Reklama

"Faceci w czerni 3": Kosmiczne jaja wracają do przeszłości

Barry Sonnenfeld reaktywuje opartą na komiksie Lowella Cunninghama komediową serię, którą rozpoczął pochodzącym z 1997 roku przebojem i porzucił po powstałym pięć lat później sequelu.

MIB to równocześnie biuro imigracyjne i urząd bezpieczeństwa. Ubrani w czerń agenci przyjmują przybywających na Ziemię kosmitów, podbijają im paszporty i pomagają w asymilacji, ale kiedy któryś z gości zaczyna łamać prawo, smażą go laserowymi wiązkami. Chociaż zwodzą opinię publiczną i pozbawiają pamięci niewygodnych świadków, to robią to wszystko w dobrej wierze. Oprócz pokoju oferują ludziom komfort nieświadomości.

"Faceci w czerni" byli dziećmi lat 90., czasu, który przyniósł Stanom Zjednoczonym pewne wytchnienie od dawnych paranoi. Upadła żelazna kurtyna, a takie wydarzenia jak incydent w Roswell, zabójstwo JFK i afera Watergate nieco spowszedniały, dzięki czemu można było śmielej włączać je w machinę fikcji. Najbardziej spektakularnie zrobił to Chris Carter, którego kultowy serial "Z archiwum X" wpisywał cały katalog teorii spiskowych w szerszą, pół-pastiszową narrację. Komediowi "Faceci w czerni" prezentowali jeszcze bardziej rozrywkowe podejście do tematu globalnych konspiracji.

Reklama

Zrealizowana kilkanaście lat później część trzecia miała przed sobą do przepracowania nowy bagaż politycznych i społecznych traum: atak na World Trade Center, wojnę w Iraku, recesję. Jej twórcy nie podjęli się jednak wyzwania i ostentacyjnie odwrócili spojrzenie od teraźniejszości. Większość akcji "Facetów w czerni 3" rozgrywa się w 1969 roku, do którego przenoszą się galaktyczny recydywista Boris (Jemaine Clement) i ścigający go agent J. (Will Smith). Nie znajdziemy tu niestety pomysłowego komentarza do tamtego psychodelicznie kolorowego okresu - scenarzystom starcza wyobraźni tylko na suche żarty z Andy'ego Warhola i zainscenizowanie strzelaniny na zapleczu misji Apollo 11.

Reszta to przeciętna komedia science-fiction: lepsza od "Facetów w czerni 2", ale niedorównująca energią części pierwszej. Efekty specjalne nie powalają, design kosmitów nie wygląda zbyt oryginalnie, a trójwymiar prezentuje się identycznie jak w większości współczesnych blockbusterów - jest prawie niezauważalny. Paradoksy czasowe, wokół których zbudowano intrygę, są natomiast tak paradoksalne, że trudno w nie uwierzyć, nawet w ramach "licentia fantastica" i zawieszenia niewiary.

Pozytywną zmianą okazuje się zastąpienie Tommy'ego Lee Jonesa, grającego agenta K., Joshem Brolinem, wcielającym się tu w jego młodszą wersję. Ten pierwszy w początkowych scenach ma twarz tak przeoraną zmęczeniem, jakby całymi dniami czytał tylko Cormaca McCarthy'ego; ten drugi umiejętnie podrabia jego kowbojską i szorstką charyzmę, będąc przy tym znacznie bardziej energicznym. Razem z dotkniętym słowotokiem Willem Smithem tworzą parę, z którą - mimo wszystkich niedostatków filmu - chce się podążać przez te sto minut seansu.

5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Faceci w czerni 3" ("Men in Black III"), reż. Barry Sonnenfeld, USA 2012, dystrybutor UIP, premiera kinowa 25 maja 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy