Reklama

"Kertu - miłość jest ślepa" [recenzja]: Miłość białych nocy

Ilmarowi Raagowi udało się w swoim najnowszym filmie zawrzeć w prostej miłosnej historii pytania o prawa człowieka i prawo do wolnego wyboru własnej drogi do szczęścia. Mimo iż chwilami przytłaczają one istotę opowieści o parze lokalnych wyrzutków, "Kertu" to jedna z ciekawszych wakacyjnych, filmowych propozycji.

Raag to ceniony w Estonii reżyser i scenarzysta, o którym w Polsce usłyszeliśmy przy okazji nagradzanej na festiwalach "Naszej klasy" z 2007 roku podejmującej kwestię prześladowania w szkole. W "Kertu" ponownie dotyka problemu przemocy - fizycznej i psychicznej - w środowisku, w którym teoretycznie powinniśmy się czuć najbezpieczniej, w rodzinie. Wszystko to podane jest z kolei w oprawie chwilami melodramatycznej, chwilami zabawnej, a na pewno niezwykle ciepłej i subtelnej.

Historia rozgrywa się w małej wiosce na największej estońskiej wyspie Saarema. Tytułowa Kertu to zamknięta w sobie trzydziestolatka, która mieszka z rodzicami, uważającymi ją za niespełna rozumu. Dziewczyna roznosi listy i chorobliwie boi się kontaktu z innymi ludźmi. Z biegiem czasu wchodzi w rolę wiejskiego głupka, którego traktuje się z pobłażliwą sympatią. Za psychicznym i społecznym wycofaniem Kertu kryją się jednak pewne przyczyny, które wychodzą na jaw po obchodach czerwcowego święta Midsommar. Despotyczny ojciec wpada w panikę, gdy jego córka znika i nad ranem odnajduje się w domu "czarnej owcy" wsi, Villu. Oskarża mężczyznę o gwałt. Okazuje się jednak, że między parą lokalnych wyrzutków mogło narodzić się autentyczne uczucie.

Reklama

Na sukces filmu Raaga, który w Estonii był jedną z najchętniej oglądanych lokalnych produkcji ostatniego roku, składa się kilka czynników. Przede wszystkich sposób opowiadania. Raag początkowo konfrontuje nas z wiedzą, jaką posiadają mieszkańcy wioski. Wycofana, chora Kertu znika z Villu, lokalnym Casanovą i alkoholikiem. Nie wiemy, co dokładnie się stało. Wpierw musimy zmierzyć się z naszymi własnymi uprzedzeniami. Stopniowo Raag odsłania kolejne karty rozjaśniające zarówno wydarzenia brzemiennej w skutki nocy, jak i relacje między poszczególnymi bohaterami. Te z kolei nie są tak jednoznaczne, jakby się z pozoru wydawało.

Po drugie - atmosfera i klimat miejsca, w którym rozgrywa się miłosna historia. Poczucie izolacji, zamknięta, mała społeczność oraz natura zbliża film Raaga do kina skandynawskiego. Co nie powinno dziwić, bo Estończykom kulturowo bliżej jednak do Finlandii niż krajów bałtyckich. Ukochane przez Skandynawów święto Midsommar stanowi punkt zwrotny miłosnej relacji Villu i Kertu. W czasie magicznej, białej nocy, wszystko bowiem może się zdarzyć. Nadmorskie przestrzenie są pięknie fotografowane przez Kristjana-Jaaka Nuuda. Do tego dochodzi niezwykle klimatyczna muzyka Mari Pokinen, która wyraża skrywane emocje głównej bohaterki.

Chwilami może trudno uwierzyć w uczucie, które mogło się narodzić w czasie jednej nocy, zwłaszcza, gdy w tle przebijają kwestie wagi ciężkiej dotyczące wolności człowieka i przemocy w rodzinie. Film Raaga broni się jednak bardzo dobrym aktorstwem i niezwykłą delikatnością. Ma w sobie wiele ze skandynawskiego uroku, który w wakacyjne, ciepłe wieczory może się sprawdzić.

7/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Kertu - miłość jest ślepa" (Kertu), reż. Ilmar Raag, Estonia 2013, dystrybucja: Vivarto, premiera kinowa: 11 lipca 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy