"Czarny Młyn": Jak dzieci ratują dorosłych [recenzja]

Kadr z filmu Mariusza Paleja "Czarny Młyn" /materiały prasowe

Film, oparty na świetnej książce Marcina Szczygielskiego "Czarny Młyn", nagrodzonej w prestiżowym Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren dla dzieci i młodzieży, od pierwszych scen, nie pozostawia osamotnionym widza dorosłego. Choć z założenia jest to opowieść dla młodych odbiorców, każdy tu jest trzymany w napięciu. Trzeba przygotować się też na wzruszenia.

Rzecz dzieje się w małej wiosce Młyny. Pierwsza scena, jako prolog, ma miejsce kilka lat przed właściwymi wydarzeniami. Płonie młyn, a ojciec (Marcin Dorociński) głównego bohatera, Iwa, chcąc ratować innych, wraca do płonącego budynku. Tym samym na oczach syna i ciężarnej żony przepada w odmętach młyna.

Pojawienie się na ekranie Marcina Dorocińskiego daje nadzieję na przynajmniej kilka scen z udziałem tego wybitnego aktora. Tak się jednak niestety nie dzieje, choć w książce postać ojca przewija się znacznie częściej niż w filmie. Nawet wątek powodów nieobecności ojca w życiu rodzinnym został w filmie zmieniony. Trzeba jednak przyznać, że ta zmiana jest korzystna dla ekranizacji. Niedosyt obecności Marcina Dorocińskiego rekompensuje praca najwyższej klasy aktorów młodego pokolenia.

Reklama

Główna postać, grana przez Iwo Wicińskiego, jest prowadzona konsekwentnie od samego początku, a jego przemiana została zagrana w sposób niezwykle dojrzały. O ile w książce postać ta jest wykreowana w taki sposób, że lubimy ją od samego początku, tak w filmie nieoczywistość i wielowymiarowość jest czymś, co zdecydowanie nadaje filmowi kolejnych "smaczków", czyniąc go czymś więcej, niż kolejnym polskim filmem dla dzieci. Pola Galica-Galoch, która w filmie zagrała Melę, jest warta zapamiętania i z pewnością jeszcze o niej usłyszymy. Również Borys Wiciński, znany z filmu "W lesie dziś nie zaśnie nikt", który tym razem wciela się w czarny charakter w paczce przyjaciół, zagrał w sposób bardzo naturalny, co może się podobać.

Bardzo ciekawie przedstawiona jest relacja głównego bohatera z Melą, młodszą siostrą z niepełnosprawnością. O ile w książce od samego początku Iwo jest bardzo wspomagający i z zaangażowaniem staje w obronie inności swojej siostry, tak w filmie trzeba trochę na to poczekać, co dodaje historii wiarygodności i po prostu - realności. Postać kilkuletniej Meli, grana przez Polę Galicę-Galoch, została wykreowana po mistrzowsku. Dziewczynka miała przed sobą niezwykle trudne zadanie, któremu sprostała w bardzo profesjonalny sposób.

Motyw przemiany chłopca i pokazania trudnych relacji, panujących w domu rodzinnym, to zasługa reżysera, który postać Meli poprowadził w nieco inny sposób, niż w książce. Zasadniczy wpływ na to miały również scenarzystki: Katarzyna Stachowicz-Gacek oraz Magdalena Nieć, która wcieliła się w filmie w postać matki. Aktorka przyznała, że tworząc scenariusz, nie chciała w żaden sposób wyróżniać swojej postaci. Rzeczywiście, nie ma się wrażenia przesytu jej obecności na ekranie, wprost przeciwnie - sceny z jej udziałem są znakomitym dopełnieniem filmu, który z opowieści o przyjaźni poddanej próbom staje się dodatkowo studium relacji rodzinnych. Opowieść idealnie ukazuje przemianę nie tylko grupy przyjaciół, lecz także samych głównych bohaterów, którzy - w zetknięciu z zagrożeniem - muszą swoimi decyzjami uratować dorosłych.


Wątki przygodowe trzymają w napięciu i pewnie zrobią wrażenie nie tylko na młodych widzach. Ciekawie rozwiązany jest punkt kulminacyjny całego filmu, w którym akcja przenosi się do tajemniczego, tytułowego Czarnego Młyna. Choć początkowo wydaje się, że niektóre sceny są niepotrzebnie przedłużane i nieco rozczarowujące, wrażenie to rekompensuje końcowa sekwencja filmu.

Warta uwagi jest również muzyka Maćka Dobrowolskiego. Świetnie podsyca atmosferę grozy w filmie, odwzorowuje tajemniczy klimat i skupia na sobie uwagę przez ciekawe motywy elektroniczne. Trudno uniknąć porównań do kultowej produkcji Netfliksa "Stranger Things" - historia grupy młodych przyjaciół, żyjących w małym miasteczku, w którym dzieją się dziwne rzeczy. Jednak w żaden sposób skojarzenia te nie są dla filmu "Czarny Młyn" niekorzystne. Jest to film, na który z pewnością warto zabrać swoje dzieci. Gatunkowi kina familijnego, realizowanego w Polsce, stawia on poprzeczkę bardzo wysoko.

Autorka: Katarzyna Drelich

7,5/10

"Czarny Młyn", reż. Mariusz Palej, Polska 2021, dystrybutor: Mówi Serwis, premiera kinowa: 27 sierpnia 2021 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Czarny młyn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama