"Słaba płeć?" [recenzja]: ​Pozytywne zaskoczenie

Marieta Żukowska i Olga Bołądź w filmie "Słaba płeć?" /materiały dystrybutora

Wbrew temu, co sugeruje tytuł, w utrzymanym w konwencji komedii romantycznej filmie Krzysztofa Langa nie chodzi wyłącznie o kobiety. Panom wcale nie trudniej będzie się w nim przejrzeć.

Brzmi jak herezja. Wszak jak można przeglądać się w polskiej komedii romantycznej, skoro jedyne, co łączy jej bohaterów z widzami to potrzeba miłości, a dzieli wszystko inne - klasa społeczna, życiowe problemy, warunki zawodowe, pochodzenie? No właśnie, w filmie Krzysztofa Langa jest inaczej. Jego bohaterka Zosia (zaskakująco absorbująca Olga Bołądź) jest warszawskim "słoikiem". Do stolicy przyjechała z prowincji w pogodni za marzeniami. Złapała dobrą pracę, ma piękne mieszkanie i bujne życie towarzyskie.

Tak przynajmniej wydaje się tym, którzy na Zosię patrzą z boku, jak i jej matce, skrupulatnie przez bohaterkę okłamywanej. W rzeczywistości firmą, w której pracuje, zarządzą kretyn-seksista, mieszkanie obciążone jest trzydziestoletnią hipotekę, a wśród wiernych przyjaciół są pies i współlokatorka Marianna (Marieta Żukowska), która dość szybko pokaże, co ta przyjaźń dla niej znaczy.

Reklama

Sytuacja bohaterki jest więc - delikatnie rzecz ujmując - beznadziejna. Ale nie została ona powołana na ekran po to, żeby cierpieć za miliony rozczarowanych życiem trzydziestolatków. Nie wymyślono jej też po to, by przez półtorej godziny projekcji wyczekiwała rycerza na białym koniu, który wybawi ją z kłopotów, tudzież zapewni atrakcyjniejszy byt pod swoją kuratelą. Zosia jest babą z jajami, która nie boi się wziąć z życiem za bary solo. Nie cierpi na przerost ambicji, więc gdy tylko uświadomi sobie, co tak naprawdę jest jej celem, nie zawaha się po to sięgnąć.

Oczywiście, nie należy mylić tej komedii romantycznej z kinem społecznym, roszczącym sobie prawa do odbijania i komentowania otaczającej nas rzeczywistości. "Słaba płeć?" w końcu wpada w koleiny gatunku. Kolejne fabularne niewiarygodności przyćmiewają tak potrzebny tej konwencji mały realizm. Odejście od niego wymuszone jest tym, że aby wywiązać się z gatunkowego zobowiązania, los bohaterki będzie musiał się wreszcie odmienić. Sami domyślcie się, czy tak się stanie.

Mimo wielu wad, film Krzysztofa Langa ogląda się naprawdę dobrze, w co pewnie nie uwierzy nikt, kto kiedykolwiek zetknął się z jego koszmarkiem zatytułowanym "Miłość na wybiegu". Tym razem twórca nabrał świadomości, że żarty nie są jego najmocniejszą stroną i zamiast nich zaserwował widzom kawalkadę słodko-gorzkich perypetii wyraźnej (jak na tę konwencję) bohaterki. W filmowym uniwersum mężczyźni kilkakrotnie krzykną za nią per suka (nawiązując do tytułu powieści, na której oparto scenariusz). Zdecydowanie takie suki są w polskiej komedii, nie tylko romantycznej, ciekawsze niż kolejne psy na baby.

7/10

"Słaba płeć?", reż. Krzysztof Lang, Polska 2015, dystrybutor: Monolith Films, premiera kinowa: 1 stycznia 2016 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Słaba płeć?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy