"Kolejny film o Boracie": Być jak Melania Trump [recenzja]

Kadr z filmu "Borat 2" /materiały prasowe

Pierwszy "Borat" okazał się niespodziewanym hitem kinowym, a wcielającego się w kazachskiego dziennikarza Sachę Barona Cohena uczynił międzynarodową gwiazdą. Udając niedouczonego chama, antysemitę i seksistę z kraju, którego większość jego rozmówców nie potrafiłoby wskazać na mapie, komik punktował najgorsze przywary obywateli Stanów Zjednoczonych i udowadniał, że mocarstwo wcale nie jest takie great. Po 14 latach Borat powraca do USA. Ameryka miała być great again. Cohen udowadnia, że nie bardzo - ale nie odkrywa przy tym nic nowego.

Podobnie jak jego poprzednik, "Borat 2" stanowi mariaż scen reżyserowanych oraz interakcji przebranego Cohena z niczego nieświadomymi Amerykanami. Założenia fabuły sequela są proste. Za zrujnowanie wizerunku Kazachstanu w pierwszym filmie Borat został publicznie upodlony i skazany na dożywocie w gułagu. Po kilkunastu latach dostaje możliwość odkupienia swoich win. Prezydent Nazarbajew (Dani Popescu) nakazuje mu dostarczyć amerykańskim rządzącym prezent od kazachskiego narodu. Dziennikarz nie byłby jednak sobą, gdyby wszystko poszło wedle planu. Już w Stanach okazuje się, że miejsce podarunku zajęła jego piętnastoletnia córka Tutar (Maria Bakalova). Trzeba więc improwizować. Wąsacz ma teraz sprezentować dziewczynę wiceprezydentowi Mike'owi Pence'owi, by ta została jego nową żoną.

Reklama

Na wieść o sequelu "Borata" zareagowałem sceptycznie. Wypracowana przez Cohena formuła zdawała się wyczerpana, co udowodnił jego niedawny serial "Who Is America?", zrealizowany dla telewizji Showtime. Komik wcielał się w nim w szereg barwnych postaci, między innymi wielbiciela teorii spiskowych z fikcyjnym tytułem naukowym, lewicującego do przesady uczonego oraz izraelskiego wojskowego. W jednym z odcinków udało mu się skłonić republikańskiego radnego stanu Georgia do ganiania z opuszczonymi portkami w imię walki z terroryzmem, w innym były wiceprezydent Dick Cheney podpisał mu się na butli do waterboardingu. Jednak poziom debaty publicznej spadł tak drastycznie, że kolejne skecze trudno było nazwać szokującymi czy nawet odkrywczymi - o podobnych wyskokach, w dodatku niemotywowanych inscenizacją komika, amerykańscy widzowie dowiadują się nader często z kolejnych wiadomości. Dowodów na rasizm, seksizm i hipokryzję rządzących na różnym szczeblu także dostarczają wszelakie media.

W nowym "Boracie" Cohen nie mógł odpuścić sobie swoich pranków. Niektóre z nich trafiają w sedno, inne wywołują jedynie uczucie zażenowania lub - najgorzej - nie spotykają się z żadną reakcją. Gdy komik jako Borat w przebraniu Trumpa wpada na konwencję Republikanów i na widok wiceprezydenta krzyczy "Michael Penis", najmocniej czuć, że konwencja się wyczerpała. Także spotkanie dziennikarza z dwójką miłośników teorii spiskowych nie wypada najzabawniej. Niestety, ale dziś na każdym kroku słyszymy o płaskiej ziemi, zabójczych maseczkach, czipach w szczepionkach i tym podobnych - i znieczuliliśmy się na takie rewelacje. W ciągu 14 lat prawdziwy świat zbliżył się niebezpiecznie do poziomu samego Borata. Zabawniej wypadają momenty wyreżyserowane, w których twórcy wykazują się niebywałą kreatywnością w inwektywach, wulgaryzmach i toaletowym humorze.

Mimo słabszych momentów sequel "Borata" posiada kilka niezaprzeczalnych wartości. Jest to jeden z pierwszych filmów dokumentujących początek pandemii COVID-19. Zdjęcia Cohena samotnie przemierzającego puste ulice Nowego Jorku robią ogromne wrażenie. Z kolei dumne słowa Pence'a, który chwali się szybką reakcją rządu Stanów Zjednoczonych na wirusa i "jedynie piętnastoma zakażonymi osobami", dziś - gdy liczba przypadków i zgonów nie tylko w Stanach szybko idzie w górę - podszyte są tragiczną ironią. Nie jest to zresztą jedyny prztyczek wymierzony w administrację Trumpa. Cohen z lubością przywołuje kolejne kontrowersje związane z 45. prezydentem USA, które Borat w niedorzeczny sposób przedstawia jako sukcesy. Jednak jest to humor hermetyczny - osoby niezaznajomione z licznymi skandalami i wpadkami Trumpa oraz jego współpracowników mogą po prostu nie dostrzec dowcipu.

Wszelkie niedostatki drugiego "Borata" wynagradza postać Tutar. Grająca ją bułgarska aktorka Maria Bakalova od początku ma świetną chemię z Cohenem i znakomicie uzupełnia jego postać. Borat jest zagubiony i naiwny, ona z kolei bardziej agresywna i wygadana, co skutkuje wieloma autentycznie zabawnymi momentami. Zaskakująco dobrze jest rozpisany także rozwój jej postaci. Tutar poznajemy jako dziewczynę uprzedmiotowioną w absurdalny sposób - jej idolką jest Melania Trump, a wpatrzona w nią nastolatka marzy, by pojawił się stary bogacz na białym koniu, który ją "złapie za krocze i zamknie w złotej klatce". Z podręczników, które otrzymała po urodzeniu, nauczyła się, że o jej wartości stanowią mężczyźni, ona sama nie ma nawet prawa do jakiejkolwiek przyjemności, także seksualnej (dziewczynę nauczono, że w waginie każdej kobiety znajdują się zęby, które zabiją ją w groteskowy sposób w razie próby masturbacji). W samych Stanach popularna influencerka radzi jej, jak być uległą i tym samym podobać się podstarzałym bogaczom. Podczas podróży po Ameryce córka Borata buduje relację z ojcem, którego nie miała okazji wcześniej poznać, a także odkrywa samą siebie (oczywiście w sposób typowy dla tego filmu).

"Borat" ma niewykorzystany potencjał komediowy - film nie jest nawet w połowie tak zabawny, jak jego poprzednik. Średnio sprawdza się także jako satyra polityczna - bo rzeczywistość jest czasem tak absurdalna, że nie da się jej obśmiać. Dosyć niespodziewanie okazuje się jednak mocnym głosem za prawami kobiet. Wnioski z podróży (a w szczególności ze spotkania z pewnym doradcą Trumpa) wyciąga zresztą nie tylko Tutar, ale przede wszystkim jej ojciec. Wydawałoby się, że skoro nawet Borat potrafi nauczyć się szacunku do kobiet, to każdy może. Jak ostatnio boleśnie się przekonaliśmy, byłyby to nader optymistyczne wnioski.

6/10

"Borat 2", reż. Jason Woliner, USA 2020, dystrybucja: Amazon Studios, premiera: 23 października 2020 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Borat 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy