"Babka" [recenzja]: Co ty wiesz o swojej babci?

Lily Tomlin i Julia Garner w filmie "Babka" /materiały prasowe

Kariera reżyserska Paula Weitza stanowi dosyć ciekawy przypadek. Brytyjczyk dał się poznać szerszej publiczności pieprznym "American Pie". Gdy wydawało się, że jego wkład w kinematografię zakończy się na scenie seksu z szarlotką, wspólnie z bratem Chrisem napisał i wyreżyserował "Był sobie chłopiec" - ujmującą komedię o przyjaźni nastolatka z niedojrzałym podrywaczem. Weitz zawarł w nim cechy charakterystyczne dla swej późniejszej twórczości: wpadające w ucho dialogi, sprawne prowadzonych aktorów oraz skupienie się na postaciach i ich psychologii - niestety, często kosztem inscenizacji. "Babka" stanowi niejako ukoronowanie jego filmografii.

Lily Tomlin gra w "Babce" Elle, sarkastyczną lesbijkę i poetkę, która właśnie zakończyła krótki związek ze swoją sporo młodszą kochanką (Judy Greer). Chwilę po nieprzyjemnym zerwaniu odwiedza ją nastoletnia wnuczka Sage (Julia Garner) z prośbą pożyczenia ponad sześciuset dolarów na aborcję.

Nie mając takiej gotówki, Elle postanawia prosić o pomoc znajomych. Wraz z Sage odwiedza jej chłopaka i kilka innych osób w celu zgromadzenia odpowiedniej kwoty. Przy okazji postanawia także domknąć kilka spraw ze swojej przeszłości. Wszystko w tajemnicy przed swoją córką i matką dziewczyny (Marcia Gay Harden), z którą Elle nie utrzymuje kontaktów.

"Babka" stanowi tour de force Lily Tomlin, występującej w roli głównej po raz pierwszy od prawie 30 lat. Aktorka, obecna na ekranie niemalże przez cały film, wygrywa każdą emocję swej bohaterki - z jednej strony złośliwej i cynicznej, z drugiej zranionej i dążącej do poukładania swojego życia. Nie zagarnia przy tym ekranu tylko dla siebie, jak to zwykła robić chociażby Meryl Streep. Zamiast tego Tomlin świetnie współpracuje z imponującą obsadą.

Reklama

Przerażona Garner w roli wnuczki równoważy ciągłe wybuchy złości swej filmowej babci, głównie z komicznym efektem. Judy Greer ma w końcu okazję zagrać inną postać z krwi i kości, a nie bolejącą żonę lub matkę czekającą na ratunek swych dzieci. Swoje pięć minut kradnie również Sam Elliott, wcielający się w dawnego partnera Elle. Jego wspólna scena z Tomlin stanowi najlepszą w całym filmie.

Weitz, być może świadomy swych niedoskonałości reżyserskich, zdecydował się na film skromny, kolejne sceny sprowadzając przeważnie do konfrontacji Elle i Sage z odwiedzanymi przez nie postaciami. Skupia dzięki temu uwagę widza na bohaterach (a tym samym swych zaletach), dyskretnie odwracając ją od braków warsztatowych. Nawet jeśli czasem mu to nie wychodzi, zawsze na ratunek spieszy mu niezawodna Tomlin w jednej z najlepszych ról kobiecych ostatnich kilkunastu lat.

7/10

"Babka" (Grandma), reż. Paul Weitz, USA 2015, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 29 kwietnia 2016 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama