"Chocolat" [zwiastun]: Ten pierwszy

Kadr z filmu "Chocolat" /materiały prasowe

Pierwszy "występ" wywołuje ciarki na plecach. Ludzie w podrzędnym cyrku, gdzieś na francuskiej prowincji, śmieją się do rozpuku z czarnoskórego mężczyzny, który występuję z szympansem. Cały gag jest ułożony w ten sposób, żeby nikt nie miał wątpliwości, że zwierze jest mądrzejsze od człowieka.

Mężczyzna ma pseudonim - Kananga. W całym cyrku nikt w sumie nie zna jego imienia. Ma grać ludożercę - dzikiego stwora, który bawił europejskie społeczeństwa na przełomie XIX i XX wieku. Ma być również żywym przykładem trofeum zdobytego przez "białych" w podbitych koloniach.

"Chocolat" to biografia Rafaela Padilli, pierwszego czarnoskórego artysty cyrkowego, który występował na scenach Paryża jeszcze na początku lat dziesiątych XX wieku. Roschdy Zem stara się, poprzez swój film oddać hołd tej postaci i wpisać ją w historię walki z europejskim rasizmem i kolonializmem.

Reklama

Rafael Padilla (Omar Sy) przestaje grać "ludożercę", kiedy na jego drodze staje Footit (James Thiérrée) - klaun, który czasy  świetności ma już za sobą. Nagle wpada na pomysł, żeby stworzyć duet dwóch klaunów: czarnego i białego, którzy w duecie, niczym dwie strony tej samej monety będą zabawiać publiczność. Koncept opiera się również na "inności" Rafaela i niestety ma swoje korzenie w prostym, ale również mocno rasistowskim gagu o "białym", który kopie "czarnego". Publiczność bardzo szybko odnajduje się w tym kolonialnym obrazku.

Footit i Chocolat z czasem stają się atrakcją podrzędnego cyrku. Z prowincji wyrywa ich dyrektor paryskiej instytucji rozrywki i za gigantyczną sumę sprowadza parę do stolicy Francji. Po dosłownie kilku tygodniach publiczność jest zakochana w nowym duecie. Wraz z sukcesem pojawiają się pieniądze, pozycja i pokusy. Mimo sławy Rafael nadal pozostaje "odmieńcem", a rasistowskie uwagi to chleb powszedni.

"Chocolat" Roschdy'ego Zema wykorzystuje historię Rafaela Padilli, żeby po raz kolejny przypomnieć tym wszystkim, którzy mają bardzo krótką pamięć, że pokusa kolonialnych marzeń i rasistowskie przyzwyczajenia, to również część europejskiej historii. Dodatkowo ważny jest współczesny kontekst - sytuacja związana z uchodźcami, nietolerancją we współczesnej Europie, która ma wiele wspólnego z sytuacją przełomu XIX i XX wieku.

W filmie Zema, podobnie zresztą jak w genialniej "Czarnej Wenus" Kechiche'a, widać jak mocne, trwałe i okrutne bywają stereotypy dotyczące koloru skóry. Z drugiej strony w "Chocolat" ważny staje się również wątek walki o niezależność, podobnej do losu Otella w sztuce Szekspira, która zresztą staje się ostatnią deską ratunku dla bohatera filmu Zema.

Oprócz kwestii czysto politycznych, związanych również z delikatną zapowiedzią walki o prawa mniejszości i koncepcją Black Pride w filmie "Chocolat" ważny staje się też wątek męskiej przyjaźni, która bez względu na oddanie pozostaje jednak naznaczona tajemnicą. Rafael nie wie tak naprawdę, jaka jest tożsamość Footita. Footit przerażony odejściem i niezależnością partnera sięga po rasistowskie powiedzonka, żeby tylko utrzymać go przy sobie. Panowie walczą o siebie i ze sobą, stąd tym bardziej, szczególnie w perspektywie homoerotycznej, warto czytać ten film jako zawoalowany romans bez happy endu.

7/10

"Chocolat", reż. Roschdy Zem, Francja 2016, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 1 lipca 2016 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy