Reklama

"Gra": Kiedy w siłę rośnie obojętność

Akcja filmu zaczyna się w centrum handlowym w Göteborgu. Grupka starszych nastoletnich chłopców zaczepia trójkę małoletnich Norwegów. Podobno jeden z nich ukradł telefon komórkowy bratu jednego ze starszych chłopców. Pobiją się? Bynajmniej. Gra będzie znacznie bardziej okrutna i wyrafinowana.

Jest w filmie Rubena Östlunda, opartym na motywach autentycznej historii, coś z okrucieństwa oswojonego w kinie przez Michaela Haneke. Są w "Grze" ślady po zbrodni popełnionej w białych rękawiczkach i za sprawą dzieci - protagonistów filmu - rodzi się wielka metafora obrazująca system społecznych zależności między silniejszym a słabszym, przyjacielem i wrogiem, młodym Szwedem a ciemnoskórym synem imigranta. To wyraźne zakorzenienie historii w konkretnej społeczno-kulturowej przestrzeni sprawia jednak, że bliżej "Grze" do wyrafinowanego dokumentu niż prawdziwie uniwersalnego, niejednoznacznego dzieła sztuki.

Reklama

Co istotne, Östlund nie angażuje widza, nie stara się go przerazić ani wzruszyć. Od pierwszej sekwencji ustawia go w roli zdystansowanego, obojętnego obserwatora wydarzeń rozgrywających się w dalekich planach. W ujęciu otwierającym "Grę" widzimy dwie grupki chłopców. Jedną tworzą starsi, ciemnoskórzy nastolatkowie. Drugą szwedzkie dzieci o jasnych twarzach i blond włosach. Tworzy się efektowny kontrast natury wizualnej - zupełnie niepotrzebny i we wręcz rasistowski sposób ustawiający sytuację. Ci pierwsi są źli, zaczepiają drugich i rzucają na nich bzdurne oskarżenia płynące z dusz przesiąkniętych wielopokoleniowym poczuciem niższości. Ktoś tu komuś chce coś udowodnić. Podążamy za tą myślą - z jednej strony bezpieczni, bo reżyser nie pozwala nam się do nikogo zbliżyć, z drugiej sfrustrowani, ponieważ czujemy rosnący dyskomfort. Wynika on z tego, że nic nie możemy zrobić czy raczej z tego, że wcale nie chcemy na to patrzeć?

Jedni chłopcy drugich zmuszają do wspólnego włóczenia się po mieście. Młody Szwed rzekomo ukradł telefon bratu jednego z imigrantów i teraz musi stanąć z nim twarzą w twarz, by rozwiązać problem. Droga to czas na gry i zabawy w upokarzanie. Miejsca się nie liczą. Östlund zadbał o to, by były absolutnie nijakie - puste ulice, zimne barwy, nagie korony drzew, lokalne, zunifikowane supermarkety czy anonimowe miejskie, autobusy - portretowane są w dokumentalny, szorstki i bezosobowy sposób. To przestrzeń, którą wypełniamy własnymi myślami, przez chwilę przemyka nam więc przez głowę zapytanie: gdzie są rodzice tych dzieci i dlaczego nikt się nimi nie interesuje? Bo tylko ewidentna tragedia przykuje czyjś wzrok na dłużej, a tu się tymczasem dzieje tyle, co nic. Tyle, co w pociągu, w którego przejściu ktoś w równoległej ekranowej historii porzucił kołyskę. Przedmiot każdemu zawadza, ale nikt nie podejmuje wysiłku, by wziąć za niego odpowiedzialność i go usunąć. W eterze rozlegają się tylko nawoływania konduktora, głos wołającego na puszczy.

Östlund chciałby, żeby jego "Gra" miała wymiar społecznego moralitetu. A może jest tylko pamfletem na współczesnych rodziców, którzy prawie nie pojawiają się w życiu swoich dzieci, a potem okazuje się, że są jeszcze bardziej bezmyślni, okrutni i zawistni niż one. Nie w rodzinnym gronie rodzi się jednak totalitaryzm, jak pisał Franz Kafka, ale w dzieciństwie ewoluuje wszystko to, czego dorosły człowiek powinien się bać. Strach nie jest jednak przyjemny, więc zamiast niego pojawia się i rośnie w siłę obojętność. Jeśli z nią chce walczyć Östlund, niech jednak nie ustawia widza na pozycji tego, kogo nic nie obchodzi.

6/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Gra" ("Play"), reż. Ruben Östlund, Szwecja 2011, dystrybutor: Against Gravity, premiera kinowa: 5 października 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: granie | film | recenzja | premiera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy