"Mali bohaterowie" [recenzja]: Każdy dzień jest ważny

Kadr z filmu "Mali bohaterowie" /materiały prasowe

Trudno sobie wyobrazić, co musiało się dziać, jak ten film powstawał. Nie zazdroszczę Anne-Dauphine Julliand momentów, kiedy musiała decydować, co zostaje, a co wypada z ostatecznej wersji. Każdy fragment jest bardzo cenny. Dodatkowo film powstał jako konsekwencja bardzo prywatnego doświadczenia autorki - debiutantki. Nie byłoby go, gdyby nie jej osobista tragedia.

"Mali bohaterowie" to nie tylko dokument o dzieciakach żyjących "inaczej". Przede wszystkim to obrazek z życia bohaterów, którzy sami konstruują większość scen. To oni opowiadają o swoim doświadczeniu. Pozwalają albo i nie, aby kamera była blisko.
Imad, Ambre, Charles, Camille, Tugdual cierpią na bardzo różne choroby i schorzenia. Ich życie jest uzależnione od szpitali i ludzi w białych fartuchach. Często bardzo cierpią. Mają świadomość kruchości swojej egzystencji. Dla nich każdy dzień jest ważny.

Jednocześnie cała piątka to grupa wyjątkowych młodych ludzi w wieku od sześciu do dziewięciu lat. Wbrew przyzwyczajeniu europejskiego widza nie wszystkie pochodzą z jednej klasy społecznej. Nie wszystkie wyznają jedną religię. Ich rodziny są równie zróżnicowane, jak oni sami. Punkt po punkcie poznajemy ich świat, towarzyszymy brutalnej codzienności i podglądamy chwile szczęścia. Zawsze obok widać rodziców, których można uznać za "bohaterów drugoplanowych".

Reklama

Anne-Dauphine Julliand udało się coś niezwykłego. Nie tylko oddała głos fenomenalnym dzieciakom, ale jednocześnie nie popadła w stereotyp i sztampę. Nie ma w tym filmie ani jednego momentu, w którym ktoś jest "upupionym słodkim malcem". Każdy traktuje każdego z szacunkiem. Dotyczy to również lekarzy, którzy nie boją się rozmawiać z dzieciakami jak z partnerami. Nawet jeśli temat rozmowy jest piekielnie trudny. W wielu przypadkach chodzi nie tylko o zdrowie, ale i o życie pacjenta.

Jednocześnie praktycznie nikt nie jest "wywiadowany". Przyjemna sytuacja opowieści na krześle w gabinecie albo na kanapie w salonie nie wchodzi w grę. Żeby pokazać, co dzieje się w życiu tej wspaniałej piątki, trzeba być sprawnym i skoncentrowanym.

Bez względu na ból i ograniczenia najważniejsze pozostają marzenia. I bez względu na to, jak potwornie pretensjonalnie to brzmi, to  Imad, Ambre, Charles, Camille, Tugdual dają nadzieję. "Małych bohaterów" nie sposób zapomnieć.

7/10

"Mali bohaterowie" (Et les mistrals gagnants), reż. Anne-Dauphine Julliand, Francja 2016, dystrybutor: Vivarto, premiera kinowa: 14 grudnia 2018 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mali bohaterowie 2017
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy