Reklama

"Dla Ellen": O ojcu, którego nie było

"Dla Ellen" to historia ojca, który chce zrobić coś dla swojej córeczki. Byłoby najlepiej, gdyby wrócił do domu, ale chyba nie jest na to gotowy. Film So Yong Kim to intymny dramat na dwoje nienastrojonych aktorów - młodego muzyka i jego starą gitarę.

Joby Taylor (Paul Dano) to dobry chłopak do towarzystwa i niespełniony muzyk, który został zmuszony do tego, by zostać ojcem. Jak zwykle w takich wypadkach (przypomnijmy sobie choćby biograficzny "Control" Antona Corbijna z 2007 roku) artystyczne ambicje wygrywają z poczuciem obowiązku. Z kilku niewyraźnych rozmów dowiadujemy się, że Joby opuścił swoją żonę i zimnym prysznicem, który każe mu się otrząsnąć, jest dopiero jej pozew o rozwód.

Joby jest zagubiony i reżyserka akcentuje to już w sekwencji otwierającej film, w której chłopak gubi się w drodze na spotkanie z prawnikiem. Kiedy próba odebrania mu praw rodzicielskich owocuje jego nagłym buntem przekonujemy się też, że Joby tak naprawdę nie wie, czego chce. Z przyzwyczajenia nie akceptuje decyzji sądu, a czy nie byłoby mu z nią bardziej do twarzy?

Reklama

Joby nie umie nawet rozmawiać ze swoją córką, kiedy się z nią spotyka. Umiejętnie za to szantażuje swoją byłą partnerkę, by pozwoliła mu się zobaczyć z dzieckiem. Joby zabiera wówczas małą Ellen (Shaylena Mandigo) do anonimowego centrum handlowego - miejsca spotkań, które nic nie znaczą. Czy ojciec chce tam kupić miłość córki? A może raczej sprzedać jej kłamstwa o swoim podejściu do życia? Na tle zimowego, skąpanego w bielach i szarościach krajobrazu, wszystko widać jak na dłoni. Zachwiana jest w filmie nie tylko linia horyzontu, nienormalne są też związki między ludźmi. Ten między mężem a żoną ma czysto formalnych charakter; ten rozwijający się między Jobym a jego prawnikiem stopniowo traci zalety bezpiecznej, wyłącznie biznesowej relacji i staje się zarodkiem niezgrabnej przyjaźni.

Pełniący pozornie drugoplanową rolę adwokat Joby'ego, Fred (Jon Heder) to kolejna postać, której reżyserka odbiera typowe atrybuty kojarzone z męskością. Fred nie pali, nie pije, mieszka z mamą i chodzi w sweterkach wyciętych w serek. Jeśli Joby jest diabłem wcielonym, Fred powinien być niebiańskim aniołem. Jego raj jest jednak podszyty neurozami, piekło Joby'ego wydaje się przynajmniej autentyczne. Filmy, które ocierają się choćby o prawdę są zaś tymi, na które warto zwrócić szczególną uwagę. To rarytasy, których twórcy skupili się na niebanalnym prowadzeniu narracji, a nie mnożeniu efektów.

So Yong Kim od banału trzyma się z daleka, choćby dlatego, że ewidentnie i mimo wszystko staje po stronie ojca. Przygląda się jego wątpliwym, ale przy całej niezdarności wzruszającym staraniom. Joby chciałby być liderem - zarówno w życiu, jak i w swoim zespole - ale nawet z kolegami nie potrafi dojść do porozumienia. Sprawia wrażenie kogoś, kto powinien uczyć się komunikacji od podstaw. Jest trochę jak dziecko, które w bólach rozpoznaje reguły właściwego społecznego pożycia. Co jednak ciekawe - zdaje się, że dorosłość nie wiąże się w filmie So Yong Kim z akceptacją roli ojca, ale z uświadomieniem sobie, że może nie przyszedł na to czas i lepiej zniknąć z życia dziecka, niż je niszczyć.

7/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Dla Ellen" ("For Ellen"), reż. So Yong Kim, USA 2012, dystrybutor: Vivarto, premiera kinowa: 17 maja 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy