Reklama

"Atlas chmur": Kolejny raz o mesjaszu!

Kolejne wielkie, filmowe widowisko, o którym można pisać wyliczając po kolei zera w budżecie i nazwiska gwiazd z obsady i listy samych twórców. Na dokładkę "Atlas chmur" powstał na podstawie bestsellerowej powieści Davida Mitchella, która była nominowana do nagrody Bookera i została uznana za jedną ze stu książek dekady według dwóch brytyjskich krytyków literackich: Richarda Madeleya i Judy Finningan.

W takiej sytuacji adaptacja filmowa była jedynie kwestią czasu, szczególnie że tekst autorstwa Mitchella daje duże pole do popisu - kilka planów czasowych, różne techniki opowiadania historii, przenikanie narracji plus mesjanistyczną-rewolucyjne przesłanie, co zawsze działa na korzyść wielkim superprodukcjom. W końcu najważniejsze, żeby było "po coś"!

Tom Tykwer ("Pachnidło") i rodzeństwo Wachowskich ("Matrix") zdecydowali się wspólnie podjąć adaptacji powieści Mitchella. Ich scenariuszowa ingerencja polegała przede wszystkim na uszczupleniu wątków pobocznych sześciu głównych historii. W niektórych momentach doszły też zmiany czysto kosmetyczne, które polegały na łączeniu, usuwaniu, bądź zastępowaniu postaci drugoplanowych i epizodycznych. Tak stało się np. z postacią Tadeusza Augustowskiego, znanego krakowskiego dyrygenta, który odwiedza mistrza Vyvyana Ayrsa w jego belgijskim domostwie i przy okazji poznaje uroczego pana Roberta Frobishera. W filmie z Augustowskiego robi się Kesselring, który na dodatek jest prawdopodobnie Niemcem i bynajmniej oficjalnie nie odcina się od nazizmu. Augustowski był zdecydowanie przeciwko, ale w książce przede wszystkim wspominał o tym, jak muzyka Ayrsa i Frobishera irytowała nazistowskie władze Berlina. Literacki punkt wyjścia bardzo ciekawy, a w filmie niestety pusty symbol.

Reklama

Wszystkie sześć historii przenika się na różnych poziomach czasowych. Oprócz stricte narracyjnych połączeń wątków, ci sami aktorzy wcielają się w różne role, w różnym czasie. Halle Berry jest przede wszystkim Luisą Rey - dziennikarką z lat 70., która tropi aferę związaną z elektrownią atomową w Kalifornii. Jednocześnie gra żonę kompozytora Ayrsa i doktor Ovid z dalekiej przyszłości, która próbuje uratować własną cywilizację. W zmianie tożsamości pomaga charakteryzacja. Choć na najwyższym poziomie momentami zawodna, czy wręcz nachalna.

Wszystkie zabiegi adaptacyjne w "Atlasie chmur" można uznać za udane. Oczywiście trudno oddać na ekranie zróżnicowanie powieściowej narracji, ale Wachowscy z Tykwerem zrezygnowali z takich pomysłów na rzecz piekielnie dokładnej kreacji wszystkich światów, które przenikają się na poziomie bardzo prostych symboli. Całość układa się w wielką przepowiednię, mistyczno-mesjanistyczną wizję, w której co jakiś czas pojawiają się słowa: władza, przemoc, rywalizacja i wyzwolenie. Diagnoza tych sześciu skomplikowanych planów czasowych jest dość przewidywalna. Kolejne pokolenia walczą między sobą, wykorzystują słabszych; gubi je pycha, konsumpcja i samozadowolenie. Miłość jest jedynym lekarstwem, ale nikt już o niej nie pamięta. Historie Mitchella wyreżyserowane przez Wachowskich i Tykwera mają ją wskrzesić. Ku dobru ludzkości!

"Atlas chmur" to prawie trzygodzinna filmowa podróż, w której punkt po punkcie poznajemy historię sześciu wybrańców zamieniających się rolami w różnym czasie i w różnych miejscach. Na poziomie filmowym realizacja rodzeństwa Wachowskich i Tykwera jest bez wątpienia fantastyczna. Choć niektóre statki kosmiczne przypominają dinozaury z "Terra Novy" produkcji Stevena Spielberga. Docenić trzeba jednak rozmach tego widowiska, który przejawia się choćby w świetnym przygotowaniu scenograficznym i kostiumowym. Niestety dość szybko błyskotki przestają świecić na ekranie, a epopeja o ludzkich błędach przemienia się w miałką narrację, której po prostu nie sposób ulec.

Zabawnie po dość długim czasie obserwować kolejnego mesjasza, tym razem kobietę, wraz z jej męskim towarzyszem, która przemawia do stłamszonych i nawołuje do buntu. Sonmi 451 (Doona Bae) i Hae-Joo Im (Jim Strugess) przypominają pewną parę z filmowej przeszłości. Niestety, podobnie jak w całym "Atlasie chmur" ich przekaz jest bez znaczenia, kiedy myśli się o Neo...

4/10



---------------------------------------------------------------------------------------

"Atlas chmur", reż. Tom Tykwer, Lana Wachowski, Andy Wachowski, USA, Niemcy, Singapur, Hongkong 2012, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 23 listopada 2012

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama