Reklama

"Miasto 44": Wystawa okropieństw

Powstanie warszawskie jako piękny sen i bolesne przebudzenie. Wojna jako przeżycie graniczne. W "Mieście" 44 zamiast nobliwego, patriotycznego patosu dostajemy czystą adrenalinę. Jan Komasa zmienia zbiorową traumę w rozpędzony do zabójczej prędkości rollercoaster - i w tym szaleństwie jest metoda.

Lato: słońce rozlewa się po ulicach Warszawy, kontury są rozmyte, atmosfera wydaje się beztroska. Chociaż na ulicach pełno jest niemieckich żołnierzy, to ludzie nie rezygnują ze spotkań i zabawy, starają się żyć pomimo lub na przekór zagrożeniu.

W tej atmosferze dorasta Stefan (Józef Pawłowski), chłopak hardy, ale niezaangażowany w walkę o Polskę. Dopiero znajomi dają mu szansę na odpowiednie wykorzystanie wojowniczego potencjału; znajomi, czyli przede wszystkim dwie piękne koleżanki: Kama (Anna Próchniak) i Biedronka (Zofia Wichłacz). Ponaglany przez hormony, Stefan wstępuje w szeregi Armii Krajowej.

Reklama

Przyszli powstańcy składają przysięgi i ćwiczą strzelanie, ale wciąż więcej imprezują, niż przygotowują się do wojny; myślą, że służba ojczyźnie to jeden wielki piknik. W końcu wybija godzina "W" i zaczyna się walka: kule prują ściany domów, tryska krew, adrenalina sprawia, że świat staje się ostry i wyraźny. "To wszystko wygląda jak w grze komputerowej", powiedzieliby pewnie bohaterowie, gdyby urodzili się kilka dekad później. Ich entuzjazm szybko jednak gaśnie. Oddział, w którym walczy Stefan, rozprasza się; kolejni powstańcy giną w męczarniach. Film staje się histeryczny i mroczny, i taki jest już do samego końca.

Ekranową opowieścią, tak jak i poczynaniami przerażonych bohaterów, rządzi chaos. Akcja przenosi się z jednej dzielnicy do drugiej, a w każdej czekają nowe okropieństwa: wybuchające czołgi, martwe noworodki, podrzynane gardła, fontanny flaków, potworne halucynacje. Komasa rezygnuje z fabularnego mięsa i dramaturgii na rzecz kalejdoskopu atrakcjonów. To odważna decyzja i szkoda, że reżyser nie pozostaje jej wierny przez cały czas. Pomiędzy kolejnymi scenami rzezi upycha strzępki historii, w których próbuje zaprezentować jak najszerszy obraz Warszawy, sportretować ludzi z różnych grup społecznych, udowodnić, że istnieli zarówno cyniczny Polacy, jak i współczujący Niemcy. Popełnia przez to ten sam błąd co w "Sali samobójców". Chcąc powiedzieć zbyt wiele, bełkocze lub wygłasza banały.


Tam, gdzie zawodzi scenariusz, z ratunkiem przychodzi forma. To, co najważniejsze w "Mieście 44", rozgrywa się właśnie na poziomie stylu. Komasa nieustannie zderza ze sobą dwa filmowe dialekty: barwnej popkultury i szorstkiego gore. Ten pierwszy reprezentuje młodzieńcze fantazje i mrzonki, ten drugi przynależy do rzeczywistości. Stefan uprawia seks z Kamą w slow motion i przy wtórze dubstepu, a sekundę później rusza z karabinem przez kanały - wygląda jak Rambo i pewnie tak też się czuje. Chwilowe uniesienia kontrapunktują rozbryzgi porozrywanych tkanek, którym towarzyszą spazmatyczne ruchy kamery i stroboskopowy montaż - właśnie tak kończy się zabawa w wojnę.

"Miasto 44" to film gówniarski i po gówniarsku bezpośredni. Komasa nie udaje historiozofa, nie próbuje zabrać głosu w dyskusji na temat sensu powstania, nie wylicza jego plusów i minusów. Wojnę pokazuje przede wszystkim z perspektywy ciała. Ciała, które pcha młodych ludzi do działania, które jest źródłem zarówno przyjemności, jak i bólu. Ciała, które chce za wszelką cenę pozostać żywe. Kiedy klęska staje się faktem, bohaterowie nie walczą już o Polskę, tylko o przetrwanie. Umorusani i otępiali, brną do przodu ze ślepą determinacją - sylwetki zagubione pośród pyłu i ognia. Jeśli ten film cokolwiek gloryfikuje, to nie śmierć za ojczyznę, tylko właśnie wolę życia.

7,5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Miasto 44", reż. Jan Komasa, Polska 2014, dystrybucja: Kino Świat, premiera kinowa: 19 września 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy