Reklama

"Proste sprawy": Żywot człowieka poczciwego

Aleksiej Popogrebskij dwa lata temu odniósł sukces na festiwalu w Berlinie filmem "Jak spędziłem koniec lata". Do dystrybucji w Polsce trafia teraz jego wcześniejsza fabuła "Proste sprawy" z 2007 r. Lepiej późno niż wcale.

Zwłaszcza, że 40-letni reżyser jest dziś jednym z najbardziej obiecujących twórców nowego pokolenia rosyjskich filmowców, a "Proste sprawy" wyraźnie zaznaczyły jego krąg zainteresowań. Zdjęcia (nagrodzonego w Berlinie za "Jak spędziłem koniec lata" Pavla Kostomarova), często wykonane z ręki, podkreślają jedynie klaustrofobiczną przestrzeń, w której rozgrywają się ludzkie, codzienne dramaty.

Siergiej Puskiepalis, który wystąpił też w późniejszym filmie reżysera, ze swoją dobrotliwą twarzą wciela się w anestezjologa, któremu w życiu się nie udaje. Z rodziną gnieździ się w obskurnym, małym mieszkanku. Nastoletnia córka ucieka do chłopaka, z żoną się nie dogaduje, a na dodatek na świat ma przyjść kolejne dziecko. Sergiej to człowiek poczciwy - łapówki, czy też "dowody wdzięczności" od pacjentów w szpitalu chętnie przyjmuje, ale ma zarazem swój własny kręgosłup moralny, który nie pozwoli mu dokonać eutanazji.

Reklama

Popogrebskij, podobnie jak w "Jak spędziłem koniec lata", zderza młodość ze starością, gdy Sergiej zostaje wysłany do opieki nad śmiertelnie chorym emerytowanym aktorem, Zhuravlyovem (znany rosyjski aktor teatralny, Leonid Broniewoj). Wielkie sprawy - śmierć, nowe życie, eutanazja, postsowiecka, rosyjska rzeczywistość - pozostawione jednak zostają w tle, ustępując miejsca prostym rzeczom.

Sergiej to idealne ucieleśnienie człowieka poczciwego, którego życie nie rozpieszcza. Zbolałą słowiańską duszę znieczula morzem wódki i coraz bardziej stacza się w samotność. Jak inni w otaczającej go rzeczywistości, stara się kombinować i odgryźć coś z kapitalistycznego tortu, ale często to właśnie poczciwość przeszkadza mu w uporaniu się ze swoimi kłopotami.

Wbrew pozorom "Proste sprawy" napawają optymizmem, nie tylko z powodu szczęśliwego zakończenia (oczywiście zakropionego wódeczką). Popogrebskij ukazuje swoich bohaterów z sympatią, mimo ich wad i nieporadności. Urzeka słowiańską duszą, jakkolwiek termin ten nie wydaje się dziś zużyty. Zaskakuje skupieniem, z jakim pochyla się zarówno nad zwykłymi sprawami, jak i poważnymi problemami, stawiając w centrum człowieka. To człowiek jest bowiem jego głównym punktem zainteresowania, zarówno w "Prostych sprawach", jak i w "Jak spędziłem koniec lata". Człowiek postawiony nie tylko wobec wielkich, moralnych dylematów, ale przede wszystkim codzienności.

Nie bez powodu w "Prostych sprawach" tak często przywoływany jest Czechow. Popogrebskij potrafi w dowcipny sposób spuentować dramatyczne momenty, a poprzez detale wydobyć humorystyczne elementy z poszczególnych scen. I jak u Czechowa, człowiek zatopiony w beznadziei rzeczywistości, traci zdolność do buntu. Reżyser daje jednak nadzieję na zmianę, bez fajerwerków i dramatycznych zwrotów. Raczej prostą, zwyczajną odmianę na lepsze, która zaczyna się od człowieka.

6/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Proste sprawy" ("Prostye veshchi"), reż. Aleksiej Popogrebskij, Rosja 2007, dystrybutor: Art House, premiera kinowa: 3 maja 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prosto | koniec lata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy