Reklama

"Furia" [recenzja]: Czterej pancerni i Pitt

Brad Pitt robi na ekranie, co może, żeby jego nowe przedsięwzięcie - wojenna "Furia" odniosła sukces. Problem w tym, że niespecjalnie mu ktoś pomaga, a już najmniej reżyser i scenarzysta David Ayer.

Z ciężkim sercem to piszę, ale Brad Pitt znowu nie dostanie Oscara. Przynajmniej nie za filmową rolę. Bo przypomnijmy, że w marcu tego roku odebrał pokrytą 24-karatowym złotem statuetkę, przedstawiającą stojącego na rolce filmu rycerza, opierającego się na dwuręcznym mieczu, jako jeden z producentów "Zniewolonego. 12 Years a Slave". Choć jego kreacja jest najjaśniejszym punktem "Furii", to w ciągu ostatnich lat aktor zagrał kilka zdecydowanie lepszych ról. I to chyba najlepiej świadczy o jakości nowego projektu Davida Ayera ("Bogowie ulicy").

Reklama

Zresztą amerykański reżyser i scenarzysta (w tej drugiej roli zasłynął przede wszystkim dzięki świetnemu thrillerowi policyjnemu "Dzień próby") zaliczył już w tym roku spektakularną wpadkę. Jego "Sabotaż", film akcji z Arnoldem Schwarzeneggerem, Samem Worthingtonem i Olivią Williams w rolach głównych, nie przyciągnął do kin publiczności i szybko został zdjęty z afisza.

"Furia" nie jest materiałem na kolejną klapę, inaczej Pitt (pełniący także funkcję jednego z producentów) w ogóle nie zaangażowałby się w ten projekt. Jednak przedsięwzięcie, które miało zadatki, by stać się kolejnym "Szeregowcem Ryanem", jest filmem przeciętnym, z kilkoma niezłymi sekwencjami frontowych pojedynków.

Oczywiście główną rolę pełni w nich załoga tytułowego czołgu. W jej skład wchodzą: grany przez Pitta nieustraszony sierżant Wardaddy, jego nieformalny zastępca, celowniczy o wszystko mówiącym pseudonimie Bible (Shia LaBeouf), meksykański kierowca Gordo (Michael Pena), a także ładowniczy Coon-Ass (Jon Bernthal). Do tej wesołej gromadki, w skrócie: inteligenta, pobożnego, latynosa i white trasha, dołącza wojenny debiutant: specjalizujący się w... pisaniu na maszynie, a nie posyłaniu szybkich serii z karabinu, 21-letni Norman (Logan Lerman).

To właśnie oczami wojennego debiutanta oglądamy wydarzenia na froncie. Potyczki z wciąż walczącym wrogiem (akcja rozgrywa się w Niemczech w kwietniu 1945 roku), brak litości dla znienawidzonego narodu, braterstwo broni między załogą Furii czy wreszcie umilanie sobie ciężkiego życia żołnierza w każdy możliwy sposób. Jego przewodnikiem po tym brutalnym świecie zostaje, zgodnie ze swoją ksywą, Wardaddy. To on udowadnia młodemu chłopakowi, że wojna wymaga rozstania się z dotychczasowym kodeksem moralnym, ale jednocześnie nie zmusza do pozbycia się wszelkich ludzkich zachowań.

SS-mana trzeba więc zabić, choćby strzałem w plecy, ale ze śliczną Niemką można się obchodzić niczym z damą. Do szwabskich dzieciaków z karabinami trzeba strzelać bez opamiętania, ale cierpiące zwierzęta należy dobić z szacunkiem. Dosyć prymitywne scenki rodzajowe, prezentujące kolejne "lekcje", są do wytrzymania tylko dzięki zdystansowanemu aktorstwu Pitta. Jego Wardaddy niemiecki wkuł na blachę, a Biblię zna na pamięć, ale dla "fryców" nie ma żadnej litości, a każdą misję traktuje jak życiowe wyzwanie. Nie zawaha się przed przyjęciem kolejnego zadania, bo służba to "najlepsza praca, jaką miał".

Dzięki Pittowi i, raczej zbliżonym aktorskim poziomem pozostałym "furiatom", widz angażuje się w koleje losu pancernych. Kibicuje potyczkom ich Shermana z niemieckimi Tygrysami (według wojennych statystyk na jeden zniszczony niemiecki czołg przypadały cztery alianckie!), ściska kciuki, aby wszyscy dotrwali do końca wojny. Sęk w tym, że ogląda się to wszystko, jak niezły film klasy B, po seansie, którego natychmiast zapominamy o tym, co przed chwilą widzieliśmy. Ayer nie jest w stanie zmusić nas do jakichkolwiek przemyśleń, skłonić do refleksji nad wojennymi postawami, nad ceną, jaką przychodzi zapłacić za wykonanie zadania, nad tym, co tak naprawdę znaczy podczas wojny słowo bohater. W efekcie "Furia", film o czterech pancernych, którymi dowodzi Brad Pitt, dzień po seansie zaciera się w pamięci bardziej niż widziane przed laty kolejne odcinki załogi Rudego 102.

5,5/10

Dowiedz się więcej o najnowszym filmie Davida Ayera z Bradem Pittem w głównej roli!

---------------------------------------------------------------------------------------


"Furia", reż. David Ayer, USA 2014, dystrybutor: Monolith Films, premiera kinowa: 24 października 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy