Reklama

Drużyna wiedźminów

"Polowanie na czarownice", reż. Dominic Sena, USA 2010, dystrybutor: Monolith Films, premiera kinowa: 14 stycznia 2011

Dominic Sena akcję swojego najnowszego filmu osadza w wiekach średnich. Niestety, razem ze średniowieczną scenerią, rekwizytami i wydarzeniami, reżyser wypożycza też ciemnogrodzkie przekonania owych czasów.

Zawsze, kiedy widzę na plakacie Nicolasa Cage'a, obiecuję sobie sporo po filmie. To aktor, który nawet w nie do końca udanych, komercyjnych projektach (vide: ''Kult'' Neila LaBute'a) potrafił pozyskać zainteresowanie i sympatię widzów. Swojemu legendarnemu już cierpiętnictwu Cage pokazał w zeszłym roku język, występując w ''Złym poruczniku'' i ''Kick-Assie''. Kto widział, ten wie, jak odważną miksturę szaleństwa i aktorskiej samodyscypliny niosła w szczególności pierwsza z tych ról.

Reklama

Jeżeli więc coś wzbudziło moją ciekawość w pierwszych newsach o ''Polowaniu na czarownice'', to właśnie udział Cage'a. Bo trudno było ufać reżyserowi Senie, który na koncie więcej ma wpadek (''60 sekund'', ''Kod dostępu''), niż filmów udanych (''Kalifornia''). Niełatwo zdawać się na scenarzystę, który debiutuje w pełnym metrażu. Wreszcie, same przesłanki co do treści, która z grubsza przypominała misz-masz ''Królestwa niebieskiego'', ''Wiedźmina'' i ''Władcy pierścieni'', mogły budzić podejrzewania.

Cage gra tutaj rycerza-krzyżowca, który razem ze swoim przyjacielem, Felsonem (Ron ''Walka o ogień'' Perlman), po wymordowaniu kilkuset, może kilku tysięcy (jak sugerują ich przechwałki) ludzkich istnień dochodzą do wniosku, że to chyba jednak nie leżało w boskim interesie. Złapani na dezercji, trafiają do niewoli. Oczyszczenie z win może przynieść podjęcie się nowego zadania. Trędowaty kardynał z miasta ogarniętego zarazą w ostatnich słowach prosi dzielnych wojaków o dostarczenie zamkniętej w lochach wiedźmy na proces do oddalonego o wiele mil klasztoru.

Odzianym w kolczugi wiarusom będą towarzyszyć: najdzielniejszy rycerz z grodu opanowanego przez trąd, oddany sprawie klecha, młody adept sztuki rycerskiej oraz oszust-globtroter w roli przewodnika.

Wyprawa ''drużyny'' przez mroki średniowiecza - centralny segment filmu - mogła zwiastować wiele ciekawych rozwiązań fabularnych. Film Seny zawiera jednak zadziwiająco mało elementów gatunkowych, jak na fantasy przystało. Parę ujęć z wytrzeszczającymi gały wilkami i dopiero w finale kilka demonów. I to już wszystko? Gdzie te wszystkie smoki, trolle, gargulce i czarnoksiężnicy?

No dobrze, nie zżymajmy się nadto. Skoro ''Polowanie na czarownice'' zawiera ledwie pierwiastek kina fantasy, może znajdziemy w nim rewizjonistyczną wizję średniowiecza, nieszablonowe spojrzenie na krucjaty, obnażenie chrześcijańskich przesądów i zabobonów tudzież mniej lub bardziej radykalną krytykę haniebnych działań kościoła w tych ponurych stuleciach?

Niestety, na tym polu film Seny jest jeszcze większym rozczarowaniem. Nie dość, że niezgrabnie wprowadza do toku akcji pewne wątpliwości, które mogą sugerować, iż domniemana ''czarownica'' jest w rzeczywistości ofiarą ciemnoty ludu, to koniec końców wychodzi na jaw, że dziewczę jest opętane. Kościół miał rację, stawiając na swoim, nadszarpnięta wiara krzyżowców przywrócona. A za zwątpienie niektórym i tak przyjdzie złożyć najświętszą ofiarę. Z tego punktu widzenia ''Polowanie na czarownice'' jawi się jako tania katecheza w wersji pop.

A zmurszałego przesłania nie są w stanie przesłonić ani pełzający po ścianach mnisi-zombie, ani wątpliwej urody zdjęcia, ani wreszcie sam Cage. Przeczytałem kiedyś, że im dłuższe włosy bohatera, tym słabsza rola Cage'a i tym gorszy film. ''Polowanie na czarownice'', po tych wszystkich ''Con Air'' i ''Bangkok Dangerous'', zdaje się tą tajemniczą teorię potwierdzać.

3/10


Nie wiesz, w którym kinie możesz obejrzeć film "Polowanie na czarownice"? Sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA | czarownice | drużyny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy