Reklama

"Maryja, matka Jezusa": Kobieta, która miała odwagę nauczać

"Maryja, matka Jezusa" to inspirowana Nowym Testamentem, ale opowiedziana z laickim rozmachem historia świętej rodziny. Guido Chiesa stawia na piedestale Maryję, przypisuje jej wiarę w bunt i daje nadzieję na przetrwanie, czym zamienia matkę Chrystusa w pierwszą feministkę, która stawiając opór patriarchalnym zasadom - przyczynia się do zmiany świata.

Trudno o opowieść bardziej zużytą przez twórców niż biblijna historia o świętej rodzinie. Z tego względu filmy z nią w roli głównej wypełniają zwykle tylko wielkanocne lub bożonarodzeniowe ramówki publicznych stacji telewizyjnych. Oglądane jednym okiem są jak muzyka do kotleta - grana w kiepskiej restauracji, bez polotu i krzty oryginalności. Na tą ostatnią silił się Guido Chiesa. I czy uczynił swoją historię o Maryi, Józefie i dzieciątku rzeczą niebanalną? Zdecydowanie tak. Jego film, pozbawiony tandetnych ceremoniałów i wzniosłości, z jednej strony jest portretem życia nomadów na pustyni; z drugiej opowieścią o kobiecie traktowanej przez lokalną społeczność jak ość w gardle, którą najlepiej byłoby wypluć lub przepchać we właściwą stronę. W taką, w której nie godziłoby się szukać ustępstw od praw zapisanych ręką patriarchy.

Reklama

Chiesa przygląda się pustynnemu światu, iskrzącemu się od wielobarwnych szat członków wędrownego plemienia, oczami Maryi. Nastoletnia dziewczyna o ciemnym kolorze skóry (Nadia Khfili) zostaje wydana za mąż za dużo od niej starszego Józefa, cieślę (Mustapha Benstiti). To ona pierwsza, zanim będzie robił to mały Jezus, ze strachem zmieszanym z pogardą będzie obserwować wielkie okrucieństwo żydowskiego obrządku. Obrzezanie niemowląt, mordowanie kóz i ochlapywanie ścian gęstą krwią przywołuje wspomnienia "Pasji" (2004). Podobnie jak kontrowersyjny film Mela Gibsona, "Maryja, matka Jezusa" też jest przyjmowana z mieszanymi uczuciami. Głównie ze względu na nieścisłości względem biblijnych podań, które pojawiły się w scenariuszu. Mnie Chiesa przekonuje jednak, że film nie był pisany boskim palcem, ale jest efektem danej człowiekowi wolnej woli.

Dzięki temu rozmowy w filmie toczą się normalnym językiem i nie są przeładowane wzniosłymi biblijnymi cytatami, które brzmią dziś równie nienaturalnie jak wkładane aktorom w usta szekspirowskie frazy. Biblijne przypowieści z życia młodego Jezusa są podane tak zgrabnie, że dopiero chwilę po tym, kiedy zachodzą, zdajemy sobie sprawę, że byliśmy świadkami wydarzenia, które księża z wysokości swoich ambon obwołali legendarnym. Film Chiesy jest relacją z przeżycia i (niepozbawioną szacunku) próbą odbrązowienia pomnika. Z filmu, który zaczyna się dosyć kiepsko (ze względu na rwącą się narrację i wyczuwalny brak dramaturgii) ewoluuje wielce interesująca historia o tym, że "aby zrozumieć życie, musimy znać jego początki".

Źródłem pozwalającym pojąć, czym stało się ciało i krew Chrystusa jest zaś łono jego matki - kobiety wiernej boskiej idei i spośród zasad pisanych przez ludzi wybierającej te, które sama uznaje za wartościowe. Dojrzała Maryja (Rabeb Srairi) urasta w filmie do rangi mędrca. Choć pozornie tylko swojemu synowi każe wątpić i zadawać pytania, w istocie przekonuje wszystkich wokół, że nie cuda i boskie dary świadczą o wyjątkowości człowieka, ale jego wychowanie, które kształtuje charakter i sugeruje ścieżki jego rozwoju. Choć więc Chiesie nieco brakuje talentu do prowadzenia aktorów, udaje mu się ukuć piękną, uniwersalną metaforę, która ma szansę trafić do uszu i serc członków rozmaitych religii. "Maryja, matka Jezusa" to film, który nie jest kolejną hagiograficzną laurką, ale próbą odgrzebania prawdy tkwiącej w historii pokrytej grubą warstwą nasiąkniętych patosem podań.

6/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Maryja, matka Jezusa" ("Io sono con te"), reż. Guido Chiesa, Włochy 2010, dystrybutor: Vivarto, premiera kinowa: 16 sierpnia 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy