"Carol" [recenzja]: Zmysłowa

Cate Blanchett w filmie "Carol" /materiały prasowe

Po nagradzanym "Daleko od nieba" i aktorskiej perełce, mini-serialu "Mildred Pierce", Todd Haynes powraca znowu do lat 50. "Carol" to zmysłowe cudo. Filmowa uczta ze wspaniałymi kreacjami, które stworzyły Cate Blanchett i Rooney Mara.

Zmysłowy - to najlepsze słowo oddające najnowszy film Todda Haynes’a, jednego z najzdolniejszych przedstawicieli New Queer Cinema. Owa zmysłowość przejawia się zarówno na poziomie samej historii, miłosnej relacji między głównymi bohaterkami, ale i obrazu.

Nowy Jork lat 50. gościł niedawno w kinach za sprawą "Brooklyn" Johna Crowley’a. W "Carol" legendarne amerykańskie miasto jest o wiele bardziej eleganckie i sexy. Kamera Edwarda Lachmana niemalże pieści każdy detal. Lśniące lakiery na samochodach, skórzane rękawiczki, kobiece buty i futra. Pięknie wykreowany Nowy Jork tętni życiem - dniem i nocą.

Reklama

"Carol" bazuje na powieści, w swoim czasie skandalizującej (opublikowanej w 1952 roku), "The Price of Salt", opisującej związek dwóch kobiet. Carol (Blanchett), kobieta dojrzała z wyższych sfer, żona i matka, w czasie zakupów świątecznych spotyka Therese (Mara), młodą ekspedientkę. Kobiety zafascynują się sobą nawzajem, ale ich relacja w czasach, gdy o homoseksualnych związkach nie mówiło się głośno, wydaje się skazana na porażkę.

Haynes ma niezwykły talent to dyskretnego ukazywania zmysłowych związków hetero- i homoseksualnych. Relacja Carol i Therese jest ukazywana subtelnie, bez wulgarności, ale i bez pruderyjnego ukrywania czegokolwiek. Wszystko rozwija się stopniowo, poprzez małe, dyskretne gesty, spojrzenia, słowa.

Blanchett jest genialna w kreowaniu kobiety świadomej swoich preferencji, ale i reguł rządzących rzeczywistością dookoła, świadomą toksycznych towarzyskich konwencji. Jest kobietą zmysłową, zakochaną w innej kobiecie, ale i zdesperowaną matką, która walczy o swoją kilkuletnią córkę. I Mara jako młoda dziewczyna, stylizowana na Audrey Hepburn, która dopiero odkrywa swoją życiową drogę i nieśmiało stawia kroki w fotografii.

O kinie Haynesa mówi się niekiedy, że to kino elitarne. Niesłusznie. To kino zrodzone z miłości do kina. Dla kinomaniaków będzie to cudowna podróż w czasie, zarówno do lat 50., jak i kina tamtego okresu. Podobnie jak w "Daleko od nieba", nawiązującego do "Wszystko, na co niebo pozwoli" Douglasa Sirka, Haynes przenosi bowiem na ekran swoje inspiracje klasycznym melodramatem. Przede wszystkim jednak, "Carol" to po prostu dobrze opowiedziana historia.

 8/10

"Carol", reż. Todd Haynes, USA 2015, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 4 marca 2016 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Carol
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy