"Kung Fu Panda 3" [recenzja]: Lekcja z tożsamości

Kadr z filmu "Kung Fu Panda 3" /materiały prasowe

Kim ja właściwie jestem? - pyta siebie Po, główny bohater trylogii "Kung Fu Panda". To pytanie powraca w "trójce" jak mantra. Twórcy zafundowali widzom lekcję z samopoznania i samoakceptacji.

Budowanie własnej tożsamości to główny temat tej części. Uzupełniony jest o refleksję nad definicją słowa rodzic. Po musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ojcem powinien nazywać gąsiora, który wychował go od małego, czy misia pandę, z którego krwi pochodzi.

Chociaż tatusiowie początkowo dość poważnie ze sobą rywalizują, nie skutkuje to na szczęście uwikłaniem filmu w ideologię. Kwestia biologicznych rodziców i tych przybranych zostaje rozwiązana bezpardonowo. Ojcowie łączą siły, by wychować Po jak najlepiej. Jego dobro staje na pierwszym miejscu.

Reklama

To piękna, i niestety jedyna, lekcja, z której coś dla siebie wyciągną także rodzice towarzyszący pociechom na seansie. Pozostałe kwestie nie mają ani edukacyjnego, ani wywrotowego charakteru. Choć akurat główny wątek, poświęcony problemom z tożsamością, jest trafiony w punkt. W czasach, kiedy wszyscy wymagają od nas, żebyśmy byli jacyś, zachowanie niezależności jest wyjątkowo trudne.

Po i jego kompania przekonają się o tym w chwili największego zagrożenia. Prowincję Chin, gdzie żyją, atakuje bowiem mityczne stworzenie, które rozgryzło zagadkę nieśmiertelności. Sprawne nogi i szybkie pięści tym razem nie wystarczą, żeby się z nim rozprawić. Potrzeba także rzadkiej umiejętności panowania nad mocą. A żeby ją posiąść trzeba wykazać się wyjątkową świadomością siebie samego. Dopóki bohaterowie nie rozgryzą, co siedzi im w głowie i co gra w duszy, zło będzie się wśród nich bezkarnie panoszyć.

Szkoda że twórcy nie dokręcili śruby bardziej. Przemiana Po, nawet jak na film dla dzieci, przychodzi zbyt łatwo. Napięcie zostało zbudowane nie za pomocą dramaturgii, tylko zestawienia bezwzględnego zła z nieskończonym dobrem. W efekcie rozwój historii jest boleśnie przewidywalny, a bohaterowie drugoplanowi nie dostają pola do popisu.

Ekran wypełnia głównie Po, który w wiosce pand uczy się bycia jedną z nich. Nauka podlana jest humorem, ale na dłuższą metę irytuje. Jest pochwałą bumelanctwa - wynika z niej, że życie pandy to spanie do południa, jedzenie i toczenie się z pagórków. Z drugiej strony, może rzeczywiście w czasach, kiedy za wszelką cenę próbujemy rozciągnąć dobę, bo na wszystko brakuje nam czasu, docenienie spokojnego, wolnego trybu życia jest wskazane? Takiego dylematu nie byłoby pewnie, gdyby twórcom udało się pogodzić niespieszną narrację filmu z jego jakością. Ta druga wciąż ma w kinie priorytet.

6/10

"Kung Fu Panda 3", reż. Jennifer Yu, USA, Chiny 2016, dystrybutor: Imperial - Cinepix, premiera kinowa: 1 kwietnia 2016 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kung Fu Panda 3
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy