"Odwet" [recenzja]: Przeciwko przemocy

Kadr z filmu "Odwet" /materiały prasowe

Jego twarz pamiętamy z wyjątkowego filmu Xaviera Dolana "Mama". Gdyby nie Antonie-Olivier Pilon, byłaby to prawdopodobnie zupełnie inny obraz. Kreacja aktorska jedna na milion - nie do zapomnienia. Tym razem Pilon wciela się w postać nastolatka Tima, który w jednej z kanadyjskich szkół przeżywa koszmar napastowania i zastraszania. Nie chodzi o temat opresji nauczycieli w stosunku do uczniów. Wręcz przeciwnie, najważniejsza jest relacja władzy między uczniami.

Punkt wyjścia to homofobia i brak akceptacji kogoś, komu najłatwiej przypisać stygmę obcości.

Yan England koncentruje się w "Odwecie" na historii dwóch przyjaciół. Tim i Francis (Robert Naylor) spędzają ze sobą mnóstwo czasu. Od wspólnych zainteresowań, aż do pierwszych seksualnych i miłosnych fascynacji. Ich relacja jest, delikatnie rzecz ujmując nieakceptowana w środowisku szkolnym. Trójka lokalnych maczo wykorzystuje Tima i Francisa do tego, żeby zaznaczyć swoje terytorium. Punktem wyjścia w walce o uznanie we wspólnocie nastolatków staje się seria homofobicznych ataków. Dla Tima i Francisa kończy się to tragicznie.

Reklama

Oryginalny tytuł fabularnego debiutu kanadyjskiego reżysera to "1:54". Taki czas musi osiągnąć Tim (bieg na 800 metrów), żeby przejść do następnego etapu w zawodach sportowych. Od najmłodszych lat biegał, ale w pewnym momencie zrezygnował z treningów. Najprawdopodobniej było to związane ze śmiercią matki. Wraca na bieżnię, bo postanawia ukarać swoich szkolnych oprawców, pozbawiając ich możliwości kontynuowania kariery sportowej. Jego najtwardszym przeciwnikiem na bieżni jest Jeff (Lou-Pascal Tremblay) - czołowy prowodyr homofobicznych ataków. Odwet i jednocześnie manifest przeciwko przemocy dotyczy tylko i wyłącznie rywalizacji sportowej. Z czasem wszystko jednak zaczyna wymykać się spod kontroli.

Najciekawszym motywem w filmie Englanda (nominacja do Oscara za krótkometrażowy film "Henry" z 2013roku) jest proces mierzenia się z własną tożsamością seksualną. Z jednej strony doświadczenie wszystkich, z drugiej - wspomnienie, które w przypadku osób nieheteronormatywnych najczęściej jest kojarzone z koszmarem. Twórcy "Odwetu" czerpią z takich filmów, jak: "Słoń" Gusa van Santa, czy "Politechnika" Denisa Villeneuve. Jednocześnie jednak zależy im na pokazaniu wszystkich mechanizmów tego, w jaki sposób doprowadza się człowieka do ostateczności. Ten moment obserwujemy dwukrotnie - zaznaczono go w różny sposób. Za każdym razem efekt jest ten sam.

Przerażający proces zastraszania i znęcania się nad uczniami, których uważa się za homoseksualnych, to zjawisko, które obserwujemy codziennie. Wystarczy przywołać historię czternastoletniego Dominika z Bieżunia, który dwa lata temu odebrał sobie życie. W "Odwecie" punkt po punkcie odkrywamy świat Tima, Jeffa, Francisa i wielu innych. W tym świecie panują bardzo ostre zasady. Nie ma litości dla kogoś, kto choć odrobinę "odstaje od normy"...

7/10

"Odwet" ("1:54"), reż. Yan England, Kanada 2016, dystrybutor: Tongariro Releasin, premiera kinowa: 1 września 2017

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Odwet 2017
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy