"Przebudzenie dusz" [recenzja]: Racjonalista w Strefie Mroku

Alex Lawther w filmie "Przebudzenie dusz" /materiały dystrybutora

"Przebudzenie dusz", które Andy Nyman i Jeremy Dyson wyreżyserowali w oparciu o sztukę własnego autorstwa, przywołuje tradycję filmowych kolekcji upiornych historii. Jest to przy tym dzieło o wartości większej niż suma jego części składowych.

Przewodnikiem po uniwersum ciemności jest tutaj zawodowy racjonalista: profesor Phillip Goodman (w tej roli połowa reżyserskiego duetu, Andy Nyman), który w asyście telewizyjnej ekipy poluje na samozwańczych jasnowidzów, aby w imię nauki bezlitośnie obnażać ich kłamstwa. Pewnego posępnego dnia bohater staje przed szczególnym wyzwaniem. Ma zbadać trzy incydenty, za które - jak się zdaje - naprawdę odpowiedzialne są nadnaturalne siły. Śledztwo poprowadzi go, rzecz jasna, na samo dno piekła. Ale będzie to inne i dziwniejsze piekło, niż można by się spodziewać. 

Reklama

Kolejne historie są proste i mają niemalże identyczny przebieg. Oto jakiś nieszczęśnik zostaje skonfrontowany z istotą nie z tego świata. Ponadto sposób prezentacji anegdot jest zawsze taki sam: od monologu przechodzimy do retrospekcji. Schematyczność narracyjnego konceptu rekompensuje jednak bardzo sprawna realizacja. Gawędy są wygłaszane przez aktorów z profesjonalną sugestywnością - Paul Whitehouse i Martin Freeman bezsprzecznie stają na wysokości zadania, ale największą gwiazdą okazuje się młody Alex Lawther, tak rozstrojony emocjonalnie, że na zmianę budzi śmiech, litość i grozę. Ponadto zainscenizowane części poszczególnych opowieści stanowią przykład pierwszorzędnego filmowego rzemiosła.

Nyman i Dyson potrafią zarówno wykreować gęstą atmosferę niesamowitości, jak i skutecznie sterroryzować widza gwałtownym pojawieniem się zjawy lub wyjątkowo donośnym dźwiękiem. Do tych eksplozji strachu, nazywanych fachowo “jump scares", dochodzi w starannie wykalkulowanych i stosunkowo rzadkich momentach, dzięki czemu “Przebudzenie dusz" nie jest bynajmniej nachalne i męczące, w przeciwieństwie do większości horrorów, które posługują się tego rodzaju chwytami.

Ten precyzyjnie skonstruowany, nawet dość mechaniczny film w ciągu ostatnich dwudziestu minut ulega radykalnej metamorfozie. Surrealistyczny dryf zastępuje przyczynowo-skutkowe następstwo zdarzeń. Wszystkie dotychczasowe epizody zostają umieszczone w nowej, znacznie ciekawszej fabularnej ramie. Ta nagła przewrotka może jawić się jako trochę wymuszona, ale trzeba przyznać, że jest autentycznie zaskakująca - a to niemałe osiągnięcie jak na standardy współczesnego kina gatunkowego.

7,5/10

"Przebudzenie dusz" [Ghost Stories], reż. Andy Nyman, Jeremy Dyson, Wielka Brytania 2017, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 1 czerwca 2018

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Przebudzenie dusz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy