Reklama

Misja Jane

"Życie Jane" ("Jane's Journey"), reż. Lorenz Knauer, Niemcy 2010, dystrybutor Against Gravity, premiera kinowa 13 maja 2011 roku.

Bohaterka naszych czasów - kobieta niezależna, odważna, bezkompromisowa i gotowa poświęcić wszystko dla osiągnięcia swoich celów. Większość widzów prawdopodobnie zna energetyczną Jane Goodall, która poprzez swoją wieloletnią pracę i badania nad szympansami stała się ikoną niezłomności i walki z przeciwnościami losu. W filmie Knauera poznajemy "superbohaterkę" nie tylko z okresu badań prymatologicznych, kiedy jako młoda energiczna dziewczyna próbowała bez żadnego wykształcenia spełnić swoje marzenia i wyjechać do Afryki. Finał może być dla wielu zaskakujący - tropikalny las Tanzanii zamienia się w cały świat.

Reklama

Okładki National Geographic w latach sześćdziesiątych zostały wręcz opanowane przez zdjęcia młodej Brytyjki, która postanowiła za wszelką cenę obserwować zachowania naczelnych i prowadzić badania nad szympansami, które jak widzimy na zdjęciach z tamtego okresu najczęściej ograniczały się przede wszystkim do obserwacji uczestniczącej. Wielogodzinne sesje w dżungli, w których Jane spaceruje razem ze swoimi szympansami, podgląda je, imituje ich zachowania.

W dokumencie Knauera ten pierwszy okres jej życia został potraktowany w sposób bardzo autobiograficzny - dzieciństwo, młodość w Wielkiej Brytanii, brak perspektyw na rozwój intelektualny, wymarzony wyjazd do Afryki. Pojawia się również sfera prywatna życia Jane, która odnosi się przede wszystkim do jej obu małżeństw, czy relacji z synem, który praktycznie wychowywał się w dżungli. Druga część dokumentu Knauera to zupełnie inna opowieść, w której oczywiście obserwujemy radykalną przemianę głównej bohaterki. Nadal urocza wdowa w średnim wieku nareszcie może odetchnąć pełną piersią. Żaden mężczyzna nie będzie już blokował jej działania, a zaiste będzie to działanie na skalę globalną.

Knauer ewidentnie próbuje pokazać swoim widzom, że postać Jane to symbol wyzwolonych nadziei i marzeń. Każda scena filmu wydaje się być nachalną wizualizacją hasła - chcieć to móc! Dwadzieścia lat temu znana na całym świecie prymatolożka nagle postanowiła porzucić swoje dotychczasowe zajęcie i zacząć ratować świat. Jak pretensjonalnie i banalnie by to nie brzmiało, konsekwentnie obserwujemy krok po kroku pracę Jane w trzech dziedzinach: ratowanie planety, zwierząt i pomoc ludziom. Według niej, jest to jedyna recepta na szczęście (sic!). Z taką "ewangelią" na ustach Jane przemierza kilometry organizując pomoc humanitarną, tworząc nowe organizacje (Roots and Shoots), porządkując nadbrzeża, sadząc lasy, obserwując hipopotamy etc. Koncentruje się również na wykładach, na których zawsze pojawia się z maskotką małpki, trzymającej banana i w delikatnie mówiąc kaznodziejski sposób nawołuje ludzi do nadziei, miłości i poszanowania naszej planety, jako wspólnego dobra.

Jak przekonuje dokument Knauera, misja Jane jest misją udaną, co zresztą potwierdziło gigantyczne zainteresowanie spotkaniami z "Panią Doktor" w Warszawie podczas pierwszych pokazów filmu (Planete Doc Film Festiwal). Z drugiej strony obserwując postać siwej, starszej pani, która zaraża "kosmiczną"energią, mimowolnie na naszych twarzach pojawia się uśmiech nieufności. Wyprawa do małej wioski indiańskiej, w której straszy gigantyczny odsetek samobójstw raczej nie napawa optymizmem. Podobnie jak "promienne" wizyty w ONZ, przynajmniej w perspektywie wiedzy o działaniu tej organizacji. Wieczny uśmiech Jane rzeczywiście jest w stanie zaczarować, podobnie jak slogany o nadziei. Pytanie tylko ilu z tych państwa, którzy wielbią bohaterkę po powrocie do domu oszczędza energię elektryczną, sortuje śmieci i stara się żyć zgodnie z radami "Doktor J."?

6/10

Ciekawi Cię, co jeszcze w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jane
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy