"Nasza młodsza siostra" [recenzja]: Małe kobietki

Kadr z filmu "Nasza młodsza siostra" /materiały prasowe

Japoński reżyser, Koreeda Hirokazu, po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem w budowaniu subtelnych obrazów z materiału, z którego bardzo łatwo można byłoby zrealizować operę mydlaną.

Trudno uniknąć porównań do mistrza japońskiego kina Yasujiro Ozu. Hirokazu, nagrodzonego nagrodą jury w Cannes za "Jak ojciec i syn", można uznać za kontynuatora tradycji Ozu - rejestrowania codzienności, ulotnych momentów, rodzinnych dramatów.

Trzy siostry spotykają na pogrzebie ojca swoją młodszą, przyrodnią siostrę. To dla matki 14-letniej Suzu mężczyzna opuścił wiele lat temu rodzinę. Siostry proponują Suzu, by pojechała z nimi do ich rodzinnego miasta i zamieszkała z nimi. Niespodziewanie pobyt dziewczynki ożywia dawne żale i wspomnienia, ale też pozwala przepracować stratę ojca i zbudować rodzinę na nowo.

Reklama

Mikiya Takimoto (operator również poprzedniego filmu Hirokazu) filmuje bohaterki w pełnych lub średnich planach, co podkreśla ich wzajemne relacje, nie izolując ich w pełnych zbliżeniach. Motywem przewodnim staje się wspólne przygotowywanie i spożywanie posiłku, bo to przy rodzinnym stole siostry mają szansę poznać się na nowo.

Każda z bohaterek na swój sposób musi zmierzyć się z poczuciem straty, śmiercią najbliższych, w końcu odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest rodzina, czym jest lojalność wobec poszczególnych jej członków.

"Nasza młodsza siostra" jest sentymentalna, lecz Hirokazu nie realizuje taniego melodramatu. Adaptacja powieści graficznej Akimi Yoshidy wzrusza, lecz budowana jest niezwykle delikatnie, spokojnie, bez wykrzykników. Staje się historią kobiet i więzi, jakie je łączą - matek, babć, ciotek, sióstr.

 8/10

"Nasza młodsza siostra" (Umimachi Diary), reż. Hirokazu Koreeda, Japonia 2015, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 13 maja 2016 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nasza młodsza siostra
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy