​"After" [recenzja]: Produkt zmierzchopodobny

Kadr z filmu "After" /materiały prasowe

"After" to kolejna romantyczna historia oparta na literaturze wątpliwej jakości, która zaczynała jako krążący po internecie fanfik. Jeśli męczyliście się podczas "Zmierzchu" lub kolejnych perypetii Anastazji i Grey’a, to ostrzegam - podczas seansu filmu Jenny Gage nie będzie lepiej.

Tessa (Josephine Langford) właśnie zaczyna studia. Dziewczyna jest bardzo nieśmiała, bo dotychczas każdy jej krok kontrolowała zaborcza matka (Selma Blair). Na studiach w jej życiu pojawia się Hardin (Hero Fiennes-Tiffin) - odziany w czarne ciuchy wytatuowany chłopak z wiecznym weltschmerzem, który zachwyca ją swym brytyjskim akcentem oraz cytowaniem z pamięci "Wichrowych wzgórz". Gdy oboje zaczynają wymieniać się długimi niezręcznymi spojrzeniami, wiadomo, że romans wisi w powietrzu.

Jeśli widzieliście którąkolwiek część z serii o Belli, wampirach i wilkołakach albo Anastazji i zakochanym w niej miliarderze, to znacie dalszą część tej historii. Jeśli nie, to uwaga, spoiler - nic się nie dzieje. Dosłownie nic. Nie ma konfliktu, nie ma intrygi. Zakochani gapią się na siebie, ewentualnie wymieniają czułościami. Czasem porozmawiają i wtedy jest najgorzej, bo od dialogów więdną uszy.

Reklama

Co jakiś czas pojawia się zaczątek akcji. Odżywa wtedy naiwna wiara, że może teraz coś zacznie się dziać. Nic z tych rzeczy. Każdy konflikt jest zaraz rozwiązywany. Hardin opowiada dramatyczną historię związaną z jego ojcem? Scenę później nikt o tym nie pamięta, a wątek nigdy więcej nie powraca. Matka Tessy nakrywa kochanków podczas czułości i żąda zakończenia związku? Załatwione w minutę, od razu z pogadanką z serii "za bardzo mnie kontrolujesz" od dziewczyny. Bohaterka traci źródło utrzymania, co powinno ją zmusić do zrobienia czegokolwiek? Po co brać się do pracy - na kłopoty najlepszy jest Hardin.

Niby pod sam koniec autorzy nagle przypominają sobie, że finał powinien być wybuchowy, więc wyciągają z limbo zazdrosną koleżankę Hardina (która przez większość seansu rozbiera go wzrokiem, bo najwidoczniej właśnie w ten sposób w świecie filmu ludzie okazują sobie uczucia). Jej niecny plan dostarcza kilku niezręcznych wybuchów śmiechu - co w pewnym sensie jest sukcesem. Przynajmniej ten fragment wywołuje jakąkolwiek rekcję widza.

Scenariusz filmu Gage nie ma jakiejkolwiek struktury dramaturgicznej. Natomiast postaci to zbiór stereotypów lub kopie bohaterów wspominanego już "Zmierzchu". Nie wiadomo kto jest gorszy - Hardin, czyli kolejny zły i smutny chłopiec, czy Tessa, u której nie stwierdzono charakteru. "After" wydaje się rzeczą zrealizowaną przez przybyszów z obcej planety, którzy nagle zapragnęli nakręcić dramę z ziemskimi dwudziestolatkami, ale w ogóle nie mieli pojęcia, jak zachowują się takowi.

2/10

"After", reż. Jenny Gage, USA 2019, dystrybucja Monolith Films, premiera kinowa: 12 kwietnia 2019 roku.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: After (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy