"Obietnica poranka" [recenzja]: Matka pisarza

Paweł Puchalski i Charlotte Gainsbourg w filmie "Obietnica poranka" /materiały prasowe

Trudno znaleźć lepszy punkt wyjścia do stworzenia scenariusza filmowego, niż inspirująca biografia. W przypadku Romaina Gary'ego zadanie jest ułatwione - od początku jego życie przypominało film akcji. Już dzieciństwo obfitowało w szybkie zwroty akcji i niespodziewane przeprowadzki.

Eric Barbier próbował przenieść na ekran tylko część biografii laureata dwóch nagród Goncourtów. Posiłkował się książką swojego bohatera pod tym samym tytułem. Efekt jest niestety dyskusyjny.

"Obietnica poranka" to przede wszystkim historia relacji matki i syna. Nina Kacew (Charlotte Gainsbourg) ucieka wraz z synem z Rosji do Wilna. Tam próbuje przetrwać, organizując salon krawiecki dla bogatych mieszczanek. Romain (Pierre Niney) jest jej oczkiem w głowie. Najważniejszą misja matki jest ukształtowanie przyszłości syna. Ukochany potomek ma być pisarzem i dyplomatą. W międzyczasie oficerem i niedoszłym zabójcą Adolfa Hitlera, ale to tylko czubek góry lodowej.

Reklama

Osobnym wątkiem w biopicu Barbiera jest tożsamość żydowska rodziny Kacew. Co jakiś czas odzywa się antysemicka mantra kolejnych obywateli różnych społeczeństw. Najpierw Wilno, potem Warszawa, w końcu Francja. Gdzieś w tle migocze opowieść o pisarzu - mężczyźnie, którego stworzyła matka, ale generalnie nikt nie przepracowuje tego tematu.

W "Obietnicy poranka" nie ma miejsca na próbę zmierzenia się z samą materią biografii Gary'ego. Rama kompozycyjna to czasy powojenne, kiedy pisarz w depresji po ukończeniu kolejnej książki próbuje złapać wiatr w żagle razem ze swoją starszą o kilka lat żoną. Wtedy właśnie wraca do swojej przeszłości. Jego ostatnia powieść jest autobiograficzna i... tak zaczyna się prawdziwy biopic.

Próżno szukać w filmie Barbiera odkryć i zachwytów. Nie ma w nim nic wyjątkowego. Może tylko warto zwrócić uwagę, że tym razem Charlotte Gainsbourg wypada bardzo blado, wręcz dziwacznie. Rola ekscentrycznej Niny to w końcu postać wojowniczki, która walczy o swoje dziecko, ale robi to zawsze za wszelką cenę.

W "Obietnicy poranka" widać histerię. Melodramatyczna recepta przestaje działać gdzieś w połowie historii. Z minuty na minutę jest coraz gorzej. Lekkość fascynującej biografii zmienia się w koturnową opowieść o pisarzu/literacie. Oczywiście jego relacje z kobietami wyjaśnia kompleks silnej rodzicielki. Prawdę mówiąc, Barbier nie zostawia swoim widzom przestrzeni do interpretacji. Film wyznacza najprostszą ścieżkę, zgodnie z którą, aby stać się mężczyzną trzeba zapomnieć o matczynej miłości, ale przecież nikt nigdy nie zastąpi tej jednej jedynej.

"Obietnica poranka" Erica Barbiera to druga adaptacja filmowa powieści Romaina Gary’ego. Pierwsza w reżyserii Julesa Dassina powstała czterdzieści osiem lat temu.

6/10

"Obietnica poranka" (La promesse de l'aube), reż. Eric Barbier, Francja 2017, dystrybutor: Aurora Films, premiera kinowa: 20 lipca 2018 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy