"Głośniej od bomb" [recenzja]: Cicho/głośno

Kadr z filmu "Głośniej od bomb" /materiały prasowe

"Głośniej od bomb", film nominowany w zeszłym roku do Złotej Palmy w Cannes, to międzynarodowy debiut Joachima Triera. Norweski reżyser po raz kolejny udowadnia, że nadal jest na fali. Jego filmowa wyobraźnia i sposób opowiadania nie tracą swojej energii po wyprowadzce ze Skandynawii.

"Reprise" czy "Oslo, 31 sierpnia" to z pewnością jedne z najciekawszych filmowych debiutów w kinie norweskim ostatniej dekady. Trier w duecie ze scenarzystą Eskilem Vogtem wypracował swój specyficzny język i poetykę, w której miesza czasoprzestrzenie, style i świetnie prowadzi aktorów.

W swoim najnowszym filmie wynosi się za ocean, ale zmienia jedynie kraj i kontekst kulturowy. Pozostawia natomiast charakterystyczny styl, pełnokrwiste postacie i wielowymiarowe relacje międzyludzkie - znak rozpoznawczy duetu Trier-Vogt.

Kilka lat po tragicznej śmierci fotografki wojennej (Huppert) przygotowywana jest retrospektywna wystawa jej prac. Ojciec, Gene (Byrne), próbuje z synami odgrzebać niepublikowane zdjęcia żony, a przy okazji ma nadzieję odbudować relację z dziećmi. Młodszy, nastoletni Conrad (Devid Druin) to samotnik uzależniony od wirtualnych gier RPG. W jednej z najlepszych scen filmu Gene sam zaczyna grać, by choć w wirtualnej rzeczywistości dotrzeć do syna.

Reklama

W tym samym czasie do domu zjeżdża starszy syn, Jonah (Eisenberg), świeżo upieczony ojciec. Cała trójka próbuje zrozumieć, kim tak naprawdę była ich matka/żona. Czy był to na pewno tragiczny wypadek samochodowy czy śmierć z wyboru?

Trierowi udało się zgromadzić na planie aktorską śmietankę: Gabriel Byrne, Jesse Eisenberg, Isabelle Huppert. Niewiele by jednak zdziałali, gdyby nie dobrze rozpisane role.

"Głośniej od bomb" wymaga koncentracji. Podobnie jak w poprzednich swoich filmach Trier miesza retrospekcje z teraźniejszością, fakty z wyobrażeniami i wspomnieniami. Sekwencje w zwolnionym tempie, sceny marzeń sennych i wewnętrznych monologów, poetyckie impresje...

Trier kocha kolaż stylów i pomysłów. Z pewnością jest kwestią indywidualną, czy ów kolaż jesteśmy w stanie zaakceptować. Trzeba jednak docenić Triera za umiejętne budowanie dramaturgii nie na głośno wykrzykiwanych emocjach, lecz poprzez intymny, subtelny świat wewnętrznych przeżyć.

7/10

"Głośniej od bomb" (Louder Than Bombs), Norwegia, Francja, Dania 2015, reż. Joachim Trie, dystrybutor: Aurora Films, premiera kinowa: 1 kwietnia 2016 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy