Reklama

"Rzecz o mych smutnych dziwkach": Rzecz o kolejnej, nieudanej adaptacji

"Rzecz o mych smutnych dziwkach" to adaptacja ostatniej powieści autorstwa Gabriela Garcii Márqueza. Kolejna, nieudana próba przeniesienia na ekran kawałka znakomitej, iberoamerykańskiej prozy.

"Odkryłem, że nie jestem zdyscyplinowany z przyrodzenia, ale w wyniku reakcji na swe bałaganiarstwo; że wydaję się szczodry, ażeby skryć swoje sknerstwo, że jestem przesadnie ostrożny z powodu czarnowidztwa, że jestem pojednawczy, by nie ulec hamowanej złości, że jestem punktualny, bo nie chcę, by się ktokolwiek dowiedział, jak mało mnie obchodzi cudzy czas," pisał Márquez. Jego obszerny wywód o sobie w bardzo dobry sposób charakteryzuje też podejście Henninga Carlsena do filmowej materii. O ile jednak w kontekście autora "Stu lat samotności" mówiłabym tu o autoironii, o tyle w przypadku duńskiego twórcy dyscyplina, rzekoma szczodrość, ostrożność i pojednawczość wynikają jedynie z zachowawczości.

Reklama

Powieści Gabriela Garcii Márqueza określa się przymiotnikami typu zmysłowy lub pikantny. Film Carlsena jest zaś tylko i wyłącznie elegancki. W książce tkwi ogromny, erotyczny potencjał. W filmie są tylko wyestetyzowane, spocone kobiece ciała - zwykle skryte w półcieniu. Ten chwyt mógłby pogłębiać tajemnicę, gdyby takowa w ogóle kryła się w tkance fabularnej filmu. Zaczynając powieść od wyznania dziewięćdziesięcioletniego dziennikarza na temat jego pragnienia spędzenia nocy z dziewicą, Márquez ustawiał poprzeczkę wysoko, momentalnie zagęszczając atmosferę. Duński reżyser chciał być wierny literze powieści. Zrobiłby lepiej, gdyby poszukał wizualnego ekwiwalentu słów. Bohaterem jego filmu nie jest erotyczne pragnienie, ale starzejący się El Sabio (Emilio Echevarría), który spędza swoje dnie leżąc na hamaku i wspominając podboje z okresu młodości.

Reżyser oczywiście prowadzi narrację równolegle - przeszłość z przyszłością splatają się w teraźniejszości. Los El Sabio staje się przez to coraz bardziej przewidywalny, ale jego przemiana nie zyskuje na wiarygodności. Samotny cynik, inteligentny bawidamek po dziewięćdziesięciu latach ma odkryć uroki prawdziwej miłości? To proces, o którym można opowiadać na kartach powieści, kiedy jednak wyciska się z niego esencję, by stworzyć półtoragodzinny film, gdzieś między ekranowymi faktami ginie prawda o człowieku. Kto zostaje? Dziennikarz, który snuje się po swoim mieszkaniu w białym, odświętnym garniturze. Spotyka się z dziewicą, ale spędza noc jedynie leżąc u jej boku. Dziewczyna zaczyna czuć się odrzucona i jej początkowy lęk przed spotkaniem, przeradza się w pożądliwe pragnienie kolejnej, wspólnej nocy. Granice ładnie się zacierają. Kto teraz kogo pragnie bardziej? Czy to El Sabio próbuje udowodnić, że mimo dziewięćdziesiątych urodzin wciąż jest w pełni sił witalnych, czy młodziutka Delgadina (Paola Medina) chce pokazać całemu światu, że jest już atrakcyjną, dojrzałą kobietą?

O márquezowskich, miłosnych relacjach dużo lepiej się pisze, niż ogląda je na ekranie. Książka, której nie sposób odłożyć na półkę, kiedy raz zacznie się ją czytać, przeradza się w filmową historię, która jest dramaturgicznie spójna, ale najzwyczajniej w świecie nudna. W tak gustownie sporządzonym entourage'u wulgaryzmy, które były wrośnięte w organizm powieści, niepospolicie drażnią ucho zamiast podniecać zmysły. Jeśli są momenty, w jakich rozpala się iskierka zainteresowania, są to chwile krótkich spotkań El Sabio z Rosą Cabarcas (Geraldine Chaplin). Starzejąca się burdelmama poruszająca się już jedynie na wózku inwalidzkim ma w sobie więcej energii i seksapilu niż młode dziewczyny, które przysposabia do zawodu. Zdaje się też, że Rosa żywi wobec dziennikarza uczucia, które mogłyby rozpętać prawdziwą burzę namiętności. W filmie Henninga Carlsena każdy ogień gaśnie jednak w zarodku.

4/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Rzecz o mych smutnych dziwkach" ("Memoria de mis putas tristes"), reż. Henning Carlsen, Dania, Hiszpania, Meksyk, USA 2011, dystrybutor: Best Film, premiera kinowa: 20 lipca 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: smutna | powieści | adaptacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy