Reklama

"Ostra randka 3D": Bez komentarza [recenzja]

Od dobrych kilku lat dyskusje o roli współczesnego krytyka filmowego kończą się na wyznaniach dotyczących powszechnego upadku obyczajów. Wszyscy trąbią na lewo i prawo, że teraz liczy się tylko i wyłącznie recenzowanie w stylu "gwiazdkowania" i jak najbardziej skrótowe streszczanie fabuły filmu. Wszystko tylko po to, aby widz mógł łatwo przyswoić i w razie czego wyrzucić z pamięci kiepsko zapowiadający się film.

W przypadku najnowszego filmu Macieja Odolińskiego w pełni świadomie można podarować sobie wysiłek stworzenia jakiegokolwiek tekstu krytycznego. Wypada chyba tylko ograniczyć się do stanowczego "nie" i postawieniu zera. Prawdopodobnie wystarczyłoby napisać po prostu "brak komentarza", bo rzeczywiście trudno zebrać myśli i sklecić te kilka zdań po seansie "Ostrej randki 3D". Na wspomnienie tego "piekielnego" seansu do głowy przychodzą tylko mordercze myśli.

Od ubiegłego roku symbolem miernoty intelektualnej i braku dobrych obyczajów w świecie polskiej kinematografii jest film "Kac Wawa" Łukasza Karwowskiego. Wydawało się, że gorzej już być nie może. Polscy widzowie byli już "narażani" na "bitwy warszawskie, bitwy wiedeńskie, zjazdy integracyjne i przeróżne słodkie kotki". Niektóre filmowe potworki były w 3D, w innych z niezrozumiałych powodów występowali znamienici polscy aktorzy. Przy okazji "Kaca Wawy" oprócz kwestii estetycznych poruszano również tematy ekonomiczne związane z zarobkami twórców i przymusem odgrywania ról w tych niezapomnianych cudach polskiej kinematografii. W przypadku "Ostrej randki" wypadałoby po raz kolejny zadać te same pytania. Rzeczywiście trudno uwierzyć, że Małgorzata Buczkowska, Ewa Szykulska, Magdalena Czerwińska, Anita Jańcia, czy Ireneusz Czop pozwolili sobie na występ w czymś takim, jak nowy film Macieja Odolińskiego. Jeszcze trudniej zrozumieć Sylwię Boroń i Pawła Wilczaka, którzy zdecydowali się odegrać główne role w tej miernej pseudokryminalnej historyjce. Krótko mówiąc - kompromitacja i wstyd. Bez komentarza.

Reklama

"Ostra randka" została wyprodukowana za prywatne pieniądze. Może to i lepiej, bo gdyby w tym przedsięwzięciu partycypował Polski Instytut Sztuki Filmowej , to byłoby warto wyjść na ulicę i protestować w obronie publicznych pieniędzy. W takiej sytuacji nic nam do tego, że ktoś postanowił zrealizować jakiś pomysł, zebrał na to fundusze, załatwił kilka firm, które dzięki temu miał możliwość prezentacji swoich produktów w filmie fabularnym. Mimo wszystko dziwi jednak fakt, że jakakolwiek firma dystrybucyjna na polskim rynku zdecydowała się wprowadzić "Ostrą randkę" do kin. Nie wspominając już o sponsorach, którzy przecież przeczytali scenariusz! Czy rzeczywiście mieli nadzieję, że wspierają produkcję czegoś, co przypomina film? Czy po prostu brak im doświadczenia? Szczerze wątpię, żeby film Macieja Odolińskiego stał się rekordzistą box office'u. Dodatkowo zastanawiam się nad statusem tego dzieła. Przypomina ono bowiem piekielnie długą, niemiłosiernie kiepską reklamę z najgorszych koszmarów pracowników agencji reklamowych - coś, co powinno być przestrogą dla całej branży, także wszelkiej maści biznesmenów - symbolem apokalipsy w świecie wielkich korporacji.

Gdyby jeszcze było tak, że ta historyjka o handlarzu ludzkimi narządami, który przez czysty przypadek porywa młodą, niewinną, nieodpowiednio zakochaną panienkę i pragnie wyciąć jej nerkę tylko po to, żeby uciec do Kanady ze swoją tajemniczą blond ukochaną, miała w sobie choć odrobinę ironii - byłoby naprawdę o czym pisać. Niestety nawet te najbardziej absurdalne scenki stylizowane (prawdopodobnie) na filmy gore, w których m.in. nastolatka zaszywa sobie dziurę w brzuchu zszywaczem biurowym, są robione całkowicie na serio. Widzom na sali kinowej w takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak tylko krzyczeć w stronę ekranu i co jakiś czas wybuchać histerycznym śmiechem. Szczególnie, że na szczycie piramidy mafijnej w świecie Macieja Odolińskiego stoi jeżdżący bardzo drogim autem na niemieckich rejestracjach Pers (sic!), na którego zamówienie kradnie "polskie narządy" zagubiony polski gangster.

Kiedy jedna z aktorek na uroczystej premierze filmu krzyknęła z widowni, czy na sali jest lekarz, czyżby czuła, że ktoś może zasłabnąć podczas projekcji?

0/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Ostra randka 3D", reż. Maciej Odoliński, Polska 2013, dystrybutor: Film Point Group, premiera kinowa: 30 sierpnia 2013

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy