Reklama

"Niezgodna" [recenzja]: Taka sama

Wyreżyserowana przez Neila Burgera "Niezgodna" jest adaptacją książki Veroniki Roth. Budzące natychmiastowe skojarzenia z "Igrzyskami śmierci" młodzieżowe widowisko science-fiction stanowi jedynie wypis pomysłów i wątków z innych tego typu opowieści. Paradoksalnie, gdyż "Niezgodna" jest w zamyśle peanem na cześć indywidualności.

Czołówka kreśli panoramę postapokaliptycznego Chicago. Przez poznaczony śladami eksplozji miejski krajobraz przelewają się fale idących dziarskim krokiem ludzi, a całości akompaniuje równie dziarska narracja o nastaniu nowego wspaniałego świata. To wszystko przypomina pokazywane w socrealistycznych filmach obrazy powojennej Warszawy, odbudowywanej przez towarzyszy i patriotów. To wszystko budzi też natychmiastowy niepokój: kontrast między zniszczeniami a optymizmem jest zbyt duży. Ktoś tutaj nagina fakty.

Recepta na nową rzeczywistość wydaje się dziwaczna: młodzi ludzie poddawani są testom osobowości, na podstawie których wybierają grupę społeczną, do jakiej będą należeć. Są wśród nich m.in. żołnierze, prawnicy i intelektualiści. Podobno celem segregacji i otagowania jest chęć uniknięcia chaosu.

Reklama

Beatrice (Shailene Woodley) nie pasuje jednak do żadnej z grup. Ma w sobie trochę z każdego z typów, co czyni ją wrogiem obecnego porządku. Świadomość własnej inności pcha ją najpierw w stronę przygody: postanawia wstąpić do frakcji wojowników. Natomiast później - na drogę rebelii, na której przyjdzie jej zmierzyć się z tyranką Jeanine (Kate Winslet).

Chociaż znajdziemy tu sceny dręczenia biedaków przez faszystowskie bojówki, to trudno dopatrzyć się w całym zamyśle wyraźnej politycznej metafory. Taka wizja zdaje się ewokować nastoletnie lęki przed wchodzeniem w społeczne struktury i związaną z tym koniecznością samookreślenia się. Wybór szkoły, kółka zainteresowań czy pracy - to wszystko puchnie w "Niezgodnej" do monstrualnych rozmiarów, przybierając kształt reżimu ufundowanego na masowym praniu mózgu. Biorąc nawet poprawkę na młodzieńczą histerię i wymagającą pewnej dozy przerysowania konwencję science-fiction, pomysł wyjściowy wydaje się wydumany. Trudno zapaść się w ten świat i zaczepić w nim swoje zaangażowanie. Trudno podzielać lęki i rozterki Beatrice.

Tym trudniej, że zaplanowany jako początek trylogii film jest jedynie rozciągniętym do stu trzydziestu minut pierwszym aktem. Większość czasu ekranowego zajmują sceny spartańskiego treningu Beatrice - popularny element nastoletniej fikcji, stanowiący fantazję o fajniejszej, ale i bardziej niebezpiecznej szkole, pojawiający się również w "Igrzyskach śmierci" czy "Harry'em Potterze". W tym czasie zostają nakreślone portrety postaci i zainicjowany romans bohaterki z malowniczo wydziaranym Cztery (Theo James). Właściwa intryga nie chce się jednak zacząć. Kiedy wreszcie kolejne wątki się łączą, zbrodniczy plan Jeanine wychodzi na jaw i powietrze wypełnia odgłos wystrzałów, seans szybko dobiega końca.

Tego wtórnego i letargicznego filmu nie są w stanie ożywić ani nieźli odtwórcy głównych ról, ani zamaszysta reżyseria, ani nawet świetne sceny strzelanin, wystylizowane na gry komputerowe. Złożona przez finał obietnica ciągu dalszego nie budzi nadziei, ekscytacji czy chociażby zainteresowania.

3/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Niezgodna" ("Divergent"), reż. Neil Burger, USA 2014, dystrybutor: Monolith Films, premiera kinowa: 4 kwietnia 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Niezgodna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy