"Pojedynek na głosy": Piosenki ze śmiercią w tle [recenzja]

Fotos z filmu "Pojedynek na głosy" /Best Film /materiały dystrybutora

Nic tak nie leczy roztrzaskanego na maleńkie kawałeczki serca jak chwila obcowania z dobrą muzyką. W tytule "Pojedynku na głosy" w reżyserii Petera Cattanea nie chodzi jednak o wokalną rywalizację, tylko emocjonalną podróż przez życie żon oficerów wojskowych, które przy pomocy piosenek postanowiły zawalczyć o psychiczną stabilność.

Mówi się, że za sukcesami wielkich mężczyzn stoją wyjątkowe kobiety. Reżyser Peter Cattaneo z niezwykłą zręcznością nadał tym słowom namacalne znaczenie, ukazując w swoim dziele codzienne życie żon żołnierzy. Główne bohaterki poznajemy w przededniu wyjazdu wojskowych na kolejną misję do Afganistanu. Niepokój wisi w powietrzu, dlatego jedna z bardziej charyzmatycznych pań - Kate (Kristin Scott Thomas) - zgłasza się na ochotnika, by pomóc w organizacji integracyjnych spotkań. Jej wizja wspólnego spędzania czasu nie przypada do gustu Lisie (Sharon Horgan), która posiada decydujący głos we wdrażaniu w życie społecznych pomysłów. Ich odmienne zdanie, doświadczenie i temperament doprowadzają do wielu komicznych sytuacji. 

Początkowo zaplanowane "wieczorki" nie wyglądają obiecująco. Kobiety nie potrafią znaleźć wspólnego języka, a ich dezorientacja spowodowana jest wzajemną niechęcią Kate i Lisy. Pierwsza z nich próbuje pogodzić się z tragedią, więc zaangażowanie na rzecz wojska traktuje jako misję, która pozwoli jej zepchnąć na dalszy plan niepożądane myśli. Natomiast Lisie wydaje się, że jej starsza koleżanka przesadza i żonom wystarczy utopienie smutków przy butelce dobrego wina. Sukcesem zatem byłoby znalezienie złotego środka. Po kilku próbach komunikacji udaje wyklarować się oryginalna inicjatywa - założenie chóru. Pomysł w praktyce okazuje się niezwykle ambitnym przedsięwzięciem, ale właśnie takiego każda z nich potrzebowała.

Reklama

Wraz z upływem czasu wokalny zespół nabiera wiatru w żagle, a muzyczne spotkania owocują narodzinami prawdziwych przyjaźni. Wspólne śpiewanie sprawia kobietom coraz więcej radości, a ich wysiłek zostaje dostrzeżony przez centralę, co skutkuje zaproszeniem do wystąpienia w Royal Albert Hall. O szczególnym charakterze tego wydarzenia ma stanowić fakt, że ich śpiew ma zostać odtworzony w odbiornikach mężów na froncie. Tym samym przed kobietami pojawiło się nie lada wyzwanie. Droga do realizacji wyznaczonego celu nie jest jednak usłana różami. Kobietom bezustannie towarzyszą czarne myśli - obawa o każdy telefon, mogący przynieść złe wieści z Afganistanu. Zbiorowy strach staje się jednak motywacją do pracy nad wyjątkowym repertuarem.

Film Petera Cattanea nie jest lekką komedyjką, raczej wzruszającym komediodramatem. Reżyser znalazł sposób, aby subtelnie, lecz dosadnie zaprezentować na ekranie temat żałoby, wywołując u widza szczere wzruszenie. Warto nadmienić, że ekranowa historia wydarzyła się naprawdę, scenariusz powstał na podstawie prawdziwej historii. Kumulacja wszystkich emocji sprawia, że jeszcze długo po wyjściu z kina jesteśmy myślami przy tych niezwykle dzielnych kobietach.

8/10

"Pojedynek na głosy" [Military Wives], reż. Peter Cattaneo, Wielka Brytania 2020, dystrybucja: Best Film, premiera kinowa: 21 sierpnia 2020

Aleksandra Góra

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama