Reklama

"Wszystkie kobiety Mateusza": Wierny jak bóbr

Wszystko zaczyna się od snu, czy może raczej mary sennej, w trakcie której pani Karolina (Teresa Budzisz-Krzyżanowska) bardzo powoli, ale stanowczo załatwia sprawy związane z własnym pogrzebem, a dokładnie rzecz biorąc, z kremacją. Wszystkie papierki w tym wyimaginowanym świecie lekarzy i grabarzy podpisuje jedna osoba - jej ukochany mąż, Mateusz Kłos (Krzysztof Globisz).

W filmie Artura Więcka na podstawie książki Beaty Pawlak "Aniołek" najważniejszy jest wyimaginowany, demoniczny konflikt damsko-męski, a przede wszystkim jego pośmiertne konsekwencje. Małżeństwo Kłosów należy do małej, lokalnej społeczności, gdzieś pod Krakowem. Wszyscy się znają, wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą, a najlepszym źródłem informacji jest miejscowa sklepikarka.

Kiedy Mateusz nagle dławi się ością podczas swojego urodzinowego przyjęcia, nikt nie może w to uwierzyć. Na początku miejscowi admiratorzy alkoholu wspominają jego żywot przy pięćdziesiątce czystej, ale na tym nie koniec. Już w trakcie pogrzebu niektóre panie z towarzystwa zaczynają zachowywać się w podejrzany sposób. Prawdziwa histeria rozpoczyna się nocą, we śnie - imię Mateusz pojawia się we wszystkich sypialniach w miasteczku w kontekście prawdziwie erotycznych igraszek.

Reklama

Tym męsko-damskim przepychankom przygląda się pani Karolina. Ona też widzi męża-ducha, ale raczej w bardzo trywialnych, domowych sytuacjach. Pan domu po śmierci jest raczej milczący i skruszony, ale do czasu. "Wszystkie kobiety Mateusza" to nie tylko mdła historyjka o małomiasteczkowym kochanku. Film Więcka ma być przede wszystkim portretem starszej kobiety, która przez całe życie bez słowa akceptowała zdrady swojego partnera. Po jego śmierci za wszelką cenę próbuje zacząć wszystko od początku. Z dwójką dorosłych dzieci łączą ją niby bliskie relacje, ale tak naprawdę to tylko gra pozorów. Największy zgrzyt towarzyszy oczywiście relacji matki z córką Maciejką (Agata Kulesza), która nie może wybaczyć "ciężkiego" dzieciństwa i oskarża ją o rozpad własnego małżeństwa.

Historia śmierci Mateusza i dalszego życia Karoliny toczy się na przełomie wieków, jednak wszyscy bohaterowie zbiorowo poddają się wizji cudownej przeszłości (z obowiązkowymi epizodami powstańczymi). Najbardziej o powrocie do starego porządku marzą lokalni panowie, którzy utracili żony dla mary sennej starego Mateusza. Dzięki wyobrażeniu o miejscowym Don Juanie kobiety wznieciły bunt przeciwko staremu porządkowi. Oprócz przyjemności dnia codziennego, wyręczania w pracach domowych, żądają także konkretów w sprawach łóżkowych. Taka naiwno-skarlała, filmowa wizja emancypacji za sprawą pewnego niepozornego artysty spraw cielesnych.

W tej momentami absurdalnej wizji męskiego szczęścia doczesnego i pośmiertnego najbardziej razi figura pani Karoliny - kobiety zrezygnowanej, troszkę zgorzkniałej, która bezowocnie walczy przecież z własnym przeznaczeniem. Jeśli tolerowała (a przecież musiała) wyskoki własnego męża za życia, musi być konsekwentna także po jego śmierci. W końcu, jak prawi syn państwa Kłosów - filozof, rodem z Krakowa: "Monogamia wśród zwierząt nie istnieje. Wierne są tylko bobry, krewetki i korniki".

5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Wszystkie kobiety Mateusza", reż. Artur Więcek, Polska 2013, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 30 sierpnia 2013

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy