Taniec z Gwiazdami 2016 - Jesień
Reklama

Ewa Błachnio o "Tańcu z gwiazdami": Treningi to ostry wycisk

Jej temperament oddają tańce latynoskie. - Ślijcie SMS-y, żebym dotarła do finału - apeluje do swoich fanów aktorka i artystka kabaretowa Ewa Błachnio.

Jej temperament oddają tańce latynoskie. - Ślijcie SMS-y, żebym dotarła do finału - apeluje do swoich fanów aktorka i artystka kabaretowa Ewa Błachnio.
Ewa Błachnio i Jacek Jeschke w "Tańcu z gwiazdami" /AKPA

- Uznałam, że nadszedł idealny czas, aby choć trochę poczuć się tancerką. Poza tym Jacek Jeschke to fenomenalny tancerz i świetny nauczyciel - mówi Ewa Błachnio.

Czym dla ciebie jest taniec?

- Tym, czym jazda motocyklem: poczuciem wolności. Połączeniem szaleństwa i niewiarygodnej energii, która wypełnia całe ciało. Dźwięki muzyki, tak jak brzmienie silnika, sprowadzają wszystko do "tu i teraz" i w cudowny wręcz sposób wyłączają wszystkie niechciane, natrętne myśli oraz problemy dnia codziennego. Co do "spektakularnych" doświadczeń na tym polu, szału może nie ma, ale żeby nie było: na weselach rządzę!

Reklama

Co cię przekonało do występu w tanecznym show Polsatu?

- Zgodziłam się na udział w "Tańcu z gwiazdami", bo jak każda kobieta jestem ciągle dziewczynką - co prawda zdarza się, że podobną do tej z horroru "Ring", ale częściej tą, która od zawsze marzyła, by zostać aktorką, tancerką bądź księżniczką. Aktorką jestem. Księżniczką planuję zostać na emeryturze, bo zobowiązania zawodowe nie pozwalają mi codziennie dojeżdżać do Wielkiej Brytanii. Myślę, że teraz właśnie nadszedł idealny czas, aby choć trochę poczuć się tancerką - póki stawy nie odmawiają posłuszeństwa.

Zdradź, jaki styl tańca towarzyskiego jest ci najbliższy?

- Kocham tango, ale najbliżej mi do tańców latynoskich - w tanecznej nomenklaturze zwanych łaciną. To jedyna łacina, która nie wymaga cenzury, a jest równie pikantna i ostra.

Współpraca z twoim partnerem-trenerem Jackiem Jeschke przebiega bezproblemowo?

- To fenomenalny tancerz, świetny nauczyciel, laureat najważniejszych festiwali i turniejów tanecznych. A przede wszystkim bardzo sympatyczny chłopak, którego szczerze polubiłam. Nasze treningi to ostry, kilkugodzinny wycisk, ale też przecudowny czas wypełniony mnóstwem śmiechu.

Co według niego jest twoją najmocniejszą i najsłabszą stroną?

- "Profesjonalizm i poczucie humoru" - to ocena Jacka. Co do słabych stron: ponoć w tangu za bardzo ciągnę prawą rękę w dół. To prawda, ale myślę, że ta uwaga bardziej skierowana jest do Newtona, niż do mnie - weź tu wygraj z grawitacją!

Udział w "Tańcu..." nie koliduje z twoimi innymi zobowiązaniami?

- Staram się, by wszystko przebiegało zgodnie z planem. W teatrze rozpoczął się już sezon, wracam więc "na deski". W Krakowie pojawię się w spektaklu Tomasza Jachimka "...i zawsze przy mnie stój". W Gdyni z farsą "O co biega?", a w Katowicach w spektaklu "Parapetówka". Z ukochanym zespołem "Muzikanty" planuję też premierę solowego programu "Sztuka wysoka, czyli 173 cm plus szpilki". Natomiast w piątkowe wieczory oczywiście "Taniec z gwiazdami"! Trzymajcie mocno kciuki - najlepiej na ekranach telefonów i ślijcie SMS-y! Tak, abym dotarła do wielkiego finału, zdobyła tę kulę, a... najlepiej dwie - tak na wypadek kontuzji! (śmiech).

Rozmawiał Artur Krasicki

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Taniec z Gwiazdami 6
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy