Reklama

"Ja nie wracam" [recenzja]: W podróży

Ania z wyglądu przypomina kilkunastoletnią dziewczynę. Tak naprawdę jest dorosłą, niezależną kobietą. Pracuje na uniwersytecie jako asystentka profesora. Uczy studentów. W dzieciństwie była wychowanką domu dziecka i tylko dzięki bardzo ciężkiej pracy udało jej się zacząć wszystko od nowa.

W życiu Ani na pierwszy rzut oka wszystko jest na swoim miejscu. Niestety, dziewczyna jest uwikłana w romans z żonatym profesorem. Naiwnie wierzy, że straszy mężczyzna zostawi dla niej żonę i dziecko. Do szczęścia i stabilizacji brakuje jej tylko skonsumowanego związku.

W filmie Ilmara Raaga punktem wyjścia historii podróży duetu kobiety i dziecka w kierunku Kazachstanu jest temat osamotnienia i braku bliskości. Ania (Polina Pushkaruk), rozgoryczona zachowaniem swojego starszego kochanka, przez czysty przypadek wplątuje się w narkotykową intrygę. Jakimś cudem udaje jej się uciec przed policją. Misterna konstrukcja świata, w którym Ania pragnęła funkcjonować, przestaje istnieć w ułamku sekundy. Młoda kobieta znów jest zdana tylko na siebie. Postanawia udawać nastolatkę i przetrwać w domu dziecka - wrócić do przeszłości. W nowej przestrzeni poznaje dwunastoletnią Kristinę (Vika Lobacheva), która za wszelką cenę chce wrócić do swojej babci do Kazachstanu.

Reklama

Gdyby nie duet aktorski Pushkaruk i Lobacheva "Ja nie wracam" można byłoby uznać za kolejny, mało istotny film, w którym razi przede wszystkim absurdalne zawiązanie akcji i wydumane punkty zwrotne. Relacja Ani i Kristiny to jedyny interesujący wątek w dziele Raaga, reżysera niedawno pokazywanego w Polsce "Kertu - miłość jest ślepa". Na dokładkę obie aktorki można uznać za filmowe odkrycie. W szczególności Vikę Lobachevą, której w nietuzinkowy sposób udaje się pokazać osamotnienie pozostawionego na pastwę losu dziecka.

W podróży "ku szczęściu i stabilizacji" a przede wszystkim w poszukiwaniu miłości, która w filmie Raaga jest kojarzona z życiem rodzinnym i powrotem do macierzy, Ania i Kristina są narażone na liczne niebezpieczeństwa. Ich relacja przechodzi różne metamorfozy. Dla obu ta wyprawa jest czymś w rodzaju rytuału dojrzewania, tak jak na klasyczne kino drogi przystało. I gdyby tylko skoncentrować się na podróży, film Raaga można byłoby uznać za bardzo interesujące studium relacji młodej kobiety i małoletniej dziewczynki, które spotykają się nagle, ale rozumieją się bez słów ze względu na wspólnotę doświadczeń. Niestety Raag niszczy tę atmosferę "wspólnego dojrzewania" w finale. Podobnie jak na początku filmu, również rozwiązanie akcji razi absurdem.

"Ja nie wracam" to przykład kina drogi, wiwisekcja podróży kobiety i dziewczynki, które od pewnego momentu czują się za siebie odpowiedzialne. Dodatkowo Raag stara się zwracać uwagę na zmieniającą się przestrzeń. Od estońskiego domu dziecka, w którym rządzi ściśle określony kodeks postępowania, aż do kazachskiej wsi kojarzącej się z ciepłem domowego ogniska. W tle pojawia się świat dróg i autostrad, rodzaj przeszkody, którą Ania i Kristina pokonują razem.

4,5/10

---------------------------------------------------------------------------------------

"Ja nie wracam" (Ja ne vernus), reż. Ilmar Raag, Rosja, Finlandia, Estonia, Kazachstan, Białoruś 201r, dystrybutor: Bomba Film, premiera kinowa: 19 września 2014

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama