Reklama

"Piraci!": Nie tylko dla wilków morskich!

Jestem wielką fanką książki Gideona Defoe'a "The Pirates! Band of Misfits". Stanowiła ona inspirację dla twórców przebojowego filmu animowanego "Piraci!". To propozycja dla dzieci dużych i małych, dla wilków morskich i... szczurów lądowych.

Świetna animacja, lekka, ze swadą poprowadzona fabuła, dowcipne dialogi, humor sytuacyjny, elementy slapsticku - "Piraci!" to pierwszorzędna rozrywka na dodatek w 3D. Co ciekawe, historia nie jest tu potraktowana pretekstowo, tylko po to, by zaprezentować nową technologię.

Na szczęście za adaptację książki odpowiedzialny był sam Gideon Defoe, dlatego nie została ona rozpruta na potrzeby filmu, wątki nie zostały bezceremonialnie rozgrabione, nie wybebeszono bezdusznie jej wnętrza. Po prostu autorzy czerpali z opowieści to, co najlepsze, kierując się instynktem, wiedzieli, co dobrze sprawdzi się na ekranie. Nie zawiedli, choć to żadna niespodzianka, studio Aardman, stojące za sukcesem "Wallace'a i Gromita", raczej omija mielizny nudy, fuszerki i efekciarstwa. Tak jest i tym razem.

Reklama

Moda na historie o piratach trwa. Czym zaskakuje nas reżyser Peter Lord w "Piratach!"? Przede wszystkim tym, że dzieci traktuje na poważnie, a dorosłych z przymrużeniem oka. Przy okazji ucieka przez ogranymi schematami, nie czerpie wprost z opowiedzianych niedawno historii o tej tematyce, odwołuje się do pewnego archetypu pirata, przywołuje momenty z historii (akcja filmu zaczyna się w Londynie w 1837 roku u Królowej Wiktorii) - tworzy z tego zgrabną kompilację, z logicznym następstwem zdarzeń, konsekwentną, stabilną konstrukcją, spójną dramaturgią. Każda scena jest przemyślania i dopracowana plastycznie w szczegółach, ma swój rytm, choreografię, co najważniejsze - śmieszy. Co nie jest wcale takie oczywiste w przypadku komedii...

O czym jest ta historia? Oto mamy bandę tytułowych wilków morskich, trochę nieudaczników, trochę pyszałków, naiwniaków, jedno można powiedzieć z całą pewnością - jest to galeria postaci: jest Pirat Albinos, Zaskakująco Androgeniczny Pirat, Pirat Lubiący Kotki i Zachody Słońca; na czele grupy stoi Piracki Kapitan, który przechodzi swego rodzaju kryzys. Zaczyna powątpiewać w swoje pirackie możliwości, kompleksy biorą w nim górę, postanawia więc udowodnić wszystkim swą wartość i zwyciężyć w corocznym Konkursie Na Pirata Roku. Konkurencja jest spora, trzeba się wykazać - grabić, palić, plądrować, uwodzić syrenki, słowem, w taki czy inny sposób trzeba udowodnić naturę morskiego rozbójnika, a nie tylko kołysać się na łajbie popijając słodki rum i mrucząc szanty.

Podczas seansu usłyszałam rozmowę mamy z dzieckiem, która tłumaczyła: "zuchwałość bywa niebezpieczna". Istotnie, przekonują się o tym bohaterowie filmu. Przeżyją szalone przygody, wielokrotnie będą narażać życie, i dumę, będą musieli stawić czoła Karolowi Darwinowi i jego teorii oraz Królowej Wiktorii, która nie bez powodu ma w herbie deklarację: "nienawidzę piratów", wreszcie, sprawdzą cenę przyjaźni i lojalności. Opowieść z morałem? Tak, ale nie nazbyt nachalnym, przesadnie dydaktycznym. Wychodząc po pokazie usłyszałam jak edukowane wcześniej przez mamę dziecko ripostuje: "mamo, ale oni musieli tacy być, taki potulny pirat bez zuchwałości, to jest po prostu zwykły rybak, wiesz?".

9/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Piraci!" ("Pirates! The Band of Misfit"), reż. Jeff Newitt, Peter Lord, USA 2011, dystrybutor UIP, premiera kinowa 13 kwietnia 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piraci | film | recenzja | animacja | kino
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama