"Polowanie": This is America [recenzja]

Kadr z filmu "Polowanie" /materiały prasowe

Pamiętacie "Grę o przeżycie"? Ice-T grał w niej bezdomnego, z którego grupa majętnych uczyniła zwierzynę przy okazji sadystycznego polowania. Podobną fabułę prezentował "Nieuchwytny cel", tyle że tam znudzeni bogacze tropili weteranów (czemu kres położył Jean Claude Van Damme z pomocą Wilforda Brimley'a).

Na obie produkcje można było swego czasu łatwo trafić w telewizji, w paśmie zarezerwowanym dla poczciwych sensacyjniaków. Ich fabuły nie grzeszyły skomplikowaniem i subtelnością, ale całość dawała sporo radochy (szczególnie drugi film, w którym John Woo nie bał się dokręcić śruby absurdu). Pomysł na "Polowanie" był podobny. Oto grupa ludzi sukcesu urządza sobie łowy - z dwunastką przedstawicieli klasy robotniczej zamiast zwierzyny.

Film Craiga Zobela różni się od wcześniej wspomnianych produkcji poprzez podkreślenie politycznych przekonań obu stron morderczej gry. Polujący to bogacze o liberalnych poglądach, zatroskani zmianami klimatycznymi oraz statusem wszelakich mniejszości. Z kolei uciekający przed nimi stanowią grupę wywodzącą się z uboższych stanów, wyznającą konserwatywne wartości, w przypadku kilku osób zahaczających także o teorie spiskowe i ksenofobię. "Polowanie" jest więc z jednej strony "Igrzyskami śmierci" w wersji gore, z drugiej satyrą na sytuację polityczną w Stanach Zjednoczonych. Szkoda tylko, że o ile film działa bardzo dobrze w pierwszej konwencji, w drugiej zawodzi całkowicie.

Reklama

Początek jest obiecujący. Zobel umiejętnie buduje napięcie, a gdy nagle rozpętuje się krwawe piekło, akcja trzyma niezłe tempo. Niestety, chwilę później wchodzą elementy satyryczne. O ile reżyser panuje nad chaosem pola walki, w ogóle nie wychodzi mu humor słowny, tutaj opierający się na kontraście przerysowanych do granic możliwości poglądów uciekających i ich antagonistów. Kolejne klisze i stereotypy są wprowadzane z prędkością karabinu maszynowego, ale prawie żaden z nich nie trafia celu. Jedynym udanym wątkiem komediowym okazuje się zmarnowana postać oszalałego fana teorii spiskowych (Ethan Suplee).

Sytuację ratuje nieco protagonistka w osobie enigmatycznej Crystal (Betty Gilpin), weteranki wojennej, która dzięki swym zdolnościom i opanowaniu szybko ze zwierzyny staje się łowcą, oraz - niestety, sporadyczne - sceny akcji. Na pochwały zasługuje szczególnie końcowy pojedynek, który zachwyca choreografią. Niestety, płynącą z niego frajdę przerywają próby wymuszonego humoru. Ciąży nad nim także przestrzelony zwrot fabularny, który ma miejsce chwilę wcześniej.

"Polowanie" mogło być solidnym, krwawym akcyjniakiem. Niestety, przez swoje ambicje potyka się o próbę satyrycznego przedstawienia konfliktu dwóch Ameryk: liberalnych elit i zwolenników Donalda Trumpa. Zobelowi wyszedł montaż zgranych dowcipów, w którym uciekinierzy wyciągają coraz skrajniejsze teorie spiskowe, a bogacze okazują kolejne dowody swej pogardy dla mieszkańców "czerwonych" stanów. Morał okazuje się równie oczywisty, co aktualny (nie tylko za oceanem) - obie strony w równym stopniu nienawidzą się i nie mają chęci nawet na próbę podjęcia dialogu.

5/10

"Polowanie" (The Hunt), reż. Craig Zobel, USA 2020, dystrybucja: United International Pictures, premiera kinowa: 24 lipca 2020 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polowanie (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy