"Eisenstein w Meksyku" [recenzja]: Szok mistrza

Elmer Bäck w filmie "Eisenstein w Meksyku" /materiały dystrybutora

Trylogia rewolucyjna, czyli "Strajk", "Pancernik Potiomkin" i "Październik", zapewniły Siergiejowi Eisensteinowi sławę nie tylko w ZSRR, ale i na całym świecie. Pod koniec lat 20. XX wieku radziecki mistrz wyruszył w podróż po Europie, aby w końcu dotrzeć do Hollywood. Wszystkie plany zawodowe związane z amerykańskim imperium filmowym spełzły niestety na niczym. M.in. z tego właśnie powodu Eisenstein postanowił odwiedzić Meksyk i zrealizować tam swój kolejny film.

Peter Greenaway ("Pillow Book", "Nightwatching") oddaje hołd jednemu z najbardziej innowacyjnych reżyserów w historii kina, koncentrując się właśnie na tym epizodzie z biografii reżysera "Pancernika...". "Eisenstein w Meksyku" to fantazja oparta na zaledwie dziesięciu dniach z życia radzieckiego mistrza. 

Eisenstein nigdy nie ukończył swojego meksykańskiego filmu "Niech żyje Meksyk". Wraz ze swoimi współpracownikami: operatorem Edwardem Tisse i aktorem Grigorijem Aleksandrowem nakręcił kilometry taśmy filmowej. Z powodów finansowych film nigdy nie został zmontowany. Reżyser nie dokończył go także po powrocie do Moskwy (w 1979 roku Aleksandrow zrekonstruował film). Zresztą do wyjazdu z Meksyku został praktycznie zmuszony - m.in. przez towarzysza Stalina, który był już rozgniewany tak długą nieobecnością autora "Strajku".

Reklama

W filmie Greenawaya wątek pracy nad "Niech żyje Meksyk" to tylko tło całej intrygi. Eisenstein (Elmer Bäck) przyjeżdża do Meksyku, żeby nareszcie dojrzeć - doświadczyć czegoś zupełnie innego Jego przewodnikiem po Guanajuato zostaje miejscowy wykładowca uniwersytecki, tajemniczy Palomino (Luis Alberti). Relacja między nimi stanie się najważniejszym doświadczeniem w życiu reżysera. Eisenstein utraci dziewictwo, przestanie bać się odrzucenia - praca nie będzie już tylko odtrutką na frustrację. Homoerotyczne fascynacje reżysera staną się dla niego wreszcie czymś naturalnym. Eisenstein zakocha się na zabój w uroczym Palomino.

Najciekawszy w filmie Greenawaya jest wybór "prywatnej" perspektywy. Pokazuje on mistrza światowej kinematografii w melodramatycznej historii, w której jego osiągnięcia nie mają tak naprawdę żadnego znaczenia. Greenaway tradycyjnie próbuje łamać klasyczne spojrzenie i przyzwyczajenie oka do płaskiego obrazu. Tym razem stara się odrobinę symulować to, w jaki sposób mógł patrzeć sam Eisenstein. Nie chodzi tylko i wyłącznie o multiplikację obrazów, podwójną ekspozycję, łączenie zdjęć archiwalnych, materiałów edukacyjnych i ciągłe przypisy do przypisów, które komplikują obraz. Jednym z najczęściej stosowanych zabiegów w "Eisensteinie w Meksyku" jest panorama. Kamera obraca się wokół własnej osi napędzana przez opowiadanie Eisensteina. Ten trans co rusz przerywają bardzo statyczne ujęcia - Eisenstein powoli zakochuje się w swoim meksykańskim przewodniku i automatycznie przestaje "pracować oglądając świat dookoła".

Podobnie jak w przypadku większości ostatnich projektów Greenawaya, "Eisensteina w Meksyku" można oglądać fragmentarycznie: wyciągać pojedyncze monologi, sekwencje; zostawić na jakiś czas i później wrócić do kolejnego epizodu z życia mistrza. Ten efekt niestety osłabia działanie konwencji melodramatycznej. Od pewnego momentu obserwacja staje się bardzo nużąca, nawet w momencie, kiedy Greenaway obdarza nas skandalicznym obrazkiem czerwonej flagi rewolucyjnej w tyłku wielkiego reżysera. Moment przekroczenia - akceptacja homoseksualnej tożsamości, która dotychczas była raczej przemilczana w biografii Eisensteina - zostaje poddany w wątpliwość poprzez chaotyczną strukturę i dość tradycyjną klamrę obrazu. Tak jakby Greenaway nie mógł się zdecydować, czy te dziesięć dni, które zszokowały Eisensteina, wolno opowiedzieć właśnie w ten sposób.

6,5/10

"Eisenstein w Meksyku" [Eisenstein in Guanajuato], reż. Peter Greenaway; Meksyk, Holandia, Francja, Finlandia, Belgia 2015, dystrybutor: Bomba Film, premiera kinowa: 12 lutego 2016
 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy