"Powrót" [recenzja]: Ojcowie

Geoffrey Rush w filmie "Powrót" /materiały dystrybutora

Bezimienne, spokojnie miasteczko gdzieś w Australii. Najbogatszy człowiek - wszechwładny Henry - musi zamknąć swój interes. Tartak przestaje przynosić zyski. Dla bogatego "dziedzica" nie ma to większego znaczenia. Jego majątek nie jest zagrożony, ale większość pracowników będzie musiała opuścić miasteczko i udać się w poszukiwaniu nowego zajęcia.

W tej atmosferze zmiany i społecznego napięcia pewna niewinna trzyosobowa rodzina próbuje rozwiązać kłopoty "sprzed lat". "Powrót" to film o tajemnicach, które wreszcie wychodzą na światło dzienne i - co gorsze - psują codzienność. Nowa rzeczywistość będzie niezwykle nieprzyjemna. 

Simone Stone to uznany reżyser teatralny i aktor filmowy, który w "Powrocie" bierze na warsztat "Dziką kaczkę" Henryka Ibsena i przenosi ją do czasów współczesnych w Australii. Punktem zapalnym staje się powrót do domu syna lokalnego bogacza, Christiana (Paul Schneider). Ojciec (Geoffrey Rush) żeni się po raz kolejny, tym razem z kilkadziesiąt lat młodszą kobietą. Na ślubie będzie obecny również dawny przyjaciel młodego "panicza", Oliver (Even Leslie), który zdążył ożenić się i założyć rodzinę. Jego jedyna córka Hedvig (Odessa Young) jest nastolatką i właśnie przeżywa pierwsze przygody miłosne. Gdzieś w tle pojawia się wyobcowany ojciec Olivera (Sam Neill), który dawno temu spędził w więzieniu kilka dobrych lat za oszustwa podatkowe. Wziął winę na siebie, bo zaufał przyjacielowi. Przyjaciel ma na imię Henry i to on jest teraz lokalnym potentatem i właśnie po raz kolejny bierze ślub.

Reklama

Postać Henry'ego to figura "predatora" - człowieka, który nie tylko kontroluje, ale przede wszystkim uzależnia od siebie lokalną społeczność. Z jednej strony dzięki jego interesom ludzie mają pracę, z drugiej - wszystkie intymne relacje przyszłego pana młodego rezonują na życie intymne poszczególnych bohaterów. Kołem zamachowym w procesie odkrywania tajemnic przeszłości staje się jego syn Christian. Zgorzkniały przybysz będzie próbował odreagować swoje własne frustracje zakłócając spokój maleńkiego miasteczka. Nie będzie miał skrupułów, aby zniszczyć życie szczęśliwej rodziny i zaryzykować przyszłość nastoletniej Hedwig. 

Na pierwszy rzut oka "Powrót" [tytuł oryginalny "Daughter"] - ma być skomplikowanym dramatem rodzinnym przesyconym obrazkami toksycznych relacji, które miały odnosić się do najbardziej "dusznych" filmów Bergmana. W rzeczywistości jednak tak skomplikowana intryga - z uwikłaniem w przeszłość - wytraca impet już w połowie filmu. Stone próbuje zbudować wielopoziomową tragedię rodzinną, która albo w pewnym momencie staje się nudna, albo jest po prostu nie do zniesienia. Najważniejszym motywem narracji staje się ojcostwo i więzi rodzinne, które jednocześnie tracą sens w dosłownie kilka sekund. Dojrzali rodzice zamieniają się w nieodpowiedzialne dzieciaki i odwrotnie. Panuje wszechobecna emocjonalna degrengolada, choć kostium lokalnej klasy średniej pozostaje nienaruszony. Nigdzie nie widać symptomu zmiany.

6/10

"Powrót" [The Daughter], reż. Simone Stone, Australia 2015, dystrybutor: HAGI Film, premiera kinowa: 18 marca 2016

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy