"Modelka" [recenzja]: Catwalk Girl

Maria Palm w filmie "Modelka" /Carole Bethuel /materiały dystrybutora

Bez blichtru, fleszy, celebry i wiecznej imprezy - pierwsze kadry filmu "Modelka" to obraz Paryża o poranku. Puste ulice, szare budynki, złowroga cisza. Taki ma zakończyć się ta opowieść z "krainy piękna". Na początku są jednak marzenia pewnej duńskiej dziewczynki, która pierwszy raz w życiu opuszcza dom rodzinny, aby zacząć karierę "pani z okładki Vogue".

Tajemnicza wybranka losu ma na imię Emma (Maria Palm). Nastoletnia dziewczyna, podobnie jak kilkaset innych zafascynowanych stolicą europejskiej mody panien, rozpoczyna swoją paryską przygodę od nieudanej sesji zdjęciowej. W trakcie sesji Emma daje z siebie wszystko, ale fotograf Shane (Ed Skrein) jest wybitnie niezadowolony. Modelce puszczają nerwy i musi zniknąć z planu. Na jej miejsce czeka tysiące innych kandydatek. Jak przepracować porażkę i jednocześnie nauczyć się funkcjonować w tym bezlitosnym świecie? Wystarczy poznać kilka koleżanek po fachu i zrozumieć zasady tej dziwacznej gry. Musisz być po prostu "jakaś". Emma uczy się bardzo szybko. Sekunduje jej współlokatorka, modelka z Polski o imieniu Zofia (Charlotte Tomaszewska). Młoda Dunka nie tylko wraca do kampanii promowanych przez Shane'a, ale zostaje jego nową dziewczyną. Zaczyna się wyśniona przygoda.

"Modelka" w reżyserii Madsa Matthiesena ("Misiaczek") nie przypomina ironicznych i niezwykle progresywnych dokumentów w stylu "Modelek" Ulricha Seidla. Nie ma też nic wspólnego z ciepłą i kiczowatą fantazją o świecie mody z serialu "Seks w wielkim mieście".  Matthiesen konsekwentnie buduje bardzo specyficzną rzeczywistość, w której obok walki o pozycję celebryty i rozgrywanie nowobogackich gestów, chodzi także o sportretowanie bardzo specyficznego procesu dojrzewania - brutalizacji obiektów do oglądania.

Reklama

Emma i Zofia zachowują się, jakby funkcjonowały w przestrzeni ciągłego napięcia i przyzwolenia na przemoc. Gra toczy się przecież o to, na ile jesteś w stanie przesunąć granice swojego bezpieczeństwa. Stąd dochodzi do zaburzenia granic. W trakcie wystawnego przyjęcia dla wybranych, diabelsko przystojny mężczyzna reprezentujący markę Chanel (Dominic Alburn) uwodzi młodą kobietę. Można wyobrazić sobie, że chwilowa "wybranka" ucieknie, obdarzając go tylko pocałunkami, ale impuls może być zupełnie inny. Romantyczna historia o księciu z bajki może skończyć się przemocowo. Sęk tkwi w tym, że nikt nie jest w stanie tego zauważyć. 

Matthiesenowi chodziło przede wszystkim o stworzenie obrazka świata mody, który nie tylko błyszczy. Przełamanie klasycznego układu odniesienia dotyczy nie tylko postaci Emmy, która nie zgadza się na status ofiary. Chodzi przede wszystkim o przepracowanie klisz wizualnych; tego, w jaki sposób wyobrażamy sobie "krainę piękna". Jest tu miejsce na serie plastikowych przyjemności spod znaku "Diabeł ubiera się u Prady", jednocześnie widać też odniesienia do "Wielkiego piękna" Paolo Sorentino. Pusty jest nie tylko świat mody. Zresztą kategoria pustki nie ma tu żadnego znaczenia. Liczy się przede wszystkim hierarchia oraz to, czy osiągniesz swój cel: będziesz twarzą Chanel albo zdobędziesz catwalk.

7/10

"Modelka" [The Model], reż. Mads Matthiesen, Dania 2015, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 13 maja 2016

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Modelka (2016)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama